Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz i denata", znaleziono 80

Dzisiaj wie, że kiedy tak się skarżył na swój los, po prostu sprawdzał jej wrażliwość. Rozkładał ją na czynniki pierwsze, by potem skutecznie manipulować.
(...) każdy jest kowalem swojego losu, lecz bywa, że ten los kują za nas inni.
Do wszystkiego można przywyknąć, wszystko wytłumaczyć i usprawiedliwić. Nawet to, co w oczach jednych może zdać się okrucieństwem, dla innych jest koniecznością, by ocalić siebie...
Nikt nie może czuć się dobrze w skorupce. Ona jest zawsze twarda i niewygodna.
Odwiedź wnętrze ziemi, przez oczyszczenie odnajdziesz kamień tajemny.
- Kamień tajemny?
- Tak nazywano słynny kamień filozoficzny, zwany też jako kamień mądrości!
Co rano zbierała z poduszki wyrzygane myśli i znów połykała po to, żeby móc trawić je na nowo.
Ty...ty jesteś bluszczem. Ale nie takim, który płoży się po ziemi, tylko takim, który wspina się po podporach (...) Bez podpory w zasadzie nie potrafisz istnieć.
Amelia wyglądała tak, jak nikt nawet nie śmiał oczekiwać, że kiedykolwiek będzie wyglądała.
Anula, jesteś wielka jak słoń! Genialna jak detektyw Rutkowski!
Przyjeżdżając tu, miała nadzieję zacząć wszystko od początku, jednak teraz już nie była pewna, czy ten początek powinien sięgać aż tak daleko wstecz.
Wciąż powtarzałaś, że obraz to jest tylko efekt uboczny niezwykłego procesu, jakim jest jego tworzenie. Że nieważne jest, czy dzieło się komuś podoba czy nie, bo najważniejsze jest to, ile radości sprawia praca nad jego powstawaniem.
Nic w życiu nie jest proste, kochanie. Dlatego jest ono takie ciekawe.
Bycie przy swoim dziecku, kiedy ono najbardziej tego potrzebuje, złożone zostało na ołtarzu późniejszego "czegoś", na razie nieokreślonego, ale z pewnością lepszego niż byle jakie "teraz".
Przecież świat się zmienia, cały czas pędzi naprzód. Jeśli człowiek tak nagle stanie w miejscu, to inni go rozdepczą.
A racja jest jak dupa i każdy ją ma, jak mawiał marszałek, tyle, że po swojemu.
- Chcesz powiedzieć, że uczepiłam się was, tak? - Anna przygryzła wargi. - Jak... bluszcz?
- Może to trochę za mocne określenie, ale coś w tym stylu.
Zdała sobie też nagle sprawę, że niemal dla nikogo tu nie jest obca. Znów stała się tutejsza. Swoja. Prowincjonalna tak jak oni.
A przecież wiadomo, że jak czegoś nie wolno, a się bardzo chce, to można. I nawet trzeba
W końcu jeżeli miałaby się komuś naprawdę podobać, nie miałoby znaczenia co ma na sobie. A przynajmniej tak powinno być
Przez uchylone okno zakradł się podmuch wiatru i spowodował małe zamieszanie.
Uśmiechała się do siebie, do fiołków i córki, szczęśliwa, że mogła sprawić jej tę drobną przyjemność. Dobrze wiedziała, jak ją to ucieszy.
Od więzów krwi ważniejsze są te płynące z serca
Dobro powraca tam, skąd wzięło swój początek, a zło cofa się ku temu, kto je stworzył.
Ci, którzy oddają się życiu bez reszty, nie znikają całkiem. Śmierć jest wobec nich bezsilna, przegrywa...
,,[...] zapaliła świecę. Tylko na chwilę, podobnie jak rok wcześniej, dokładnie o tej samej porze. Zanim ją zdmuchnęła, trzymała przez moment w dłoniach, wpatrując się w drżący płomień. Maleńki i tak łatwy do zgaszenia jak niejedno ludzkie życie, nawet takie, które ledwie się zaczęło. Rozbłysło i nieoczekiwanie zgasło. Bo czasem przecież wystarczyło tak niewiele, właściwie mgnienie oka, by nadszedł nieodwracalny koniec, a potem został tylko ból i niewyobrażalne poczucie winy."
,,Kochany Święty Mikołaju!
Mam na imię Antoś i pięknie Cię proszę, żebyś w tym roku zostawił mi pod choinką tylko jeden prezent, ale za to najważniejszy na świecie. Chciałbym dostać prawdziwe pióro ze skrzydła anioła, żeby napisać nim list do mojej mamy, która jest w niebie. Bo podobno tylko ono może sprawić, że list dotrze do niej naprawdę i że ona go przeczyta. A wtedy wreszcie mi odpowie."
Nad rozlewiskiem w Jemiołkach zmrok zapadał później niż między zagrodami. Było tam więcej przestrzeni dla gasnącego powoli światła. Prawie nic nie stawało mu na drodze, dlatego docierało dalej niż gdzie indziej i o wiele dłużej jaśniało.
Słońce chowało się leniwie za ciemną linia lasu, a jego bursztynowy poblask kładł się ospale na nieruchomej wodzie. Spowijał złocistą poświata opuszczoną kapliczkę z tajemniczym bezgłowym świętym, która stała samotnie pośród bagien.
W upalne dni las dawał ludziom wytchnienie. Wprawdzie palące promienie słońca przedzierały się złocistą smugą przez konary drzew, ale wciąż zostawało dużo miejsca dla cienia, który oprócz chłodu przynosił odpoczynek umęczonym oczom.
Była dobrym psychologiem. Doskonale potrafiła wyczuć wahanie i spowodować wątpliwości.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl