“Tak, jej matka była prawdziwą królową lodu. Nauczyła ją dwóch rzeczy. Tego, że może polegać tylko na sobie, oraz tego, że musi być twarda. Nie ma miękkiej gry. Życie to wojna, potkniesz się i przegrasz. Więc się nie potykała. Jej matka była suką, która do niczego w życiu nie doszła. Ona jest suką, która wyszarpie od życia wszystko, co się da. A nawet więcej.”
“Nie mierzy się wartości matki miarą jedzenia, choć ona uważa, że pierogami ze sklepu wychowam degenerata. Tylko własnoręcznie ugniecione ciasto da szczęście dziecku, a matce satysfakcję z należycie wypełnionego obowiązku. Ble, ble, ble, głupie gadanie.”
“Nie da się ani dzieci, ani wnuków kochać tak samo. Nie mówię, że jedno dziecko kocha się mniej, ale z pewnością kocha się je inaczej wbrew temu, co twierdzą wszystkie matki świata. To samo dotyczyło wnucząt.”
“Obaj przypomnieli sobie to, co było zrębem wiary ich ojców i co od zawsze powtarzały im matki: lekiem na wszystko, co nas spotyka, jest działanie – krzątanina, paplanie, zlanie po mordzie, chodzenie, jeżdżenie traktorem lub choćby zapalenie papierosa – bo przecież nie można stać bezczynnie, kiedy świat zalewa fala nieoczekiwanych zdarzeń. Bezczynnie nie powinno się stać tym bardziej, kiedy nie dzieje się nic, dlatego o ile nie da rady inaczej, o tyle warto chociaż przestępować z nogi na nogę i powiedzieć coś, cokolwiek, byle tylko przerwać panoszący się w atmosferze bezruch.”