Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "patrik mamy", znaleziono 87

Dlaczego tak wielu ludzi chce wierzyć, że istnieje zewnętrzna siła lub bóg, które nadają życiu sens? Kto chciałby być jak lalka czy robot, którymi można sterować? Czy nie lepiej być wolnym i samemu nadawać życiu sens?
-Śmierć w jedwabnych pończochach - zadeklamował Patryk.
-Jedwabnych ? To nylony, głuptasie.
-Śmierć w nylonach ? To już nie tak dobry tytuł kryminału.
- Strefa komfortu to nie miejsce, Patryku, tylko stan - objaśnił nauczyciel. - Stan, kiedy człowiek niczego nie zmienia w swoim życiu, bo jest mu dobrze tak, jak jest.
Jest jakaś próżność w poczuciu winy, Patricu, w pielęgnowaniu jej, a w pogardzie dla samego siebie tkwi jakieś kokieteryjne użalanie się nad sobą
Kumple ze Stali Squadu wykupili Patrykowi miejsce na e-cmentarzu. Są takie możliwości. Można e-powspominać sobie e-zmarłego. Można mu zapalić elektroniczny znicz.
- To nie takie łatwe, co?- bawi się Patryk.- Oczywiście ból popycha cię do tego, byś wzywał na pomoc śmierć. Ale w kluczowym momencie ten pieprzony instynkt samozachowawczy wszystko komplikuje...
Chodzi o to, że wszyscy opowiadają obie w głowach historie na własny temat. Wszyscy. Przez cały czas. Ta historia czyni cię tym, kim jesteś. Stwarzamy sami siebie na gruncie tej historii. /Patrick Rothfuss/
,,Patryk Gajewski usłyszy od niego, na progu swojego ojcostwa;,,Nie spierdol tego.''
,,Gdybym był ojcem, to bym swoje dzieci przytulał''-powtarza podopiecznym. Prowadząc z nimi rozmowy-pozornie tyczące się tylko ich życia-mówi też przecież o swoim niespełnieniu.''
Maisie i Grant zajęli miejsce u jego boku, Patrick wziął ich za ręce. Uścisnął drobne, kruche, ciepłe rączki. Jego ręce wydawały się takie duże i silne w porównaniu z ich. Był opiekunem, strzegącym tych kruchych istot przed złem tego świata!
W okresach kataklizmu albo wielkiego strapienia jedyne wyjście to znaleźć jakąś ostoję, aby zachować równowagę i nie stoczyć się w przepaść. Człowiek zawiesza wtedy spojrzenie na źdźble trawy, drzewie, na płatkach kwiatu, jakby czepiał się koła ratunkowego.
Bo muzyka jest czymś bardzo ludzkim. Niezależnym od polityki i historii. Czymś ludzkim w sensie ogólnym; powiedziałbym, że muzyka jest przyrodzonym konstytutywnym elementem ludzkiej duszy.
Muzyka istnieć będzie zawsze i wszędzie, na Wschodzie i na Zachodzie, w Południowej Afryce, w Skandynawii, w Brazylii, w Archipelagu Gułag. Bo muzyka jest metafizyczna. Pan rozumie, metafizyczna, a więc poza czysto fizyczną egzystencją, poza czasem, historią i polityką, poza biedą i bogactwem, poza życiem i śmiercią.
By­cie pta­sią ma­mą jest du­żo bar­dziej mę­czą­ce niż by­cie czy­ją­kol­wiek nia­nią. Chy­lę czo­ła przed wszyst­ki­mi ma­ma­mi i ta­ta­mi sro­ka­mi, go­łę­bia­mi, ma­zur­ka­mi, mo­drasz­ka­mi, ra­niusz­ka­mi, kop­ciusz­ka­mi i ko­wa­li­ka­mi. Ro­zu­miem po­wo­li mo­ty­wa­cję ma­my i ta­ty ku­kuł­ki.
My­ślę, że je­śli ja­kimś chło­pa­kom wy­da­je się, że pra­wa ko­biet to nie jest ich spra­wa, to są głu­pi jak chuj. Prze­cież wszy­scy ma­my mat­ki, bab­ki, sio­stry, ciot­ki, przy­ja­ciół­ki, są­siad­ki, ku­zyn­ki, współ­pra­cow­nicz­ki, a nie­któ­rzy ma­ją też żo­ny, dziew­czy­ny i cór­ki.
Li­te­ra­tu­ra bez ak­tu­al­nych kon­tek­stów jest bez­sen­sow­ną wy­dmusz­ką.
Po­dob­nie jak nie ma cze­goś ta­kie­go jak an­ty­ży­dow­skie prze­ko­na­nia, a je­dy­nie an­ty­se­mi­tyzm i prze­ko­na­nia, któ­re w isto­cie są dwo­ma róż­ny­mi spra­wa­mi, bo an­ty­se­mi­tyzm, ra­sizm, ho­mo­fo­bia i nie­na­wiść to nie są po­glą­dy, do cięż­kie­go chu­ja!
Kto ma czas i siłę, by przejmować się kątem, pod jakim zgina się guma w łóżkowym obrusie?
Chcąc być wszystkim, jesteś nikim
Mierz siły na format, by nie spalić akcji lub się ze wstydu.
W show-biznesie nie prawda jest atrakcyjna, lecz pięknie opakowanie kłamstwa.
Ludzie z niewiadomych powodów chcą wiedzieć, co inni jedzą na śniadanie, z kim sypiają i jaką mają na sobie sukienkę. To rozwijająca się choroba naszej cywilizacji.
Show-biznes to duże pieniądze, ale więcej w tym legend niż realnych zarobków.
Dziwny to świat, w którym Charlot, król małży, jest ważniejszy od francuskiego poety. I w którym przedkłada się tuzin ostryg nad piękny aleksandryn.
"Opowieści to dzikie stworzenia - rzekł potwór. - Gdy je uwolnisz, kto wie, jakiego spustoszenia mogą narobić."
Powiem ci, że policja to jest tak naprawdę jeden wielki konflikt. Tam się ciągle toczą jakieś wojny, cały czas coś się zmienia. To, co się tam dzieje, jest w rzeczywistości odzwierciedleniem wydarzeń w polityce. Ciągle ktoś chce kogoś wygryźć albo komuś świnię podłożyć. No i tak się to toczy.
Te wszystkie emocje, nerwy, stresy związane zarówno z samą służbą na ulicy, jak i tym, co się dzieje w komisariacie, odbijają się na tobie. A jebią nas, kurwa, praktycznie na każdym kroku. Chcesz być człowiekiem, ale nie możesz.
Nie najęłam się do tej pracy dlatego, że po piętnastu latach mam emeryturę, jakiś socjal, sto procent płatne L4 i na wszystko wyjebane. Nie. Ja zawsze chciałam pomagać ludziom, którzy cierpią. Sama w życiu nie miałam lekko. Pochodzę z tak zwanej rodziny patologicznej. Jak to kiedyś powiedział pewien milicjant, większość policjantów to patole albo owoce osób z rodzin patologicznych. No i ja, proszę ciebie, jestem takim, kurwa, owockiem. Zresztą mój dziadek też był milicjantem.
Właśnie. Policja skupia się głównie na pierdolonych słupkach. A takich ludzi jak ja, którzy chcą pomóc społeczeństwu zgodnie z treścią ślubowania, jest w komisariacie jeszcze dwoje, może troje. Takich, co chcą więcej, niż tylko przyjechać, odpierdolić swoje, pouczyć, zamknąć drzwi i mieć wszystko w dupie. Ja tak nie umiem. I chyba, kurwa, już się tego nie nauczę. Aczkolwiek nie zawsze jest to mile widziane.
Niemniej jednak uważam, że policjant powinien wiązać się z policjantką. Dwa psy w domu to może troszeczkę za dużo, ale cywil policjanta nie zrozumie.
Ale wiesz, czego przede wszystkim nauczyła mnie ta praca? Kłamać. Kiedyś nie umiałam okłamywać ludzi, a teraz, kurwa, jak z nut.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl