Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "z autorka go z", znaleziono 196

Kiedy przychodziło do obsadzenia roli ojca w jakimś spektaklu, to była to wielotygodniowa gehenna polegająca na szukaniu aktora, który się zgodzi zagrać i ma na to czas. - „Gazeta Wyborcza”, 24 czerwca 2008
Dla mnie nie ma znaczenia, czym się zajmujesz. Nie zakochałem się w tobie, bo chciałaś zostać aktorką. Zakochałem się w tobie, bo ty to ty. Bo jesteś wspaniałą, inteligentną, pełną zalet osobą, i to się dla mnie liczy.
Opera przeżywa właśnie złoty okres i pomimo jej niezaprzeczalnie chwalebnej przeszłości obecnie mamy wielu wspaniałych artystów, którzy są wybitnymi śpiewakami i jednocześnie dużo lepszymi aktorami od swoich poprzedników.
Uważałam, że władza to jedyna słuszna rzecz. Byłam aktorem we własnym teatrze. Łatwo było stworzyć otoczkę potężnej władczyni, mając u boku posłusznych pajaców, którzy robili wszystko, co powiedziałam.
Z drugoligowej aktorki dziecięcej przeobraziłam się w malującą mleczkiem modelkę instagramową. Tak w skrócie wyglądała trajektoria mojego życia- równia pochyła, gdzie upadek przyspieszało nadmierne upodobanie do substancji odurzających.
Jestem urodzoną aktorką i dobrze na tym zarabiam. A co najlepsze, mogę do woli torturować ludzi i jeszcze mi za to płacą. Daję im szczęście, którego nie jest w stanie dać im nikt inny. Czy jest ktoś, kto mi je daje? Nie znalazłam. Może jeszcze znajdę.
Jesteśmy z Mateuszem coraz lepszymi aktorami. Choć tak naprawdę powinnam nazwać nas kłamcami. Udajemy przed innymi, że nic się nie wydarzyło, prowadząc z pozoru takie samo życie jak wcześniej. Udajemy przed sobą, że umiemy i będziemy umieli z tym żyć.
Praca obrońcy sądowego pod wieloma względami przypomina aktora scenicznego. To, co mówi nie zawsze znajduje się w scenariuszu co jeszcze bardziej utrudnia mu wykonywanie zawodu [...] Przede wszystkim jednak musi mieć dar przekonywania, bo nic nie jest tak ważne jak ostateczny werdykt.
Tom Waits śpiewa jak aktor, na którego zawaliła się dekoracja. Zrujnowana scena, złomowisko tektury, deski, szmaty - wszystko, co miało przedstawiać świat, a on w środku tego, tak jak ja w środku tej podróży, sześćdziesiąt na godzinę z jednym niedopalającym cylindrem.
Nie urodziła się pani aktorką?
Ano jakoś nie. Nie dostrzegano we mnie artystycznego potencjału cudownego dziecka i nie proszono, abym zabawiała gości na przyjęciu u cioci lub babci, tym bardziej że babcię ze strony mamy widziałam dwa razy w życiu.
Gabriel był ukształtowanym aktorem, który nie bardzo chyba mógł się pogodzić z faktem, że ja, będąc dopiero na drugim roku, dostałam propozycję zagrania w filmie. Nie ukrywał irytacji, dochodziło do awantur. Był bardzo wybuchowy, a na dodatek pochodził z przemocowego domu.
Za­nie­po­ko­iła mnie za to Astor; mała odzie­dzi­czy­ła po matce umie­jęt­ność od­dy­cha­nia per­ma­nent­ne­go, po­zwa­la­ją­cą mówić bez przerw na wdech, i widok jej sie­dzą­cej w mil­cze­niu był czymś nie­mal bez­pre­ce­den­so­wym. Prze­rzu­ci­łem się zatem na inny język i spró­bo­wa­łem jesz­cze raz: – Co tam, ziomy?
Cody i Astor byli za mali, by rozumieć, że są w śmiertelnym niebezpieczeństwie, i świetnie się bawili na tylnym siedzeniu, a nawet udzielił im się nastrój chwili i ilekroć zajeżdżaliśmy komuś drogę, radośnie podnosili środkowe palce w odpowiedzi na pozdrowienia innych kierowców.
Miałam kilka lat, kiedy obejrzałam z mamą jakiś stary hollywoodzki film. Od razu zwróciłam uwagę, jak mocno umalowani byli aktorzy. Tak mnie to zafascynowało, że potem próbowałam tak samo umalować siebie albo mamę. I to się stało takim naszym małym zwyczajem.
Wyobrażała sobie całą tę scenę, a potem przytrafiało się życie ze
swoimi sztuczkami i zmieniało karty na stole, jak mu się podobało, mniej
więcej jak reżyser, który daje swoim aktorom scenariusz do nauczenia się na
pamięć, a oni potem mówią co innego.
A ja planowałem nie teatr jednego aktora, tylko wielkie przedsięwzięcie zaspołowe, do którego trzeba było mieć wykonawców. Poza tym wywalaniem ludzi zajmują się ci, którzy mają uzasadnione niskie poczucie własnej wartości. Oni muszą się pozbyć lepszych od siebie, aby ugruntować swoją pozycję.
Nikogo nie obchodzi, czy masz depresję i czy lęki niszczą ci życie, dopóki nie staniesz się sławny, dopóki nie będziesz aktorem, celebrytą, nikt nie będzie chciał cię słuchać, nikogo nie będzie interesował twój smutek i czy jeszcze masz siłę wstać z łóżka.
Ukazała zęby w drapieżnym uśmiechu. Dała się namówić dentyście na wybielanie i teraz, z tymi rudymi lokami obciętymi do linii brody i hollywoodzkimi zębami przypominała którąś z gwiazd, chociaż Karol nie mógł sobie przypomnieć nazwiska tej aktorki ani nawet żadnej roli.
Najstraszliwsi rzeźnicy byli najszczersi. Wierzyli, że dzięki gilotynie lub plutonowi egzekucyjnemu stworzą idealne społeczeństwo. Nikt nie kwestionował ich prawa do mordu, gdyż mordowali z pobudek altruistycznych. Przyjmowano, że trzeba poświęcić człowieka dla dobra innych ludzi. Aktorzy się zmieniają, tragedia pozostaje jednak ta sama.
W pewnym sensie każdy z nas jest aktorem. Gra przed innymi, czasami przed samym sobą. Bycie sobą bywa najtrudniejsze. Odsłania nasze wnętrze, umożliwia krytykę, wystawia na ataki, powoduje, że można nas łatwo zranić i skrzywdzić. Dużo łatwiejsze i bezpieczniejsze jest bycie kimś innym.
Musisz znaleźć własną drogę.Masz własne zasady. Masz własne zdanie o samej sobie i na to w życiu będziesz liczyła. To jest to, co uważasz za właściwe. Nie to, co ci powiedziała Twoja matka. Nie to, co powiedziała Ci jakaś aktorka. Nie to, co ktokolwiek inny Ci powiedział, tylko ten cichy, słabiutki wewnętrzny głos.
//Idol// Raz ze skarpy zbiegał Cybulski / Mama kochała się w nim / Zawołała na mnie: Żaba Żaba / Udało się / Spojrzał / Ostatnimi ciemnymi okularami / Chełpiła się potem gdy pociąg / Zamknął / Liczbę osób na które patrzył / Sławny aktor / Niestety / Nie miała z kim mnie zostawić / W kinowe zmierzchy / Żeby iść po nową miłość. /
Sym był naprawdę przystojny. Wysoki, niebieskooki. Nie wiem, czy o mężczyźnie można powiedzieć "piękny", ale to był piękny mężczyzna. I wykształcony, oczytany (...). Sama się dziwię, że tak pochwalnie mówię o nim, bo przecież w końcu okazał się kanalią. Ale to wszystko prawda. Kobiety za nim szalały... Dobrze śpiewał, ale aktorem on był miernym, za grosz nie miał talentu. Miał za to wdzięk, urok osobisty.
Do mojej pracowni "Cukier Stanik" wszystkie przychodziły. Aktorki. Spikerki. Żony towarzyszy. Cichodajki z estrady. Kurwy z Grandu. Prywatna inicjatywa. Tyle pracy miałem. Drętwiały ręce. Bolały nadgarstki. Każda chciała mieć mój stanik. Jestem najlepszym krawcem staników w tym kraju.
– No cóż, nie jestem przystojny jak Borys Szyc, ani gustownie nieogolony jak ten aktor, który gra komisarza… no, jak on się nazywa? Komisarza Zasadę? Zarębę?
– Ani drętwy jak porucznik Borewicz. – Kobieta roześmiała się, odrzucając lekko głowę do tyłu. – I niech pan nie przesadza, nie jest pan stary.
– Jasne. Ale nie ma obawy, jeszcze parę lat i będę wyglądać jak Budka Suflera. Cała.
Nikt prócz mnie nie domyślał się, że każde jego słowo, każdy ruch były automatyczne. Przypominaliśmy dwoje aktorów grających w jednej sztuce, ale każde z nas grało z osobna. Każde z nas musiało męczyć się samotnie, musiało udawać, odgrywać tę nieszczęsną komedię ze względu na tych wszystkich ludzi, których nie znałam i których nie pragnęłam już nigdy więcej zobaczyć.
Prawie nie rozmawialiśmy. Nasze osoby były powiązane liną w dwudziestopięciometrowych odstępach, ale umysły pracowały jak jeden. Po latach wspólnego wspinania się w różnych stronach świata States, Kopczyński i ja rozumieliśmy się jak aktorzy z ogranej na Broadwayu sztuki, którą zabiera się w objazd. Scenariusz był ciągle ten sam, tylko scena się zmieniała. s. 129
Widzi, że go wzrokiem przenikamy, świdrujemy i sztyletujemy, więc pomału wodzi po nas okiem. Delektuje się pomałością swego patrzenia. Nareszcie aktorem. Bo to on swym krwawogównianym butem ten bal bezkrwisty przydeptał. I rzuci:
- Purchawki, Skiślaki! Zbutwiałki! Trupim zaduchem ten wasz bal fermentuje. Tfu!
I pokazuje, że spieszno mu do swego pokoju. Że ich nie widzi.
Nie chcę się zestarzeć. Chcę zostać taka, jaka jestem. Nadal nie potrafię grać. naprawdę. Monty (Montgomery Clift) miał swoją urodę, ale kiedy ją stracił, wciąż był wielkim aktorem. A ja nie jestem. Nie będę się już oszukiwać. Kiedy przeminie moja twarz i przeminie moje ciało, będę nikim. nikim. znów całkiem nikim.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl