Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "mnie drabik", znaleziono 15

Jak to jest, że takie ar­chi­tek­to­nicz­ne perły wy­trzy­ma­ły wojnę, a współ­cze­sność nie kwapi się, by pomóc im trwać?
Echo uderzenia odeszło w głąb lasu. Powoli docierało do niej, co się stało. Przerażona patrzyła na rozbitą przednią szybę i widoczny po drugiej stronie pień drzewa. Strach zaciskał pętlę na jej szyi. Łzy wciąż spływały po policzkach. Krwawe smugi zalewały oczy. Nie mogła się ruszyć. Ciało przeszywał ogromny ból. Z trudem unosiła ciężkie, przesiąknięte cierpieniem powieki, byle tylko nie zamknęły jej oczu, ale dłużej już nie była w stanie walczyć.
Cierpienia nie da się jednak zneutralizować żadnym sztucznym uśmiechem. Podobnie jak wyrzutów sumienia. One po prostu są i kłują duszę, zadręczają głowę, nie dają spokojnie zasnąć.
Natura może wiele dać człowiekowi, ale tylko wtedy, gdy jej nie zniszczy. A żeby nie zniszczyć, musi ją kochać albo się jej bać. Ja kocham. Inni się boją. I niech tak zostanie.
Pierwsze płatki śniegu opadły na ziemię. Tej nocy świat pokrył się śnieżną pierzyną i utulił ją do snu. Gdzieś z góry sączył się dźwięk pozytywki. Tej pozytywki.
Była zmęczona ciągłym udawaniem, że jest dobrze, że przecież trzeba żyć, że czas leczy rany, że tylko życie może pokonać śmierć.
Mroźny oddech nocy zawładnął jej ciałem. Do jej uszu dotarł odgłos zbliżającego się samochodu. Nie widziała jego świateł.
Po nocnym deszczu niebo nadal było zachmurzone, a majowy wiatr przypominał, że to jeszcze nie lato.
Magia radia - niby nic nie widzisz, a jednak widzisz wszystko.
Wirginia Woolf napisała kiedyś, że przeszłość każdego człowieka jest w nim zamknięta jak karty książki, którą on zna na pamięć, a przyjaciele znają tylko tytuł.
Wróciła do rodzinnego domu, w którym wydarzyło się wiele dobra, ale gorycz zawsze dominuje, potrafi zepsuć smak nawet najsmaczniejszej potrawy.
Żeby wyjść z żałoby, trzeba oswoić się z pustką, a nie od niej uciekać. Przeprowadzka byłaby ucieczką.
To, co uważają inni, to jedno. A to, jacy jesteśmy naprawdę, to drugie.
Dom dziecka, nawet najlepszy, nie jest rajem dla nikogo.
Fragment z memoriału ppłk. Mariana Drobika Niewielki fragment z niezwykle obszernego memoriału ppłk. Drobika z grudnia 1943(!), zatytułowanego „Bieżąca polityka polska a rzeczywistość”, w którym przewidział nie tylko to, co się będzie działo po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie II Rzeczpospolitej. „Lipcowa ofensywa niemiecka załamuje się już po paru dniach trwania. Potężna kontrofensywa sowiecka [chodzi o bitwę na Łuku Kurskim] ujawnia olbrzymią potęgę tego państwa. Wszelkie rachuby na sowieckie załamanie się, muszą być przekreślone. Staje się jasne, że Rosja nie tylko weźmie udział w finiszu, ale – ponad wszelką wątpliwość – dojdzie do mety w nienajgorszej formie. Można liczyć jedynie jeszcze na to, że sprzymierzeni wymuszą na Sowietach zatrzymanie się na takiej czy innej linii granicznej z nami. (…) O ile do tego czasu rząd nasz nie potrafi zawrzeć z Rosją kompromisu tak, by został uznany przez rząd sowiecki, jako prawowita władza naszego kraju, musimy się liczyć z tym, że obok okupacji wojskowej, czeka nas okupacja polityczna w postaci “demokratycznego” rządu, opartego o bagnety sowieckie. (…) Ideą Marszałka [Piłsudskiego] była bezwzględna walka z rosyjskim imperializmem. Ale czy rzuciłby do niej wykrwawiony i osłabły naród dziś, kiedy nie ma żadnych szans zwycięstwa? Czy nie szukałby inaczej kompromisu, który by nam umożliwił skrzepnięcie i nabranie siły? (…) Elementarna (…) logika nakazywała polskiej polityce począwszy od lipca [1943] parcie do wznowienia stosunków dyplomatycznych z Rosją za każdą możliwą do zapłacenia cenę. Żądaną przez Rosję ceną była zgoda na rewizję granic i wyrzeczenie się białorusko-ukraińskich Piemontów. Nie ulega już dziś wątpliwości, że cenę tę tak czy owak zapłacimy. (…) Z fikcji “nienaruszalności” narodziła się najszkodliwsza, jaką można wymyślić, teza, że odłożenie załatwienia sprawy granic na okres powojenny jest dla nas korzystne. Jakież będą praktyczne konsekwencje przyjęcia tej tezy, zwłaszcza wobec zbliżającej się do naszych granic okupacji sowieckiej? My będziemy się starali odbudować administrację na całym swoim terytorium sprzed września 1939 r. Bolszewicy utworzą ją co najmniej po linię [graniczną z Rzeszą z] 1940 r., do której roszczą sobie pretensje. Wewnątrz kraju rozgorzeje walka wewnętrzna między stronnikami Delegatury i PPR-u. Zaczną się wzajemne wyrzynania, rozstrzeliwania, samosądy, których my nie potrafimy przeciąć mieczem. Potrafi zaś to zrobić w kraju PPR, a na kresach administracja sowiecka, mając pełne poparcie rosyjskich bagnetów. Poleje się darmo nowe morze polskiej krwi. Rząd będzie nadal przebywał na emigracji, z której zapewne już nigdy nie powróci. Olbrzymia większość rozsianych po świecie Polaków, zasili kadry szoferów, kelnerów itp. zajmując miejsca wymierającej już emigracji rosyjskiej. Nasze wojsko na obczyźnie stanie się wojskiem najemnym, zdobywając dla Anglosasów różne San Dominga. Oto najprawdopodobniejsza – jak mi się wydaje – wizja skutków naszej niechęci do męskiego spojrzenia prawdzie w oczy i odkładania w nieokreśloną przyszłość problemów dla naszego bytu najistotniejszych”.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl