Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "leena duszp", znaleziono 8

Dusza rzadko bywa cicho w pobliżu oceanu.
Dusza, to karta biała! Bóg na niej pisze z jednej, a szatan z drugiej strony; ale Bóg i szatan są tu tylko symbole. W rzeczywistości jest inna ręka: iście, że świat tą ręką. Pisze świat, piszą źli i dobrzy ludzie, piszą chwile szczęścia, piszą najtrwalej cierpienia. Ale bywają dusze, jak muszle. Muszla ziarnko piasku, dusza ból w perłę zamienia, smutek i samotność prowadzą do tego.
,,Miłość bywa skomplikowana. Bez solidnych argumentów nie przetrwa żadnej burzy. Ale kiedy ta druga połowa nie tylko jest twoim kochankiem, lecz również bratnią duszą, z którą rozumiesz się bez słów, przezwyciężacie wszystko razem- nawet największy huragan i najbardziej niszczycielskie tornado. Prawdziwa miłość jest niczym przytulny, ciepły schron. ''
Bywa, że kiedy obcuję z istotami ludzkimi, bez względu na to, czy są to dobrzy ludzie, czy łobuzy, moje zmysły ulegają przeciążeniu i wyłączają się. Nic nie mogę na to poradzić. Jestem uprzejmy. Potakuję. Udaję, że rozumiem, bo nie chcę robić przykrości rozmówcy. Ta właśnie słabość przysparza mi najwięcej kłopotów. Kiedy usiłuję być miły dla bliźnich, przypłacam to starciem mojej duszy na papkę. Nieważne. Mózg się odłącza. Słucham. Reaguję. A oni są zbyt tępi, żeby zauważyć, że mnie w ogóle nie ma.
Prze­zna­cze­nie to wy­zna­czo­na ścież­ka życia, plan dla two­jej duszy. To mapa wy­da­rzeń i do­świad­czeń, któ­rych do­zna­je twoja dusza w ciągu życia. Po­sia­da wiele roz­ga­łę­zień, po­nie­waż mu­sisz po­dej­mo­wać wiele de­cy­zji. Jeśli będą one pły­nę­ły pro­sto z serca, za­pro­wa­dzą cię z po­wro­tem na drogę twego prze­zna­cze­nia. Każda dusza po­sia­da swoje prze­zna­cze­nie, a po­nie­waż ży­je­my w oto­cze­niu in­nych ludzi, nasze ścież­ki się krzy­żu­ją. Cza­sa­mi ze­tknię­cie się z kimś jest ce­lo­we i po­zo­sta­je czę­ścią na­sze­go prze­zna­cze­nia. Gdy dzie­je się to przy­pad­kiem, jest to zda­rze­nie lo­so­we. Los jest czymś nie­pla­no­wa­nym, przy­naj­mniej przez nas, ale sta­no­wi część więk­sze­go wzoru. Zda­rze­nia lo­so­we to mo­men­ty, w któ­rych lu­dzie naj­czę­ściej scho­dzą ze swej ścież­ki prze­zna­cze­nia. Cza­sa­mi nigdy na nią nie po­wra­ca­ją, ale bywa, że mogą to zro­bić, nawet jeśli ode­szli od niej da­le­ko. Na­le­ży wtedy za­wró­cić aż do punk­tu, w któ­rym się z niej zbo­czy­ło.
A co ma człowiek czynić w powszednie dni?
Doskonalić duszę. Która ze wszystkich istot została dana tylko człowiekowi. Boskość w człowieku, znaczy doskonałość, dla nas jest osiągalna. Doskonałość duchowa. Tę iskrę tchnął Bóg w pierwszego człowieka, stworzonego przez Wielkiego Garncarza z gliny ziemskiej. Wtedy była ona doskonała. A potem uległa zepsuciu. Wrócić do jej pierwotnej doskonałości jest naszym dążeniem. Przez dobroć i miłość w dążeniu do Boga. Sercem, nie rozsądkiem. Tylko tak przetrwamy. Inaczej zginiemy.
O trzeciej nad ranem krew płynie w żyłach wolniej niż zwykle, a sen bywa wyjątkowo głęboki. Dusza jest wowczas albo pogrążona w błogosławionej nieświadomości, albo miota się rozpaczliwie, rozglądając się z przerażeniem wokół siebie. Nie istnieją żadne stany pośrednie. O trzeciej nad ranem świat, ta stara dziwka, nie ma na twarzy makijażu i widać, że brakuje mu nosa i jednego oka. Wesołość staje się płytka i krucha, jak w zamku Poego otoczonego przez Czerwoną Śmierć. Nie ma grozy, bo zniszczyła ją nuda, a miłość jest tylko snem.
O moim życiu niewiele miałbym do powiedzenia. Moje dzieciństwo nie znało miłości; moja młodość nie zakosztowała słodkich owoców uniesienia; u progu zaś starości, wiek dojrzały przeminął mi nie pozostawiwszy wspomnień o przyjaźni. Zawsze troszczyłem się tylko o to, żeby z pomocą nie kończących się dziwactw wypełnić pustą lukę, którą brak miłości pozostawił w moim sercu; miejsca wzgardliwie omijane przez czułość nawiedzane bowiem bywają prze plagi kłamstwa, szalbierstwa i okropności. Nawet moja rozkosz nie była niczym innym niż rozwiązlością wyobraźni. Moja gorzka i żałosna krew długo unosił z sobą rzymską występność i popiół Sodomy. Okrutnie oszukany w swoim poszukiwaniu czystej miłości, mściłem się na mojej duszy, plugawiąc własne ciało. Moja haniebna lubieżność spływała na ciało dziecka, jak ścieka z kwiatu odrażająca ślina nagich ślimaków. Szukałem miłości wszędzie, gdzie spodziewałem się ją znaleźć, i pozostawałem samotny w tlumie ślepych i gluchych. Jak wszyscy podróżni miałem jednak tysiąc pospolitych przygód u Dworu, na gościńcu i w oberży.
Odczytywałem legendarną zachłanność, głupotę, i obłudę w najpiękniejszych oczach Europy. Moje serce było puste, moja dusza zwiędła. Jedyna odwaga, jaką poznałem w sobie, polegała na upodleniu; poza rozpustą byłem samą nieśmiałością. Z drżeniem zwracałem sę do kobiet, które trochę później znieważałem w sposób najbardziej brutalny i wynaturzony. Nigdy nie dręczyły mnie ambitne rojenia; byłem niezdolny do pojmowania szczęścia, wielkości czy sławy poza miłością. Obdarzony znakomitym poczuciem porządku i mało wytrwały, lekceważący sobie codzienne sprawy, wahałem się bezustannie między marnotrawstwem a sknerstwem, pragnąc naprawić jedne wady drugimi; kto znał mnie jako rozrzutnika w piątek, zdumiewał się widząc mnie skąpcem w niedzielę. Moja melancholia była zawsze głęboka; umykanie chwil mroziło mi serce.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl