Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sobie elon", znaleziono 166

When we are alone is when we embrace another's loneliness.
Na nowe czasy Egon Bondy najpierw narzekał tak: „Najgorzej jest rano i wieczorem/i w dzień/Kiedy śpię można wytrzymać” (zima 1992).
Łzy, które nie popłynęły, gdy Elena pogodziła się ze Stefano, teraz trysnęły strumieniem. Płakała w objęciach Bonnie, czując, że Meredith otacza je ramionami. Teraz wszystkie szlochały. Meredith bezgłośnie, Bonnie jak dziecko, a Elena z niepohamowaną rozpaczą. Dopiero teraz płakała nad tym, co się z nią stało i nad tym, co straciła, nad samotnością, strachem i bólem
Podążaj za marzeniami Eleno. Osiągnij cel nie dla kogoś, ale dla siebie i czerp garściami z całego doświadczenia. Wtedy poczujesz, że było warto
Z Hrabalem [Egon Bondy] poznał się tak (w 1950 roku):
„Ktoś mi powiedział, że ten pan mi postawi piwo, więc poszedłem do niego na Libeń i Hrabal rzeczywiście mi piwo postawił”.
Kiedy latem 1968 roku Havel był w Stanach, spotkał się tam z czeskim pisarzem Egonem Hostovskim, który wyemigrował zaraz po komunistycznym puczu w 1948 roku. Hostovsky powiedział mu, że wyemigrował sam przed sobą. Tak bardzo bał się tego, co mógłby zrobić, gdyby został.
‘Bardzo chciałabym wiedzieć, dlaczego mama wybrała mi imię „Enola”, które czytane wspak daje angielskie słowo „alone”, czyli „sama”. Mama uwielbiała, i prawdopodobnie nadal uwielbia, anagramy i szyfry, więc musiała jej przyświecać jakaś myśl.’
Wiem, że pożałuję, że o to zapytałem – powiedział Matt, odwracając zaczerwienione oczy od szosy 1-95, w którą się wpatrywał, i zerkając na Stefano, siedzącego na siedzeniu pasażera. – Ale czy możesz mi wyjaśnić, po co nam te ekstraniezwykłe, nigdzie na miejscu nie do zdobycia, na wpół tropikalne zielsko dla Eleny?
Ustawiła się nad północnym pasem i skierowała samolot w dół, niecierpliwie wyczekując chwili gdy koła dotkną ziemi. Boczny wiatr uderzył w maszynę i cisnął nią bok. Kate chwyciła drążek i ostrożnie dotykając pedałów, wyprowadziła samolot na właściwą pozycję. Wydała okrzyk radości, gdy koła zetknęły się z podłożem.
Jesteś wszystkim Catalino. Jesteś światłem. I pasją. Sam twój uśmiech potrafi poprawić mi nastrój i jak gdyby nigdy nic w ciągu paru sekund odmienić mój dzień. Nawet jeśli ten śmiech nie ma związku ze mną. Potrafisz... rozjaśnić całe pomieszczenie, Catalino. Masz taką moc. I to z powodu wszystkich cech, które składają się na to, kim jesteś. Każdej z nich, nawet tych, które doprowadzają mnie do tak szału, że nie masz pojęcia. Nigdy nie powinnaś o tym zapominać.
Opowiadała mi, że od momentu moich narodzin wiedziała, że odnalazła światło w ciemnościach. Latarnię, która niezależnie od wszystkiego zawsze świeciła. Rozświetlała noc i wskazywała drogę do domu.
Miłość. To musiała być miłość - ten chaos siejący zniszczenie w mojej piersi. Ta świadomość pojawiła się we mnie równie szybko, jak piorun uderza w ziemię.
Bo życie nie było doskonałe. Miało swoje zakręty i wyboje. Wyrzucało cię na aut, żeby za chwilę wciągnąć z powrotem na boisko.
Twoja rodzina cię kocha, a to więź, której nie da się wymusić. To rodzaj miłości, której nie da się znaleźć byle gdzie. Bywa przytłaczająca, ale tylko dlatego, że jest zawsze autentyczna.
Z pewnością nie muszę Ci tego mówić, bo sam doświadczyłeś tego na własnej skórze, ale czas nie czeka, aż naprawimy błędy. Czas nie czeka na nikogo.
Kiedy znajdujesz ten rodzaj miłości, czas przestaje się liczyć. Cokolwiek by się działo, Lino, kochał ją niezależnie od tego, ile czasu było im dane.
Nie trzeba było być młodym, żeby życie zmieniło się w ciągu godziny, paru minut czy nie więcej niż kilku sekund. Życie stale podlegało zmianom, podstępnie szybkim i koszmarnie wolnym, w najmniej spodziewanym momencie albo po długim czasie spędzonym na próbach zmiany. Życie można przewrócić do góry nogami, na wylot, tam i z powrotem, może też przekształcić się w coś zupełnie odmiennego. I dzieje się to niezależnie od wieku, a co najważniejsze, czas się nie liczy.
A zresztą słońce jest dla wszystkich.
Człowiek grające o życie prawie zawsze przychodzi nie w porę.
Od lat sam siebie skazałem na cierpienie, na śmierć pewniejszą niż życie- żeby walczyć! żeby ratować nas wszystkich! żeby sprzeciwiać się złu!
Moja samotność? To jest wszystko, co mi pozostało! Jestem dumny z mojej samotności. Jest to samotność człowieka, który m u s i- przetrwać! ocalić w sobie wszystko to, co dziś sponiewierano, wypędzono z naszego życia.
...wewnątrz tego, co małe, kryje się coś jeszcze mniejszego, co chce przecisnąć się na zewnątrz, a na zewnątrz tego, co duże, jest coś jeszcze większego, co chce to duże zniewolić.
Jeśli brakuje właściwego poznania problemów i nie znajdzie się na czas rozwiązania, naturalną konsekwencją są zamieszki. Ale wina nie leży po stronie tego, kto się buntuje, lecz tego, kto nie potrafisz rządzić.
...kochać go, to spróbować go zdobyć, a nie liczyć, że on ją zechce.
...morze w pogodny dzień, zachód słońca, albo niebo w nocy. To tylko puder maskujący potworność. Jeśli się go zmyje, pozostaniemy sam na sam z naszym przerażeniem.
- Cześć, Lenu.
- Cześć. Cieszę się, że cię widzę.
- Ja też.
- Co robisz?
- Nic.
- Nie wracasz do warsztatu?
- Nie ma dla mnie miejsca.
- Zdolny jesteś, na pewno coś znajdziesz.
- Nie, jeśli się nie wyleczę, nie będę mógł pracować.
- Na co chorujesz?
- Na strach.
...ból pomaga dojrzeć.
Nawet udając, powoli człowiek się uczy.
Zrozumiałam, że jest we mnie jakaś ukryta ja, którą potrafią wydobyć palce, usta, zęby, język. Warstwa po warstwie i ta ja wyszła z ukrycia, wreszcie się ujawniła, a Sarratore udowodnił, że zna sposób, by powstrzymać ją od ucieczki, od wstydu, że umie ją przytrzymać, jak gdyby była jedyną przyczyną jego czułych ruchów, jego nacisków, raz lekkich, a raz frenetycznych.
Życie bez widzenia i bez mówienia, bez mówienia i bez słyszenia, życie bez ubioru, bez jakiejś powłoki jest zdeformowane.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl