Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pisarzem takle", znaleziono 10

Z pewnością znajdą się tacy, którzy będą twierdzić, że naopowiadałem bzdur. Całe szczęście, opowiadać bzdury jest przywilejem pisarza.
Literatura bowiem- w moim przekonaniu,(...)-rodzi się nie z wiedzy, lecz z niewiedzy. Pisarz nie musi być tytanem umysłu, erudytą, jakkolwiek w historii literatury zdarzały się i takie przypadki. A nawet nie musi mieć szczególnie bogatego doświadczenia życiowego.Spotykałem dalekich od literatury ludzi o takim bogactwie przeżyć, że doznawałem wobec nich pokory. Doświadczenie życiowe pisarza może być skromne, nawet pospolite, nie ma to większego znaczenia.
Pisanie to przeklęty mus. Jeżeli ktoś, stojąc przy agonii najdroższej osoby, wychwytuje mimo woli z jej ostatnich drgawek wszystko, co da się opisać, to jest prawdziwy pisarz. Filister zaraz krzyczy – podłość! Nie podłość, panie, tylko męka. To nie jest zawód. Tego się nie wybiera jak posady biurowej. Spokój mogą mieć tylko ci pisarze, którzy nic nie piszą. A są tacy. Pławią się w oceanie możliwości, rozumie pan. Żeby wyrazić myśl, trzeba ją pierwej ograniczyć. A to znaczy zabić.
- I bardzo dobrze. Nie manic gorszego niż pisarz, który po spłodzeniu jednego dzieła uważa się za nie wiadomo kogo.
- Rozumiem, że miałaś już do czynienia z kimś takim.
- Kochana, w tej branży co drugi autor to według własnego mniemania mistrz pióra i inkaustu.
Dawni powieściopisarze, tacy jak Scott, zawsze wychodzili z długów dzięki pisaniu. chwalebne. cennym atrybutem pisarza jest wytrwałe dążenie do celu. Dlatego też William Seward Hall postanowił wymknąć się śmierci za pomocą pisania. Śmierć, jak myśli Hall, jest równoznaczna z ogłoszeniem duchowego bankructwa. Trzeba unikać przestępstwa, jakim jest ukrywanie zasobów. szczegółowy wykaz często pozwala dostrzec, że zasoby są znaczne, a bankructwo rzekome. Pisarz musi badać swoje długi bardzo skrupulatnie i drobiazgowo.
Pisarze mają kompleks niższości, nikt ich nie chce wciągać do reklam, zerowa rozpoznawalność. Taki Mróz to musiał narąbać chyba ze sto książek, żeby ktoś go kojarzył, a byle gówniara zaśpiewa w telewizji "o ajlowiu bejbe" i jeb! Milionerka po pierwszym kawałku.
Powinno się pisać tylko takie książki, które sami chcielibyśmy przeczytać - w ten sposób bowiem będzie przynajmniej jeden czytelnik, którego taka książka ucieszy. Jeśli jednak pisze się tylko z żądzy sławy i chciwości, według wzoru ustalonego dla bestsellerów i z zamiarem szybkiego zostania milionerem, to nie jest się pisarzem, a zaprogramowanym przez obce moce automatem
Właśnie przed takimi nieporozumieniami chcę Cię przestrzec. Nie krytykuj tego, czego nie możesz zrozumieć - mówi Bob Dylan. Amerykański pisarz William Zinsser idzie jeszcze dalej - jego zdaniem recenzent powinien kochać to, co recenzuje. Jeśli uważasz, że filmy są głupie, nie pisz o nich - radzi. Dotyczy to również dziedzin, do których należą produkty.
– Może zostanie pisarką? – Halina Rabkowska snuje plany co do przyszłości dziewczynki. Uśmiecha się zmęczonymi wargami, patrząc jak córka ssie nabrzmiały cycek.
– Nie. Gwiazdą popu – decyduje ojciec, gładząc wąsa. – Inni będą o niej pisać.
Matka śpiewa Dorotce kołysanki. Nieświadomie wdraża ją do przyszłego zawodu. Po karmieniu Dorotka zasypia. Od początku wyróżnia się muzykalnością.
Halina Rabkowska nosi Dorotkę na rękach tak długo, aż jej się odbije. Dorotka niekiedy ulewa. Jej śliniak trąci serwatką.
Matka zmienia Dorotce zasikane pieluchy i posypuje pudrem czerwone pachwiny. Zastanawia się, czy z takiej drobiny może wyrosnąć pisarka albo gwiazda popu.
Po urlopie macierzyńskim Halina Rabkowska wraca do pracy w sklepie obuwniczym. Kierowniczka jest wredna. Każe jej nosić pudła z magazynu. Dorotkę rodzice oddają do żłobka.
– Tylko niech pani na nią uważa – Halina Rabkowska zwraca się do opiekunki.
– Będzie gwiazdą popu – wyjaśnia ojciec.
– Albo pisarką – dodaje matka.
Jan Rabkowski kręci głową.
– Gwiazdą popu – upiera się.
– No chodź, ty nasza pisarko, gwiazdo popu – śmieje się opiekunka, biorąc przyszłą sławę na ręce.
Po wyjściu rodziców kładzie dziecko do łóżeczka i kończy kawę. Nie lubi wystygniętej.
Byli malkontenci, którzy twierdzili, że teksty generowane przez boty pozbawione są pierwiastka twórczego i ludzkich emocji. Wskazywali na wady prozy tworzonej przez sztuczną inteligencję, a zwłaszcza poezji, nazywając powstałe utwory przypadkowym zbiorem fraz, którym ludzki umysł przypisuje sensy i emocje, których tam nie ma. Dzieje się to na takiej samej zasadzie, jak dopatrywanie się w przypadkowym układzie skał na Marsie rysów ludzkiej twarzy albo dostrzeganie pięknego obrazu w plamie oleju na kałuży.
Rudolf nie odmawiał racji krytykom literackim czy malarskim, ale zadawał sobie pytanie, czy to cokolwiek zmienia. Nie znał się wprawdzie na poezji i nie widział różnicy między wierszem ułożonym przez człowieka a wierszem ułożonym przez maszynę, obydwa były dla niego przypadkowym zbiorem fraz, ale lubił prozę i według jego oceny proza tworzona przez sztuczną inteligencję nowej generacji nie była gorsza od tego, co tworzyła większość ludzi, nie wyłączając pisarzy.
Wiedząc o tym, jak szybko nudzi się sam seks, choćby najbardziej wymyślny, Rudolf naciskał na włączenie w zakres funkcjonalności botów umiejętności generowania opowieści, którą nazywał funkcją Szeherezady. Miał rację. Boty z funkcją Szeherezady cieszyły się większym powodzeniem i dłużej były z klientami.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl