Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "z ich more", znaleziono 30

Death is always sudden... You are ever so much more....
We're nothing more than dust-jackets for books, of no significance otherwise.
Jeden dzień może zmienić wszystko, ale czasem jedna noc zmienia jeszcze więcej.
Rita blagam cie spojz teraz w moje more oczy i odpowiedź, blagam
Jestes zakazanym owocem,nie moge pocalowac Ksiedza
They are people who learn more from themselves than they can ever learn from others.
I'm more concerned, (...), with the world as a riddle than with riddles in the world.
-I'm a business man, - he'd told her. -No more, no less.
-You're a thief, Kaz.
-Isn't that what I just said?
I could no longer tell what was imagination and what was reality; perhaps the borderline between them didn't exist any more.
- Odkąd ustalono, że pecunia non olet, coraz więcej ludzi nie śmierdzi groszem. - Empatia zeszła na psy, z ludzi.
- Tym, którzy skwapliwie realizują postulat carpe diem zwykle trudno jest zdążyć przed północą.
- Some argue that (possibly due to evolution) animals became more human and humans more animal.
- We do not want to be a minority; we want to be a privileged minority.
"Child, to say the very thing you really mean, the whole of it, nothing more or less or other than what you really mean; that's the whole art and joy of words." A glib saying. When the time comes to you at which you will be forced at last to utter the speech which has lain at the center of your soul for years, which you have, all that time, idiot-like, been saying over and over, you'll not talk about joy of words. I saw well why the gods do not speak to us openly, nor let us answer. Till that word can be dug out of us, why should they hear the babble that we think we mean? How can they meet us face to face till we have faces?
At the subatomic level, reality is the collection of all possible quantum objects (Objects in an axiomatic sense), for example, an electron exists genuinely before measurement. Objects are devoid of experimental content, belonging to the 'hidden' (implicit) reality, about which one can only say that it exists (ontic truth – Def. 7.2.) and serves as a substrate (ex nihilo nihil fit) for S-objects (e.g., an electron after measurement), appearing as the effect of measurement performed by an observer (ontic truth). S-construct is essentially a model of S-object (e.g., characteristics of an electron after measurement), providing a more or less experimentally verified characterization of the electron as such (correspondence truth – Def. 7.2.). In the case of RAES, the electron is an abstract-essential entity that exists independently of the knowing subject and physical reality but can be reconstructed by the knowing subject (if it exists at all) in an infinite series of approximations (asymptotic truth – Def. 7.2.)
(...) I share almost ninety-nine per cent of my genes with a chimpanzee - and our longevity is virtually the same - but I don't think you have an inkling of how much more I comprehend, and yet I know I must tear myself away from it. For example, I have a good grasp of just how infinitely great outer space is and how it's divided into galaxies and clusters of galaxies, spirals and lone stars, and that there are healthy stars and febrile red giants, white dwarfs and neutron stars, planets ans asteroids. I know everything about the sun and moon, about the evolution of life on earth, about the Pharaohs and the Chinese dynasties, the countries of the world and their peoples as presently constituted, not to mention all the studying I've done on plants and animals, canals and lakes, rivers and mountain passes. Without even a pause for thought I can tell you the names of several hundred cities, I can tell you the names of nearly all the countries in the world, and I know the approximate populations of every one. I have a knowledge of the historical background of the different cultures, their religion and mythology, and to a certain extent also the history of their languages, in particular etymological relationships, especially within the Indo-European family of languages, but I can certainly reel off a goodly number of expressions from the Semitic language too, and the same from Chinese and Japanese, not to mention all the topographical and personal names I know. In addition, I'm acquainted with several hundred individuals personally, and just from my own small country I could, at the drop of a hat, supply you with several thousand names of loving fellow countrymen whom I know something about - fairly extensive biographical knowledge in some cases. And I needn't confine myself to Norwegians, we're living more and more in a global village, and soon the village square will cover the entire galaxy. On another level, there are all the people I'm genuinely fond of, although it isn't just people one gets attached to, but places as well: just think of the all the places I know like the back of my hand, and where I can tell if someone's gone chopped down a bush or moved a stone. Then there are books, especially all those that have taught me so much about the biosphere and outer space, but also literary works, and through them all the imaginary people whose lives I've come to know and who, at times, have meant a great deal to me. And then I couldn't live without music, and I'm very eclectic, everything from folk music and Renaissance music to Schonberg and Penderecki, but I have to admit, and this has a bearing on the very perspective we're trying to gain, I have to admit to having a particular penchant for romantic music, and this, don't forget, can also be found amongst the works of Bach and Gluck, not to mention Albinoni. But romantic music has existed in every age, and even Plato warned against it because he believed that melancholy could actually weaken the state, and it's patently clear when you get to Puccini and Mahler that music has become a direct expression of what I'm trying to get you to comprehend, that life is too short and that the way human beings are fashioned means they must take leave of far too much. If you've heard Mahler's Abschied from Das Lied von the Erde you'll know what I mean. Hopefully you'll have understood that it's the farewell itself I'm referring to, the actual leave- taking, and that this takes place in the self-same organ where everything I'm saying goodbye to is stored.
Mawiają, że nie należy oglądać się za siebie.
Ja jednak patrzę
i cieszy mnie to.
Czy kiedy się poznaliśmy, poczułam trzepot motylich skrzydeł? Czy wyczułam zbliżające się tornado?
Spoglądając wstecz, sądzę, że tak.
Jack przeszedł tuż przede mną i wszystko się zmieniło.
I miałam zamiar trzymać się z daleka.
Naprawdę miałam taki zamiar.
Ale Jack przyciąga mnie do siebie tak jak Ziemia przyciąga Księżyc.
Więc nie trzymam się z daleka.
Niektóre z nich to chwile, za którymi sie tęskni.
Takie, w których chciałoby sie zostać już na zawsze, zamieszkać w nich i nigdy ich nie opuszczać.
Ten wolny taniec z przeznaczeniem, cóż to za cudowny romans.
Dziwne, jak czasami nie rozpoznajemy chwil, które odmienią całe nasze życie. Uświadamiamy to sobie dopiero z perspektywy czasu.
Czy chcecie posągu, czy człowieka?
Jak powiedział ich Bóg Mojżeszowi: "Izrael jest moim synem, moim pierworodnym". Otóż jeżeli ten Bóg Żydów jest istotnie, jak twierdził Paweł, Jedynym Bogiem, to dlaczego zachował dla jednej nieważnej rasy pomazanie, proroków i zakon? Dlaczego pozwolił reszcie ludzkości tkwić przez tysiące lat w morku, w fałszywej wierze? Oczywiście Żydzi przyznają, że jest "bogiem zazdrosnym". Ale cóż to za nieslychana rzecz u absolutu? Zazdrosny o co? A także okrutny, bo pomścił się za grzechy ojców na niewinnych dzieciach. Czyż nie jest bardziej prawdopodobny ów stwórca opisywany przez Homera i Platona, jedna istota ogarniająca wszelkie życie – główne źródło, z którego emanują bogowie, demony i ludzie?
Jedni kochają konie, inni ptaki, jeszcze inni zwierzęta różne. Ja natomiast od dziecka namiętnie pragnąłem posiadać książki.
Muszę powiedzieć, że trząsłem się ze wściekłości czytając owe słowa. Tak, jestem próżny. Nie ma na to rady. Pragnę uznania. Pragnę zaszczytów. Pragnę sławy. Ale pragnę tylko tego, co mi się należy.
Powiadają, że poznać samego siebie znaczy to poznać wszystko, co ludzkie. Ale, rzecz jasna, nikt nigdy nie może poznać siebie. Nic, co ludzkie, nie jest ostatecznie obliczalne, jesteśmy obcy nawet dla samych siebie.
Szaleństwo mądrych jest zawsze większe niż głupich.
(...) widzę siebie aż nazbyt wyraźnie w oczach otaczających mnie ludzi.
(...) zwycięstwa w dysputach są bezużyteczne. Są blichtrem. Słowa zawsze budzą większy gniew niż milczenie.
Wszystko, co zdecydujesz się nosić w sercu (...) będzie miało moc sprawiania ci bólu. (...) Więc wybieraj ostrożnie.
Wniósł do mojego życia coś jeszcze. Nie wiem dlaczego, ale przy nim czułam się sobą, dostatecznie dobrą wersją siebie. Nie przejmowałam się, kiedy palnęłam coś głupiego. Zaczynałam na nowo w siebie wierzyć. A kiedy wziął mnie za rękę, uwierzyłam, że strzała amora stworzona jest także dla mnie.
Nie pozwól, by choć jedne dzień umknął ci bez wspomnień i zbieraj je jak cenne skarby. Bo to są skarby. Wspomnienia to cudowne drzwi, Cory. One uczą, pomagają i strzegą. Kiedy na coś patrzysz, nie ograniczaj się tylko do patrzenia. Zobacz to. Naprawdę zobacz. A jeśli to zapiszesz, ktoś inny będzie miał szansę to zobaczyć.
Kto przeżywa tak miłość? Kto odchodzi od zmysłów,szaleje, chciałby umrzeć, gdy pała afektem ku komuś? Dziewczyna? Wolne żarty! Dziewczyna jest w miłości spokojna, opanowana. Bo miłość to jej królestwo i naturalny stan. Kobieta, kiedy kocha, wie dobrze, czego chce i śmiało ku temu zmierza. Chce począć i urodzić. Chce życia, a nie śmierci. Natomiast żywioł męski, zraniony strzałą Amora, tak właśnie reaguje jak Małgorzata Goethego.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl