“Mina kompletnie mi zrzedła, kiedy mój wzrok napotkał błękitne oczy. Niegdyś widziałam w nich iskierki radości. Teraz bił z nich taki chłód, że aż poczułam gęsią skórkę pod bluzą.”
“Przed oczami miał Luizę. W czarnej sukience i kozakach, z rozpuszczonymi włosami i idealnym makijażem. W marynarce i spodniach, kołyszących się na wysokich szpilkach. W leginsach i bluzie, niepomalowaną i nieuczesaną, po ciężkiej zmianie w klubie. Co tu ukrywać, był zachwycony w każdej sytuacji.”
“Ostatni raz widziała go dziewięć lat temu. Zdecydowanie zmężniał. Spodnie z ochraniaczami na kolanach były już lekko przetarte. Podwinięte rękawy bluzy od munduru ładnie podkreślały jego wyrzeźbione ramiona. Włosy miał krótko przystrzyżone, a na czole ledwo widoczną bliznę po wypadku samochodowym. Rysy jego twarzy były surowe, a brodę pokrywał jednodniowy zarost. Za to jego oczy nic się nie zmieniły.”
“„(…) W tym momencie na ekranie, w samym rogu kadru, pojawiło się dwóch chłopców, z których niższy miał na sobie bufiaste spodnie do kolan, a wyższy… dziwnie znajomą bluzę z napisem „CALIFORNIA BEACH GUARD”. Chłopak stroił głupie miny. Wojtek przyjrzał mu się uważniej i ze zdumienia poderwał się na równe nogi, bo… bo to był… Mikołaj! (…) Wojtek wytrzeszczał z niedowierzaniem oczy. Przecież to autentyczna kronika, widział ją niejeden raz! Co jest?””
“Wolnym krokiem szła w kierunku rozłożystej wierzby, spod której rozpościerał się upragniony dla Krzysztofa widok. Zatrzymała się na ławce nieopodal. Usiadła i chowając twarz w kapturze bluzy, patrzyła na alejkę naprzeciwko ławki. Upiła łyk gorącej i słodkiej kawy. Była pyszna. Przymknęła oczy, rozkoszując się smakiem. Dobrze, że jest kawa, pomyślała. Nerwy wciąż miała napięte jak postronki. Czuła się jak kat, który przyszedł wykonać wyrok.”