“-...przecież to idiota!- łowiła jednym uchem Anka, jak żołądkował się młody mężczyzna.- Jak to dziadek mówił: sietniok czy, jak to się teraz poprawnie politycznie godo: upośledzony.”
“Czy ten ból i ta rozpacz, które mnie otaczają, są skutkiem raka, czy może rak je po prostu wyzwolił?”
“Muszę pozwolić, aby ten ból przeze mnie przepłynął i przeszedł dalej. Jeśli mu się oprę albo będę próbowała go powstrzymać, wybuchnie we mnie, rozerwie mnie, rozniesie moje strzępy po każdej ścianie i po każdej osobie, której dotykam.”
“Są dni, w których, gdyby gorycz była osełką, byłabym ostra jak rozpacz.”
“Jako kobiety jesteśmy wychowywane do strachu. Skoro nie mogę się go całkowicie pozbyć, mogę nauczyć się mniej z nim liczyć. Strach staje się wtedy nie tyranem, przeciwko któremu walczę, marnując swoją energię, lecz towarzyszem, nie szczególnie mile widzianym, ale takim, którego wiedza może się okazać przydatna.”
“Skoro zaakceptowałam umieranie jako część życiowego procesu, któż miałby mieć nade mną władzę?”
“Nawet wobec własnych śmierci i godności nie pozwala nam się określać naszych potrzeb, uczuć ani naszego życia.”
“Nawet Bóg nie potrafiłby zatopić tego statku”
“Bo nie chodzi o to, czy tego chcę, ale czy po drodze nikogo nie zranię.”
“Człowieka można poznać po mowie ciała równie łatwo, jak po doczesnej powłoce.”
“Jesteśmy młodsi niż niedźwiedzie polarne i kojoty, płetwale błękitne i wielbłądy. Jesteśmy tez o wiele młodsi niż liczne gatunki, które doprowadziliśmy do wymarcia - od ptaka dodo po ogromne szczerbaki z rodzaju megaterium.”
“Cody i Astor byli za mali, by rozumieć, że są w śmiertelnym niebezpieczeństwie, i świetnie się bawili na tylnym siedzeniu, a nawet udzielił im się nastrój chwili i ilekroć zajeżdżaliśmy komuś drogę, radośnie podnosili środkowe palce w odpowiedzi na pozdrowienia innych kierowców.”
“Jakby ludzie utracili umiejętność posługiwania się piórem czy choćby długopisem. Pismo odręczne zginie i zniknie kiedyś niespodziewanie jak ptaki dodo, pomyślała, gdy treść listu zeszła z utartej ścieżki prowadzącej do oczywistego końca na wertepy i muldy pokrętnej, ludzkiej wyobraźni.”
“Djaboł sie okrutnie rozradował, synków Sabałowych chycił i wzion do diabelskiej langwery. Ale calućki dzień nie minon, kiej Djaboł z synami prziseł nazad.
- Hej, mój ostomiły cłeku, bier tyk jancykrystów zatraconyk nazod, bo mi piekło ozdupcom- godo.- Ino sie kcom z djabołami praskać, abo z nimi gorzołke pijom. Co ino ześ mi ik doł, to juz połowa piekła spraskano, a połowa niekrzeźwo.
(na podstawie gawęd Andrzeja Skupnia Florka).”