Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "samym zadanie", znaleziono 7

... czyjaś pozycja i wpływy mogą oddziałać na kogoś, kto pracuje usilnie nie po to, by osiągnąć cele same w sobie, lecz dla satysfakcji, że wykonuje swoje zadania najlepiej, jak potrafi.
Czary, które stworzyły Przeklętego, nie zamierzały jej ułatwić zadania. Zalały ją uczucia, takie, które powodują, że ludzie zwijają się w kłębek i wyją ze strachu lub rzucają naprzód w berserkserskim szale. Przerażenie, obłęd, panika, nienawiść. Nienawiść do całego świata, do wszystkiego, co żyje, oddycha, chodzi i śmieje się. Chęć dominacji, panowania, pragnienie odnoszenia zwycięstw za wszelką cenę, bycia na samej górze, bezwzględnego podporządkowania sobie wszystkiego i wszystkich.
Duncan miał inne sprawy, którymi musiał się
zająć – król nigdy nie próżnował – ale wiedział, że jego
dowódcy wymyślą skuteczny plan. Nie musiał przejmować
się jego szczegółami. Zdolność delegowania zadań
była cechą dobrego przywódcy i charakteryzowała sposób rządzenia Duncana. Wybierał jako swoich podwładnych
ludzi godnych zaufania i pozwalał, by zajmowali
się różnymi sprawami.
– Po co kupować psa i samemu machać ogonem? –
zwykł mawiać.
– Nie powinno się mówić raczej „Po co kupować psa
i samemu szczekać”? – zapytała raz Cassandra, kiedy była
mała.
Duncan wzruszył ramionami.
– Szczekać, machać ogonem… Psy robią jedno i drugie.
Po co robić cokolwiek z tego, jeśli ma się psa?
– Czyli będziemy mieć psa? – zapytała z entuzjazmem,
ale jej ojciec potrząsnął głową.
– Nie, na razie muszę sam machać ogonem – odparł.
– Poza tym kto z psami lega, ten z pchłami wstaje.
Tamtego wieczoru Cassandra poszła spać jako bardzo
zdumiona dziewczynka.
Jak się później okazuje, w grupie znajduje się również mężczyzna, który bacznie przygląda się dziewczynie i analizuje każdy jej ruch. Jest to Orlando, darzący dziewczynę głębokim uczuciem i starający się ją chronić na każdym kroku. Ich kontakt zaczyna się pogłębiać w momencie, kiedy drużyna rusza na misję, próbuje ominąć inne bazy, i okazuje się, że dotarcie do głównej siedziby jest utrudnione. Dziewczyna ma nadzieję, że nowo poznane osoby pomogą jej odnaleźć jej Anioła, który miał ją ocalić, a został sam w dziwnym miejscu. Wykorzystując uczucie Orlanda do niej, błaga, by on zaprowadził ją bezpośrednio do bazy i jest przekonana, że jeżeli ruszą we dwójkę, ominą wszystkie przeszkody i pozostaną niezauważeni. Mężczyzna początkowo protestuje, bo wie, jak bardzo jest to ryzykowne zadanie, jednak jest w niej bardzo zakochany i uważa, że nie może pozwolić jej wędrować samej.
Niektóre religie twierdzą, że wszechświat rozpoczął się od słowa, pieśni, tańca, fragmentu muzyki. Nasłuchujący Mnisi z Ramtopów ćwiczą swój słuch, aż potrafią na ucho określić wysokość karty do gry. Za swe zadanie uważają wsłuchiwanie się w subtelne odgłosy wszechświata, by na podstawie skamieniałych ech ustalić te pierwsze dźwięki.
Z całą pewnością, jak twierdzą, na samym początku wszystkiego rozległ się bardzo dziwny dźwięk.
Ci o najostrzejszym słuchu (ci, którzy najwięcej wygrywają w karty), którzy słuchają ech zamrożonych w amonitach i bursztynie, przysięgają, że wykryli jeszcze wcześniej jakiś cichy głos.
Podobno brzmi, jakby ktoś liczył: raz, dwa, trzy, cztery...
Najlepszy z nich, który wsłuchiwał się w bazalt, mówił, że ma wrażenie, jakby rozróżniał bardzo niewyraźnie pewne liczby, które padły jeszcze wcześniej. Zapytany, jakie to liczby, odpowiedział: „Brzmiały jak: raz, dwa”.
Nikt nie zapytał, co się stało potem z tym dźwiękiem - jeśli istotnie był taki - który przywołał wszechświat do istnienia. To mitologia. W mitologii nie należy stawiać takich pytań.
10 kwietnia 2010 roku doszło, według pierwszego tytułu (później „uładzonego") zamieszczonego wówczas w mediach, do „dekapitacji Polski". Czy Polska stała się tego dnia bezgłowym truchłem? Ktoś z rządzących powiedział, podsłuchany w głośnej aferze, że państwo nasze istnieje tylko teoretycznie. Powszechnie uznano to za przerysowanie. Pewną metaforę. Niesłusznie. Polska jest trupem. Ciałem bez głowy, które podtrzymywane jest przy życiu sztucznie. Bez głowy - czyli bez elity państwa. Ta rodzi się w długim, demokratycznym procesie, który po 10 kwietnia 2010 r. musiał rozpocząć się na nowo i albo zakończy się odzyskaniem przez Polskę prawdziwej niepodległości, albo tę wegetację brutalnie przerwie ktoś obcy. Smoleńsk nie był bowiem niczym nowym w naszej historii. Pozbawiono nas już wcześniej głowy w Katyniu - wiosną 1940 roku. Smoleńsk był i powtórką tamtych wydarzeń i symbolicznym przypomnieniem dla tych, którzy marzeń o wolnej Polsce wciąż jeszcze się nie pozbyli. Czy można w jakiś sposób przeciwdziałać kłamstwu? Tak - szukając prawdy. Próbując poznać swoją prawdziwą historię. Jest to przecież niezbędne, aby wiedzieć kim się jest. Moja tożsamość to historia mojego życia. Postępki czynione z dobrych i złych pobudek. Tożsamość narodu to jego historia. Jeśli jej obraz jest zafałszowany, to mamy fałszywą tożsamość. Nie znamy samych siebie. Nie wiemy kim jesteśmy. Dokąd idziemy, czego pragniemy. Oddajemy niefrasobliwie przyszłość swoją i swoich dzieci w obce, niekoniecznie troskliwe, ręce. To ciężkie zaburzenie świadomości. Żeby móc przezwyciężyć tę przypadłość musimy przede wszystkim poznać prawdę o sobie. Zadaniem tej książki jest nam w tym pomóc.
Ubyło mnie czy ciebie od takiej gadki? Ludzie zawsze pletli, co im ślina na język przyniosła, i nikt jeszcze od tego nie umarł. Przynajmniej od samego gadania.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl