Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "razi jakow", znaleziono 8

,, Przecież zawsze jakoś sobie dajemy radę, prawda?.... potrafimy raz za razem podnosić się po kolejnych ciosach i dalej robić swoje.’’
Czeka mnie kolejna walka, ale nie mogę odpuścić. Jak zawsze zresztą i on o tym wie. Za każdym razem jakoś odpuszcza, jakby wiedział, że jego odmowa może mnie zranić.
Fascynujące - przyznał dziadek. - Co ciekawego jeszcze wynalazłeś?
-A, pewnego razu w starożytnej Grecji wynalazłem telewizor. Ale wtedy jakoś nie zrobił furory...
Przecież muszę jakoś dać radę. Nie jestem pierwszą łanią we wszechświecie, której złamał serce bucowaty buc nad buce, więc na pewno wystarczy, że się wyśpię, i życie od razu wyda mi się łatwiejsze do strawienia.
Haneczka nigdy nie wstawała tak rano, ale teraz obudził ją krzyk mamy. – Nie idź tam! – Muszę. Wyszła ze swojego łóżeczka, przebiegła przez pokój i stanęła w rogu korytarza. Widziała, jak tatuś obejmuje mamę. Często tak robili i wtedy Haneczka podbiegała i wciskała się między nich, by też uczestniczyć w tych rodzinnych objawach miłości. Oni śmiali się wtedy, tatuś podnosił ją do góry i byli razem we troje. Tym razem jednak przytulali się jakoś tak rozpaczliwie, jakoś tak, że Haneczka widziała, iż między nimi nie ma już dla niej miejsca, więc zatrzymała się w kącie korytarza z poczuciem odtrącenia. Potem tatuś odtrącił także mamusię. Zdjął jej ręce ze swojej szyi, odwrócił się i wyszedł, a ona powoli osunęła się po ścianie, kucnęła w rogu i zaczęła płakać. Strasznie płakać! Dopiero wtedy Haneczka odważyła się do niej podejść.
Facet to takie nieskomplikowane stworzenie(...). Jeden jest rodzinny;rrobi po to, żeby zapracować na kobietę i utrzymać dom. Drugi jest partnerem - ty pracujesz, ja pracuję, razem jakoś się rozwijamy. Trzeci to taki ciapek - najchętniej poszedłby na bezrobocie i nic nie robił tylko leżał. Jego dziewczyna wciąż coś robi a on tylko: oj, kochanie moje, jestes najwspanialszą na świeci, ale sam nic nie robi, czasem tylko wynosi śmieci.
-Chcę poznać drogę do Hunghung - powiedział ostrożnie.
-Tak. Oczywiście. O tej porze roku ruszyłbym w stronę zachodzącego słońca, dopóki nie opuściłbym gór i nie dotarł na aluwialną równinę. Znajdzie pan tam drumliny i kilka pięknych przykładów głazów narzutowych. To jakieś dziesięć mil.
Rincewind patrzył na niego zdumiony. Barbarzyńskie wskazówki brzmiały zwykle jakoś "prosto obok płonącego miasta, potem skręcić w prawo za wszystkimi mieszkańcami powieszonymi za uszy".
-Te drumliny wydają się groźne-zauważył.
-To tylko rodzaj wzgórz polodowcowych-wyjaśnił Saveloy.
- A głazy narzutowe? Brzmi jak coś takiego, co rzuca się na..
-To głazy pozostałe po cofającym się lodowcu. Nie ma się czego obawiać. Pejzaż nie jest niebezpieczny.
Rincewind nie uwierzył. Wiele już razy grunt uderzył go bardzo mocno.
- (...) Chce się pan dostać do Hunghung, tak?
Rincewind zastanowił się.
- Chcę poznać drogę do Hunghung - powiedział ostrożnie.
- Tak. Oczywiście. O tej porze roku ruszyłbym w stronę zachodzącego słońca, dopóki nie opuściłbym gór i nie dotarł na aluwialną równinę. Znajdzie pan tam drumliny i kilka pięknych przykładów głazów narzutowych. To jakieś dziesięć mil.
Rincewind popatrzył na niego zdumiony. Barbarzyńskie wskazówki brzmiały zwykle jakoś "prosto obok płonącego miasta, potem skręcić w prawo za wszystkimi mieszkańcami powieszonymi za uszy".
- Te drumliny wydają się groźne - zauważył.
- To tylko rodzaj wzgórz polodowcowych - wyjaśnił Saveloy.
- A głazy narzutowe? Brzmi jak coś takiego, co rzuca się na...
- To głazy pozostałe po cofającym się lodowcu. Nie ma się czego obawiać. Pejzaż nie jest niebezpieczny.
Rincewind nie uwierzył. Wiele już razy grunt uderzył go bardzo mocno.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl