Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "przez pania lupem", znaleziono 3

- To czemu nie wyjedzie pan na urlop? - podsunęła mu Nata.
- A niby gdzie? Nad morze? Już nad nim jestem. I to cały rok.
- To może w góry? - zaproponowała Natka.
- A co miałbym tam robić? Jak mam do wyboru pół dnia wspinać się na kupę kamieni tylko po to, żeby drugie pół dnia z niej schodzić, to już wolę uwalić cztery litery na kupie piachu.
Wście­kłość nie jest zbyt atrak­cyj­ną emo­cją. Gdy ktoś się smuci i pła­cze, to od razu się an­ga­żu­je­my: Co się stało? Czemu pła­czesz? Kto był dla cie­bie nie­do­bry? Ale kiedy ktoś się wście­ka, próż­no szu­kał­by em­pa­tii. Ugra­ła­bym wię­cej na smu­ce­niu się niż na wście­ka­niu, ale nie mam nad tym kon­tro­li. Bo to już za­szło za da­le­ko. Ale w mojej wście­kło­ści skry­wa się prze­cież cała kupa in­nych emo­cji. Roz­cza­ro­wa­nie, nie­moc, re­zy­gna­cja, sa­mot­na ża­ło­ba po wszyst­kim, co po­szło nie tak jak po­win­no, po tym, że nie je­stem kimś wię­cej niż osoba, jako która skoń­czy­łam.
Jak zamówić rybę, gdy tysiąc innych też ją zamawia? Pokornie chciałem brać udział w komunii, jednocześnie będąc obrzydzony koniecznością wspólnoty. Jak jakiś ropiejący wyrostek robaczkowy w tym wielkim ojczystym organizmie lazłem. Jak jakiś nowotwór. Bo zarazem chciałem i zarazem się bałem. Wchodziłem i wychodziłem zaraz w jakąś boczną uliczkę, żeby było cicho i ciemno. Ale zaraz mnie ten blask lucyferyczny wabił na powrót. Nie to, żebym od razu chciał przymierzyć pióropusz za pięć złotych. Ale nie mogłem oderwać wzroku od biologicznej, komórkowej potrzeby wspólnoty. Bo przecież nikt tutaj z nikim nie rozmawiał. Najwyżej po dwoje za rękę, po czworo w rodzinie, a jednocześnie trwali (trwaliśmy?) w chorobliwej bliskości. Właśnie jak komórki, jak wnętrzności bydlęcia wydzielające nieświadomie jakieś enzymy, które utrzymywały nas w kupie. Szedłem tak i rozmyślałem na temat ojczyzny, a zwłaszcza narodu. Czując się nim i zarazem nie czując. Chcąc i nie chcąc jednocześnie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl