“I to też jest ich piekło. To dlatego, że ludzie są generalnie do siebie podobni i każdemu sprawia cierpienie praktycznie to samo. Samotność, ból, zarówno ten fizyczny, jak i psychiczny, strach, upokorzenie, brak nadziei, bezsilność, nasilenie się wydarzeń, które doświadczają cię o złość i frustrację, oraz stopniowa utrata wszystkiego, co sprawiało, że czułeś się szczęśliwy.”
“Pracowali w korporacji również ludzie normalni, życzliwi i wyrozumiali, jednak ci byli najczęściej w bezwzględny sposób wykorzystywani przez innych. Ich problemem był brak asertywności, co sprawiało, że zawsze mieli mnóstwo pracy i za grosz wolnego czasu. ”
“Poczucie wyobcowania, braku przynależności do kogokolwiek, Do tej pory byłam kłębkiem nerwów, żalu i pretensji do samej siebie. Nawet jeśli robiłam coś, co zazwyczaj sprawiało mi przyjemność, to i tak ciągle myślałam o tym, czego nie zrobiłam albo co powinnam zrobić w najbliższym czasie, a nie mam na to ani siły, ani ochoty.”
“Przedtem sprawiała, że widziałem swych przeciwników i starałem się ich zwalczyć. Ale teraz, kiedy jestem naczelnym redaktorem gazety, kiedy do czegoś "doszedłem”, brak mi przyjaciół, bo nie mam już „wrogów”. A gdybym ich miał, nie zadawałbym sobie trudu, aby ich zwalczać. Zrozumiałem, że wrogowie są konieczni po to, aby iść naprzód. Od pierwszej chwili naszego życia powinniśmy zrozumieć tę elementarną prawdę: nasienie wymaga sprzyjającego prądu, ażeby móc dopłynąć do jajnika.”
“Coraz częściej nachodziła go myśl, by zrezygnować z Facebooka, Twittera i Instagrama. Kiedyś ukute powiedzenie, że kto nie ma profilu na Facebooku, to tak jakby nie istniał, zaczynało tracić na aktualności. Znał sporo ludzi, którzy albo nigdy nie założyli konta na tym portalu, albo z niego zrezygnowali i świat im się nie zawalił. Wciąż pracowali, mieli przyjaciół i znajomych, a brak konieczności publikowania kolejnego posta, zdjęcia czy klikania w to, co opublikowali inni, sprawiał, że dysponowali większą ilością wolnego czasu.”
“Lucek, nadal klęcząc, przyczłapał się bliżej schodów, na szczycie których stał tron z wbitym w niego kurduplem. Posłaniec za nic nie chciał urazić królewskiej mości, ale wzrost króla, a bardziej jego brak, sprawiał, że Lucek nie potrafił przemilczeć tej kwestii. - Już podchodzimy, o wielki w swojej niewielkości, królu. - Coś powiedział? - Nie nic, zmęczonym jedynie po długiej podróży. Wybacz, o największy z najmniejszych. największych, miało być. Król wstał z tronu i podszedł do klęczącego Lucka. Ten natomiast zdał sobie sprawę, że będąc w tej pozycji, nadal mógłby napluć królowi na czubek głowy. Zagryzł wargi, by nie wybuchnąć śmiechem i spojrzał ukradkiem na Hubę. Ten także klęczał, ale o dziwo zajęty był czymś innym. Bawił się przeskakującymi między palcami iskierkami. „Żeby z tego jeszcze jakiejś draki nie było” - pomyślał Lucek, wracając myślami do zdarzeń wcześniejszych. - Powiesz jeszcze coś o moim wzroście, a już nigdy nie ujrzysz słońca. Zrozumiano? Nie ukarzę cię od razu tylko i wyłącznie dlatego, że twój pan wsparł mnie militarnie przy pewnej, mniej oficjalnej wyprawie. - Tak jest i przepraszam, o jaśnie królu, świecący bardziej niż. - Zamknij się i dawaj te dokumenty.”