Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ledi do leki", znaleziono 58

- Sądziłam że to tylko legenda. Czyli ta historia jest prawdziwa?
- A jak ci się wydaje, skąd biorą się legendy, jeśli nie z prawdy?
- Nigdy nie żywię nadziei. Na nic. To strata czasu. W dodatku niebezpieczna.
- Mylisz się. Prawdziwie niebezpieczny jest brak nadziei.
Wszyscy czegoś ode mnie chcą, ale nikt nie chce mnie dla mnie samej.
Magia nie jest czymś nieskończonym. Pozostaje związana z tym, co stanowi dla nas źródło życia.
... wiąże swe życie z twoim życiem. Będę czuł twą radość i twój ból. Bez względu na dzieląca nas odległość, serem będziemy blisko w każdym czasie, w każdym miejscu, połączeni jednym duchem.
-Brakujące relikwie uczyniły mój dwór słabszym. Mój lud cierpi, a ja zrobię wszystko, by mu pomóc.
Nigdy nie ufaj złodziejowi, którego powitałeś w swoim domu.
Kiedy spotkasz księcia Ronana, pamiętaj, że go potrzebujesz. Nie utrać jego zaufania, gdyż w przeciwnym razie nie będziesz mogła przeniknąć do serca Złotego Dworu.
- Miłość jaką cię darzę, jest zbyt silna, by mogła wyblaknąć w obliczu takich przeżyć.
- Abriello, te wszystkie gwiazdy świecą dla ciebie.
Powtarzałem sobie, że martwi mnie tylko bezpieczeństwk mega królestwa, gdy tak naprawdę od dawna to ciebie stawiam ponad wszystko.
Straszne obrazy, z tych, co to powracają, by nękać cie w środku nocy, kiedy księżyc się schował, skończyły się leki, a godzina jest żadna.
Mama prawie zrezygnowała z szukania lekarza. Często traktowali ją protekcjonalnie, mówili, że to wszystko jest w jej głowie, albo przepisywali leki, które nie działały, a potem obwiniali ją o ich niepowodzenia.
Przyczyn migrenowego bólu głowy jest wiele. Od predyspozycji genetycznych, przez wpływ środowiska (np. pogodę), stres, zaburzenia metabolizmu, zmiany hormonalne, aż po stosowane leki.
Pozytywy, Anja, pozytywy. Skupiamy się na pozytywach. A może nadal jestem na jakichś psychotropach? Zajebiste leki - dajcie nazwę, chętnie przygarnę na stałe.
Miłość, (Gawrielo, nawadnia człowieka, a kto nie ma miłości płynącej w ciele, usycha,
... ale co innego mogę zrobić? Ludzie z poważniejszymi kłopotami zdrowotnymi zostają często sami, bo nie mają pieniędzy na eksperymentalne terapie albo leki, które nie mają w Polsce dofinansowania. Mama pogodziła się ze swoim losem, może ja też powinnam?
Rok, dwa i wszystko się kończy, cała wielka namiętność. Ale te durne dziewczyny nie wiedzą tego. Ten mężczyzna czy inny, co za różnica! Wypijają leki nasenne, środki dezynfekujące lub otwierają gaz i jest za późno.
Bronisław umarł niespodziewanie, właściwie śmierć zawsze jest niespodziewana, nawet jeśli ktoś choruje. Ale on nie chorował. Owszem, miał jakieś zawały wcześniej, ale nie żeby się na coś uskarżał. Jak wszyscy brał leki: na cukrzycę, nadciśnienie, zgagę.
Ostrzegała więc, kogo mogła, przed przyjmowaniem suplementów na własną rękę. Ponadto niektóre leki wchodziły ze sobą w interakcje, co mogło być niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia. Na szczęście Gaja mogła temu zapobiec.
Re­gu­lar­ne ćwi­cze­nia, leki, cią­gła po­trze­ba wy­dzie­la­nia en­dor­fin, wszyst­ko to skut­ko­wa­ło nad­mia­rem ener­gii, któ­rej nie miała gdzie wy­ła­do­wać. Przy­po­mi­na­ła wstrzą­śnię­ty napój ga­zo­wa­ny, coraz śmie­lej wy­py­cha­ją­cy swoją siłą na­kręt­kę.
- My już rozpoczęli leczenie farmakologiczne, no- zerknął w plik kartek (...)- trochę będzie, zanim leki ustabilizują się w organizmie. Znaczitsia będą działać. A jak wy się czujecie?
- Chujowo.
Nie zareagował. Z drugiej strony, mógł nie znać tego słowa, a ja nie wiedziałem, jak to jest po rosyjsku.
Brak równowagi lepiej się jednak sprawdza wtedy, gdy człowiek jest zdrowy. Gdy może biec, brudzić ręce, zmęczyć się, a później odpocząć. Ale gdy chorujesz[…]potrzebujesz czegoś stabilnego. Potrzebujesz pieniędzy na leki i na dobre jedzenie. Na rachunki, ciepłą bieliznę i szczelne okna.
Powiem pani jedno: żadnych szczepionek. Ja się nie dam omamić. Myśli pani, że te koncerny, co leki robią, to chcą, żebyśmy byli zdrowi? Przecież to im się opłaca. Chcą, żebyśmy się szczepili co chwila. A potem się okaże, że dzieci maja wszczepiane jakieś pedalskie ideologie. Może to przez te wszystkie szczepienia jest tyle ciot wśród młodzieży.
Wszak wszyst­ko wokół, cała kul­tu­ra i nar­ra­cja psy­cho­lo­gicz­na, stara się prze­ko­nać za­rów­no cie­bie, jak i in­nych, że czło­wiek jest w sta­nie sta­wić czoła wszyst­kie­mu, dać sobie radę z każ­dy­mi prze­ciw­no­ścia­mi losu, bo nie ma rze­czy nie­moż­li­wej – pod­jął dok­tor Kerth. – Mu­sisz tylko od­po­wied­nio się na­sta­wić, cho­dzić na sesje te­ra­peu­tycz­ne, pra­co­wać nad sobą, słu­chać psy­cho­lo­ga, a w naj­gor­szym wy­pad­ku po pro­stu re­gu­lar­nie brać prze­pi­sa­ne leki.
Nie chcę z niczego rezygnować! To wszystko jest moje! Niczego nie oddam! Muszę się nauczyć kontrolować moje wszystkie ja. Nie chcę sobie pomóc! Muszę się niszczyć! Nie chcę się krzywdzić! Chcę się krzywdzić! Nie będę brać leków! Muszę brać leki!” - wewnętrzna walka trwała. Wciąż ta pieprzona ambiwalencja miesza w głowie. Nie wiem czego chcę. Nie wiem kim jestem. Co chwilę zmieniam zdanie i priorytety. Kocham. Nie kocham. Kocham. Nie wiem co to miłość.
- Gdy zaczęły wypadać mi włosy, moja siostra wspomniała o alopecji. Nie miałam o tej przypadłości bladego pojęcia. Byłam przekonana, że da się to szybko wyleczyć. Pobiorę leki, posmaruje łyse miejsca jakąś maścią i wszystko wróci do normy. Nie wróciło... Na początku się nie bałam, bo byłam całą sobą przekonana, że to chwila moment i będzie po sprawie. Optymistycznie nastawiona do świata i swojego chorowania dzielnie brałam sterydy. Przez pewien czas przynosiły efekty. Co prawda spuchłam na twarzy, ale włosy rosły. Gdy tylko zrobiłam przerwę w braniu leków, wypadały.
Było to niewielkie pomieszczenie. Od sufitu sterczało kilka metalowych krażków, w betonowej podłodze były trzy kratki sciekowe. Kojarzyło sie to z komora gazowa w Oswiecimiu, która ogladał kiedys na wycieczce szkolnej. Pielegniarz zaryglował drzwi i odkrecił kurki. Strumień wody oblał Zbyszka i od razu poczuł ulge. Woda zalewała mu oczy i spływała po całym ciele. Nastawił twarz pod strumien i mimo bólu, trzymał tak przez chwile. Palcami dotknał rany, wyczuł zgrubienie. Tepy ból pod czaszka powoli ustępował. W tym momencie ktoś wsunał mu do ręki śliski przedmiot. Oczy miał zamkniete. Domyślił sie, że to kawałek mydła. Wysunał sie spod tuszu i namydlił całe ciało. Wszedł pod strumien wody. Szum zagłuszał słowa, oczy miał zamkniete, teraz był przez moment odizolowany od reszty swiata. Dlaczego to własnie mnie sie zdarzyło? Czym różnię się od innych? Kto im dał prawo? Przecież nie jestem przestepca?! A może to tylko mnie sie tak wydaje? Może walnałem kogos w ucho bez powodu, albo zerżnałem jakas mała dziewczynke, a potem biegałem po osiedlu i spiewałem rewolucyjne piesni, a teraz zupełnie tego nie pamietam? Strumien wody nagle sie urwał. - Koniec kapieli!! Pielegniarz odryglował drzwi. - Wychodzic pojedynczo! Wychodzili. Pielegniarz podawał każdemu czysty recznik i odbierał resztki mydła. Drugi pielegniarz wydawał czysta bielizne i piżamy. Zatrzymał Zbyszka na chwile i usmiechajac sie ironicznie powiedział: - Tu sie nie podskoczy, nie tacy jak ty studenciku - padali jak muchy. Trzeba byc grzecznym, kochasiu! No jak.!? Zbyszek patrzył na niego, poczatkowo nie rozumiejac.? - O czym pan mówi? O co chodzi?! - Nic, nic przyjemniaczku. Bierz łachy i na sale. A spróbuj coś pisnąć. Przy obchodzie! Teraz zrozumiał. Oni wiedzieli, że tamten go bije i nie interweniowali. Chcieli mu dać nauczke, żeby siedział cicho. - Skurwysyny!!! - Zaklał, chociaz prawie nigdy nie przeklinał. Ubrał sie szybko i stanał przy oknie. W tym pomieszczeniu kraty były założone z obu stron okna. Przylgnął rozbitą twarzą do zimnej kraty. Za oknem, ciepły czerwcowy ranek. Rozwożono śniadanie do pawilonów. Przestrzeń miedzy pawilonami dzieliła regularna siatka żywopłotów. Był to zzywy bajeczny labirynt. Na odległej scieżce rozpoznał sylwetke znajomej pielegniarki. Biegła w kierunku szpitalnej apteki. Lubił te dziewczyne, była z insuliny, zawsze usmiechnieta, serdeczna. Czasem brała nocne dyżury na jego oddziale, kiedy tu był za pierwszym razem. Wtedy przychodził do dyżurki, pomagał jej rozkładac leki, a potem do póznej nocy rozmawiał z nią półgłosem. Było im dobrze. Rozmawiali o swoim życiu. Każde z osobna przedstawiało to, co było jego zdaniem najciekawsze. Zbyszek zdawał sobie sprawe, że cześć tych historii jest zmyślona, ale to im nie przeszkadzało. Kiedys zapytała, dlaczego nie odwiedzaja go rodzice. Odpowiedział, że wyjechali za granice. Nie przyznał sie, że nawet nie wiedza o jego pobycie w szpitalu. Zreszta, wtedy wcale nie chciał ich widziec. Teraz przypomniał sobie tę rozmowę sprzed lat. Przykro mu było, gdzies w srodku, odezwały się
© 2007 - 2025 nakanapie.pl