Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "przy terry", znaleziono 205

Istnieje teoria, którą sformułował genialny pisarz Terry Pratchett. Twierdził, że nawet jeżeli ty nie wierzysz w reinkarnację, ona czasem wierzy w ciebie.
– Mówię ci, dziwnie się czuję – uskarżała się jedna z dziewczyn.
– Czyli jak? – próbował dociekać Terry.
– Jakoś… zaniepokojona…
– Też mi coś! – prychnęła Carren. – Czym się martwisz! Jakiś idiota, a może kilku, bawi się z nami, gra nam na nerwach!
Sandra, słysząc to, pokręciła głową (…) i powiedziała:
– Wiesz, wiecie, myślałam, że to ten nóż. Że to ta klamka, drzwi, mróz. Ale nie o to chodzi… (…). Po prostu… coś innego mnie niepokoi.
– Wiatr gwiżdże za oknami jak oszalały, może dlatego? Gwiżdże, tamta ściana cała trzeszczy… – dociekał Terry.
– Nie, nie, to coś bliżej. – Carren zmrużyła oczy. – Tak jakby tuż koło nas. Obok. – Zaskoczona Sandra spojrzała na Carren i zrozumiała, że tamta jednak ją rozumie.
– Tak, ale to nie obok. To jakby… wszędzie.
Światło było mgliste i aktyniczne, z rodzaju tego, na którego widok Steven Spielberg wzywa swojego doradcę od praw autorskich.
Wszechświat dopuszcza liczne sposoby straszliwego przebudzenia, na przykład ryk tłumu wyłamującego drzwi frontowe, wycie syren straży pożarnej czy nagła świadomość, że dziś jest właśnie poniedziałek, który jeszcze w piątek wieczorem wydawał się przyjemnie odległy.
Wilgotny psi nos nie jest - ściśle rzecz ujmując - najgorszą możliwością; posiada jednak własną, niezwykłą straszność, którą koneserzy koszmarów oraz właściciele psów dobrze poznali i nauczyli się jej lękać. To jakby ktoś przycisnął człowiekowi do skóry kawałek zamrożonej i tającej powoli wątróbki.
Jeśli pragniesz być wolny, musisz odpuścić
Komputery nie kłamią, ale kłamcy znają się na komputerach.
Alternatywny pogląd (...) głosił, że A'Tuin podąża od Miejsca Lęgu po Czas Rui (...). Kiedy żółwie dotrą do celu, zaczną kopulować krótko i namiętnie, po raz pierwszy i jedyny. Z tego ognistego połączenia narodzą się nowe żółwie i poniosą nowe światy. Hipoteza ta znana była pod nazwą teorii Wielkiego Wybuchu.
Mówi się, że cisza jest przeciwieństwem hałasu. Nieprawda. Cisza jest tylko brakiem hałasu.
(...) ich krótka wymiana zdań posłużyła za fundament pierwszej drzewnej religii (...). Podstawowy dogmat wiary owej religii brzmiał: jeśli drzewo było dobrym drzewem, jeśli prowadziło życie czyste, przyzwoite i uczciwe, może być pewne przyszłego życia po śmierci. A jeśli było drzewem naprawdę dobrym, kiedyś dostąpi reinkarnacji jako pięć tysięcy rolek papieru toaletowego.
Starsze damy maszerowały skrajem, niosąc na plecach cały swój dobytek.
- Zaraza? - spytał Rincewind mężczyznę pchającego wózek pełen dzieci.
Pokręcił głową.
- To gwiazda, przyjacielu (...) Podobno zderzy się z nami w Noc Strzeżenia Wiedźm. Morza się zagotują, krainy Dysku pękną, królowie runą w proch, a miasta będą niczym jeziora szkła. Uciekam w góry.
- Czy to pomoże? - powątpiewał Rincewind.
- Nie, ale stamtąd będzie lepszy widok.
Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre.
Jeśli pragniesz być wolny, musisz odpuścić.
Całe życie jest jak oglądanie migawki. Tylko zawsze wygląda to tak, jakby człowiek przyszedł o dziesięć minut spóźniony i nikt nie chce mu opowiedzieć, o co chodzi, więc musi się sam wszystkiego domyślać.
I nigdy, ale to nigdy nie zdarza się okazja, żeby zostać na drugi pokaz.
Nawet zwyczajna nieznana wygódka kryje w sobie pewne zagrożenia, na przykład gniazda szerszeni, wielkie pająki, tajemnicze rzeczy szeleszczące na dachu, czy wręcz małego niedźwiedzia pogrążonego w zimowym śnie. Stał się on powodem ostrego zatwardzenia u wszystkich członków rodziny kowala, dopóki nie przekonano go, że do spania lepsza jest stodoła.
W Ramtopach czarownice cieszyły się pozycją, jaką w innych kulturach zajmowały zakonnice, poborcy podatkowi albo czyściciele szamba. Inaczej mówiąc, szanowano je, czasem podziwiano, ogólnie chwalono za wykonanie prac, jakie - logicznie rzecz biorąc - ktoś musiał przecież wykonać, jednak ludzie nigdy nie czuli się zbyt pewnie, przebywając z nimi pod jednym dachem.
Cudowny świat dzieciństwa? Na pewno nie jest przeciętną wersją świata dorosłych. Już raczej jest światem dorosłych wypisanym wielkimi, pogrubionymi literami. Wszystko w nim jest ... bardziej. Bardziej wszystko.
Talent określa, co człowiek robi (...) Nie określa, kim człowiek jest. Znaczy, w głębi duszy. Kiedy wiesz, kim jesteś, możesz dokonać wszystkiego.
Krajobraz wznosił się i opadał niczym kołdra w sypialni nowożeńców.
A czym byliby ludzie bez miłości?
GINĄCYM GATUNKIEM, odparł Śmierć.
- Śmierć przekracza granice tego świata - podpowiedział Nijel.
- Co? (...)
- Śmierć przekracza granice...
- Za granicą mi nie przeszkadza. Tam mieszkają sami cudzoziemcy. Natomiast Śmierci w pobliżu wolałbym nie oglądać.
(...)
- Jak wygląda? - zainteresował się Nijel.
- Określę to w ten sposób...
- Tak?
- Nie potrzebuje fryzjera.
Zapamiętacie ten moment do końca waszego życia.
- Co? Aż do obiadu?
- Nie ufam temu człowiekowi - wyznał Nijel. - Staram się nie osądzać innych na podstawie pierwszego wrażenia, ale jestem przekonany, że ma złe zamiary.
- Kazał cię wrzucić do jamy węży!
- Może nie doceniłem tej wskazówki.
- Nie będę latał na żadnym dywanie! - syknął. - Mam lęk gruntu.
- Chciałeś powiedzieć: wysokości - poprawiła go Conena. - I nie bądź głuptasem.
- Wiem, co chciałem powiedzieć. To grunt zabija!
Magowie zawsze obudowywali się wieżami, jak te... Jak się nazywają te rzeczy, które można znaleźć na dnie rzeki?
- Żaby.
- Kamienie.
- Pechowi gangsterzy.
- Nie. Myślałem o larwach chruścików.
- No dobrze... Jak zmusiłeś ten dywan do latania? Naprawdę odwrotnie wypełnia polecenia?
- Nie. Po prostu uwzględniłem pewne zasadnicze szczegóły układu powierzchniowego i przestrzennego.
- Chyba nie rozumiem - przyznała.
- Mam to wytłumaczyć w niemagicznym języku?
- Tak.
- Położyłaś go na podłodze dołem do góry.
Sentencja podobna jest w tym do innego przysłowia, które mówi, że nie można dwa razy przekroczyć tej samej rzeki. Doświadczenia prowadzone z długonogim magiem i wąską rzeką wskazały, że tę samą rzekę można przekroczyć trzydzieści do trzydziestu pięciu razy na minutę.
Kolczaste żelazne kule, miecze i wielkie ciężkie kije nabijane gwoździami uważa się powszechnie za przerażające narzędzia walki. Są jednak niczym w porównaniu z dwudziestoma latami, przyłożonymi nagle ze sporą siłą do potylicy.
W tym właśnie punkcie język potoczny rezygnuje i wychodzi na piwo.
Stwórcy nie są bogami. Tworzą miejsca, co jest dość trudne. To ludzie tworzą bogów, co wiele wyjaśnia.
Rincewind pochodził z kultury, w której jeśli ktoś nie ma nic do powiedzenia, to coś mówi.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl