Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "roos ja nie", znaleziono 15

w porównaniu z Joshuą Boone był człowiekiem patologicznie towarzyskim
Zawsze miał się dobrze i rządził w klasie. Dziś dzieciaki nie znają Jinksa, który ścigał Pixie i Dixie, oraz misiów, Yogiego i Boo-Boo, coraz mniej ludzi pamięta o tych kreskówkach. Ale akurat to było spotkanie tych, co pamiętali, bo wieczór spędził na szkolnej imprezie.
- Leżymy w rynsztoku, Nobby – jęknął. – Ooo!
- Wszyscy leżymy w rynsztoku, Fred. Ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy...
Czego od nas chcecie? Głupie dziewczyny są zbyt głupie, mądre - za mądre, a przeciętne - zbyt zwyczajne?
Jeśli i tak miałam odpaść, powinnam była przynajmniej powiedzieć, co naprawdę myślę.
To, czego nie chcesz, zawsze ci się przytrafi, Tego czego chcesz nigdy nie osiągniesz, Tam gdzie nie chcesz iść, będziesz musiał pójść A w chwili gdy pomyślisz, że chciałbyś jeszcze trochę żyć, umrzesz.
Traktuj dziewczynę jak dziwkę, a nauczy się zachowywać jak dziwka.
Emocje postaci nie wykluczają emocji aktora. Zamiast tego czuje się wszystko naraz.
Nie mogę spojrzeć na Filippę, zawstydzony wszystkimi ranami które zadałem - jak człowiek z bombą przypiętą do piersi, gotów się wysadzić, nie myśląc o przypadkowych ofiarach.
Ooo, nie dziw się. Ma spore, co ja mówię, gigantyczne doświadczenie! Przez jego łóżko przewinęło się więcej kobiet niż ludzi przez wagon metra w ciągu całego roku
- Leżymy w rynsztoku, Nobby - jęknął - Ooo!
- Wszyscy leżymy w rynsztoku, Fred. Ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy...
- No ale ja patrzę w twoją gębę, Nobby. Gwiazdy byłyby o wiele lepsze, możesz mi wierzyć.
Setki, jeśli nie tysiące razy zatrzymywali mnie Polacy odwiedzający Londyn i z uśmiechem mówili: "Ooo, dzień dobry, pan z telewizji!". Za każdym razem pytałem, jak im się podoba miasto - i nigdy nie usłyszałem narzekań, no chyba że na obolałe nogi.
Pan Bóg, jak wiadomo, tworzył świat przez bodajże tydzień, a potem spojrzał na swoje dzieło i powiedział: „Ooo kurwa!”. A później dodał: „A, mam jeszcze chwilę, teraz zrobię coś naprawdę ładnego. Coś mnie godnego, coś zaprawdę w boskim wymiarze. Coś takiego, co jest autentyczną kwintesencją piękna i nie ma wad”. I zrobił kota.
- To nie mój Stwórca. Jest Stwórcą wszystkich. I nienawidzi kłamstwa.
Richard spokojnie patrzył na rozwścieczoną kobietę.
- Sam ci to powiedział? Przyszedł, usiadł obok ciebie i rzekł: „Siostro Verno, chcę, żebyś wiedziała, iż nienawidzę kłamstw”?
- Jasne, że nie - wydusiła przez zaciśnięte zęby. - To jest zapisane. Zapisane w księgach.
- Aaaa. - Richard pokiwał głową. - Noo, w takim razie to musi być prawda.
Ożeż kurwa mać. Miał co najmniej metr osiemdziesiąt pięć wzrostu, jasne, gęste włosy amerykańskiego surfera, nienaganną sylwetkę, piękne błękitne ślepia i tak wkurwiony wyraz twarzy, że gdybym nie była w pracy, momentalnie oddałabym mu serce, cnotę i wypłatę.
Gdybym nadal była w posiadaniu którejkolwiek z tych rzeczy.
– Yhym. – Popatrzyłam na niego przeciągle. – Pan Krzysztof Strzelecki? Inaczej sobie pana wyobrażałam.
Opadł na krzesło z nadal niezadowoloną miną.
– Może te mylne wyobrażenia wynikają z picia alkoholu przed siedemnastą? – zasugerował.
– Ooo, teraz mi pan bardziej pasuje. – Pociągnęłam solidny łyk piwa. – Zresztą, zawsze gdzieś na świecie jest teraz siedemnasta.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl