Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lub nie dust", znaleziono 19

We're nothing more than dust-jackets for books, of no significance otherwise.
- Fajnie. Dobrze mu patrzyło z oczu i mówił, że się dusi w tej prewencji...
- Jak się dusi, to niech idzie do pulmonologa.
Kochana!
Piszę krótko, bo Mietek siedzi w wozie i dusi się z powodu upału.
W mafii prawdziwa miłość zdarza się rzadziej niż Duet Śmierci czy cokolwiek innego.
Znajoma psycholożka mówi, że dobra pamięć jest wybiórcza. Ta wybiórczość jest darem, nie przekleństwem. Nie jestem jednak pewna, czy jest darem, jeśli chodzi o  relacje. Być może tylko zatrzymuje nas w  miejscach, w których nie powinniśmy już być.
Wtedy już wiedziałam, że Bernard ma mroczne tajemnice. I niebezpieczeństwo grozi także mnie i mojemu dziecku. My, kobiety, zwykle nie chcemy dostrzegać czerwonych flag. Myślisz, że nie zaufałabyś podejrzanemu typowi?
Kiedy ktoś dusi cię czymś, co uważa za miłość, to nawet jak brakuje ci już powietrza nadal myślisz, że przynajmniej otacza cię ramionami.
Nie ma nic cięższego od żalu. Żal jest straszliwą otchłanią w najczarniejszym oceanie, bezdenną głębią. Zżera człowieka. Dusi. Paraliżuje skuteczniej od przeciętych nerwów.
Tak to tutaj jest. Wyjdź gdzieś wieczorem, a każdy z sąsiadów zapyta cię następnego dnia, czy dobrze się bawiłaś. Czasami jest to miłe. Innym razem można poczuć , że człowiek się dusi.
Kownacki miał kiedyś taką refleksję, że ten ludzko- psi duet miał same zalety, oprócz jednej straszliwej wady- kiedyś jednego z nich zabraknie, a wówczas drugiemu pęknie serce.
Nad grobem profesora Marka Kaczorowskiego...
- Jeszcze żyję, panie profesorze,
a żyjąc, czuję się czasem, jakbym pisał wypracowanie.
I wtedy słyszę pana głos:
Duet!
Ty znowu żyjesz nie na temat...!
Luiza przysłuchiwała się ich dyskusji i czuła narastający z dnia na dzień niepokój. Miała wrażenie, że świat wokół niej staje się coraz bardziej mroczny i pogrąża się w szarości, a ona sama dusi się w odmętach własnego umysłu.
Była bardzo zła, gdy podjąłem decyzję o wyjeździe. Nie chce nawet wiedzieć jakie informacje zdobędę. Ona chce żyć i cieszyć się tym, co osiągnęliśmy. Ja chcę wiedzieć. Bo nie daje mi spokoju ten jeden sen, w którym trawa mnie dusi i zaczyna wyciskać ze mnie życie. Chcę wiedzieć, by ją i siebie uratować.
Kiedy mówię sobie, żeby przestać być tchórzem, podnoszę wzrok. Żar w jego oczach owija się wokół mojego serca i dusi je. Myślę, że: będzie miał twarz Gregory’ego Pecka. On też mnie lubi. Odejdzie ze spuszczonymi rzęsami i rękoma wciśniętymi w kieszenie, a ja nie jestem pewna czy to zniosę.
Nasze argumenty i sugestie do niej nie trafiały. Znosiłyśmy Michała dla niej, choć z czasem stawało się to coraz trudniejsze. Żal nam jej było, widząc jak się dusi, ale swoje marzenia o rodzinie spełniła. Zastanawiam się, czy nie lepsze tutaj będzie określenie tej rodziny po prostu jej namiastką? Szkoda tylko, że nie miała z kim tego szczęścia dzielić.
Łatwo jest popełnić błąd. Trudniej go dotrzec i....naprawić. gorzej, jesli nie rozumie się wagi swoich czynów, krzywdy, którą się wyrządziło drugiemu człowiekowi. A potem nadchodzi kłamstwo. I kolejne, i następne. Oplataak bluszcz i dusi. Pozbawia zdrowego rozsądku i empatii.
Dziecko jest bezbronne i nie może sobie poradzić, nawet jeśli ktoś je katuje. Nawet jeśli matka bije łyżką do butów, rurą do odkurzacza czy trzonkiem noża albo dusi, albo polewa wrzątkiem, dziecko nie ma jak uciec i nie potrafi znienawidzić jej tak naprawdę, z całego serca. Rozpaczliwie i za wszelką cenę stara się jakoś pokochać rodzica. Nie chce go znienawidzić, więc wybiera nienawiść do samego siebie.
Opal i bursztyn to pierwsza para, agatu w B głosy, wilka awatara, duet - solutio! - z akwamarynem, za nimi z mocą szmaragd z cytrynem, karneole bliźniacze to Skorpion, ósmy jest jadeit, digestion. W E-dur czarny turmalin pobrzmiewa, w F blask szafiru jasny olśniewa i diament, z nimi prawie w rzędzie, jedenaście i siedem, Lew poznany będzie. Projectio! Czas płynie strumieniem, rubin to początek, lecz i zakończenie.
Mam dość takiego porządku. Ten porządek mnie dobija. Zabiera mi życie. Nie mogę już dłużej, duszę się. Podchodzę do okna, chcę je otworzyć, żeby trochę świeżego powietrza dostało się do środka. Ale okno nie chce się otworzyć. Szarpię mocniej, ale to nie pomaga. Jakub podchodzi do mnie, odsuwa mnie i mówi: – Nawet okna nie potrafisz otworzyć – syczy ze złością. Łapie za klamkę. Szarpie z całej siły. Nadyma się i odłamuje plastikową część. Myślę o sile nagle pojawiającej się w mężczyźnie, który łamie plastikowe klamki, niszczy ogrody, wysusza rzeki, zabija narody, gwałci, dusi, zabiera dowody istnienia. Obok niej (a może nie obok, ale poza wszelkimi kierunkami, na dnie czy na obrzeżu, nie wiadomo gdzie) jest też taka siła, która tworzy dobre rzeczy. Nie wiem. Mój mąż tworzy tylko plany wojen, mapy podległych krain, buduje fortyfikacje, umacnia swoje wojsko – rośnie w siłę, żeby skuteczniej panować nad swoim ludem, którym jestem ja
© 2007 - 2024 nakanapie.pl