Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "liczymy dostal", znaleziono 5

Nie liczę na miłość. Szukam namiastki bliskości, takiej, jaką mogą osiągnąć dwie zafascynowane sobą osoby, które chcą czegoś więcej, jednocześnie zdając sobie sprawę, że nie mogą tego dostać na stałe.
 Pchełka przynosi na serwetce tabletki.  Raz, dwa, trzy – podopieczna toczy tabletki po serwetce. Toczy,  liczy, liczy, toczy… Patrzy na Pchełkę i mówi, że wczoraj nie  miała ich tyle. Ruchliwa Pchełka biega, toczy, liczy, liczy, toczy,  biega i mówi po swojemu, że wczoraj też dostała takie same. Ja,  jako że kobieta o imieniu Demencja była mi wtedy jeszcze obca,  a Pchełka sprawiała wrażenie nieco chaotycznej, z przerażeniem  patrzyłam na wszystko. Sytuacja jeszcze nieraz się powtórzyła.  Miałam wrażenie, że opiekunka jest nierozgarnięta i niechcący  truje podopieczną, wydając złe tabletki.
Nie liczy się, w co wierzymy; to, jak kochamy, czyni nas tym, kim jesteśmy. Myślałem, że jako dorośli kochamy tak samo, jak byliśmy kochani jako dzieci. Myliłem się - prawdziwa miłość polega na dawaniu tego, czego samemu się nie dostało, bez umiaru ani lęku (...)
"-Seks z tobą mnie uleczył. Pokazał mi, że fizyczna miłość nie boli, a cieszy. Seks z tobą uleczył moje kompleksy
- A miałaś jakieś? - zapytał i pocałował mnie deli katnie w usta.
- Rozstępy na udach, fałdkę tłuszczu na brzuchu... Kocham każdy twój rozstęp i każdą fałdkę, bo ta fałdka to ty. Pamiętaj Gab, akceptujmy nasze ciała ta kimi, jakie są, czy są idealne, czy też nie są. Dostaliśmy takie ciała i one są nasze. To nasza integralna część. Pa miętaj, że pragnę twoich rozstępów, bo za nimi kryje się twoja dusza i serce. Tylko to się liczy."
Zaprowadzili mnie dalej korytarzem przez kolejne żelazne drzwi i zostawili na zimnej ławce, w śmierdzącym stęchlizną, moczem i papierosami pomieszczeniu zamykając za mną żelazne drzwi. Pustka, jaka mnie nagle otoczyła, a raczej dopadła i próbowała rozszarpać była nie do zniesienia. Łzy leciały same, tak jak teraz na samo wspomnienie tamtej chwili. Trafiłam do więzienia, nie wiedząc, za co, nie wiedząc na jak długo, bez możliwości poinformowania o tym wszystkim jedynej osoby, na której pomoc w tej sytuacji mogłam liczyć. Jak ja w ogóle spojrzę mu teraz w oczy, co mu powiem? Jak On zareaguje? Zostawi mnie, nie będzie chciał mnie więcej widzieć! A jego Rodzice? Co ja im powiem? A moi? Przecież mój ojciec mnie zabije, to więcej niż pewne! Jak mogłam być taka głupia, dlaczego zaufałam Policji? Dlaczego mnie okłamali? Czemu nie dostałam wezwania do tego żeby się stawić w więzieniu? Zrobili ze mnie głupią, a teraz pewnie się cieszą, kolejny punkt do premii odhaczony, kolejne zatrzymanie załatwione. Nie wiedziałam, że Policja może tak bezkarnie używać, a w zasadzie to raczej nadużywać swojej władzy i wykorzystywać fakt, że jest jakby nie patrzeć instytucją zaufania publicznego. Co za masakra! Rozmyślania przerywały mi obserwacje pomieszczenia, w którym się znalazłam, nie było okien, tylko jedno na wprost drzwi, ale zamknięte podobnie jak drzwi wejściowe - kawał blachy i krata, jarzeniówka na suficie, nad drzwiami kamera, a obok na wysokości oczu jakiś biały włącznik, na pewno nie do światła, bo nie zadziałał. W kątach plamy, których pochodzenia może lepiej nie będę analizowała, trzy ławki, dwie pod ścianą, trzecia pod okienkiem, ciekawe, po co?
© 2007 - 2025 nakanapie.pl