Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "z marta go na", znaleziono 869

Zmieniłem zdanie i nie chcę mieć ani jednej wolnej godziny. Stawiam na ostre oranie od rana do późnego wieczora i tak właśnie będzie wyglądać moja żałoba, czy to się komuś podoba, czy nie.
Dawne cienie potrafią ciągnąć się za nami przez lata.
- Ciało kobiety to arcydzieło - stwierdził z rozrzewnieniem. - Jest nadzwyczajne, nie uważacie? Rodzi, karmi, a na końcu umiera.
By­wa­ją dni tak ciem­ne i po­nu­re, że czło­wiek roz­wa­ża tylko dwie moż­li­wo­ści: pójść w al­ko­ho­lizm albo po­peł­nić sa­mo­bój­stwo.
Są jednostki zupełnie niewrażliwe na słońce, burze i nawałnice, a są osoby takie jak Antonina Biczek, które na każdą ciemną chmurkę i spadek ciśnienia reagują dołem albo zejściem śmiertelnym.
...należy pamiętać, i nieustannie to sobie powtarzać, że życie ma charakter falowy i jutro, pojutrze, najdalej za tydzień wyjdzie słońce. I to prawdziwe, i to metaforyczne, zresztą słońce jest za chmurami przecież nawet w najbardziej paskudny dzień.
Ciemne dni miną, uczucie, że się utknęło w czarnej dupie - tak, to też minie. Poza tym czarna dupa ma to do siebie, że kiedy się w niej siedzi, widzi się "jelita" do połowy pusta, a czasem należy docenić fakt, że się je w ogóle posiada...
Kiedy nastają ciemne, ponure dni, należy się po prostu odpowiednio ubrać i wyjść z domu, i to bezwzględnie. A nie siedzieć na kanapie i w rozwleczonych gaciach wyciągać pierwiastek z nieśmiertelności. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie!
Mądre księgi mówią też, że takie miętolenie w kółko własnego nieszczęścia wcale nie jest dobre.
Na przemoczonym psim pysku dało się dostrzec autentyczną żałość i choć między Tosią a zwierzęciem nie było żadnej chemii, raczej fizyka (najzwyklejsze odpychanie), to trzeba by mieć serce z kamienia, żeby nie chcieć ulżyć tej istocie w cierpieniu.
Można się upodlić, paść na twarz, zawalić coś niezwykle ważnego, a potem i tak dostać od losu szansę, a właściwie - dać ją sobie samemu.
Jej matka na widok sierści na kanapie dozna co najmniej fugi dysocjacyjnej czy czegoś równie ożywczego - chronicznie nie znosiła bałaganu, tolerowała za to merdanie ogonem, najlepiej w wykonaniu własnego męża.
Kiedy człowiek jest na dnie, zwykle zachowuje się jak wystraszony szczur i albo ucieka, albo kąsa bez opamiętania. Mechanizm obronny u każdego działa inaczej, ale zawsze tylko w tych dwóch trybach : poddaj się lub stawaj do walki.
Ludzie żyją ze sobą szczęśliwie ale do czasu. Bo każdy ma swoją przeszłość […] Dawne cienie potrafią się ciągnąć za nimi przez lata.
Każda rodzina jest popieprzona na swój własny sposób.
Myślę, że czasami lepiej odpuścić i rozgrywać własną grę, zamiast pomagać komuś ustawiać pionki na jego planszy.
Nadzieja, nieważne, jak krucha, bolała tak samo, gdy została zdeptana
Małe drobnostki, z których się składamy. Niedostępne w relacji, którą mamy ty i ja. Gdyby ktoś mnie zapytał, w jakiej pozycji najchętniej czytasz,
czy do herbaty cytrynę kroisz w plasterki czy wyciskasz, czy lubisz brać zimny prysznic - nie wiem nic. Nie mam pojęcia. Nie znam faceta.
Jest mi zupełnie obcy. A jednak. Twoje ciało mogę przywoływać w pamięci, kiedy tylko zechcę.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio napiłam się alkoholu tak, by zaszumiało mi w głowie, kiedy śmiałam się tak bardzo, że mnie rozbolał brzuch, kiedy tańczyłam, nie zastanawiając się czy ktoś patrzy (...) Żyję w stagnacji, bez uniesień i bez drżenia.
Piana z kępami włosów znika strumieniem w odpływie wanny. Nasze nóżki jak u lalek, gdzieniegdzie tylko strupki, krwawe zacięcia żyletką, ale nic to, zaraz zaschną, nie będzie śladu. To pierwsze ranki, które odniosłyśmy w starciu z dorastaniem. Jeszcze tego nie wiemy, ale będzie ich o wiele więcej, a najbardziej będzie bolało, kiedy ktoś poharacze nam serca.
Czasem, kiedy leżała nocą w łóżku, już nie na jawie, ale jeszcze nie we śnie, w miękkim stanie gdzieś pomiędzy, wracała myślami do ulubionych momentów, odtwarzała sobie w głowie scenki, sekunda po sekundzie, i dzięki temu wspomnienia z upływem czasu zamiast blaknąć, nabierały nowych barw.
Nie ma końca, jest tylko powolne przesuwanie się po okręgu, z ciemności w jasność, z jasności w ciemność, z rozpaczy w ukojenie, z ukojenia w rozpacz, z rozkwitania w usychanie, z usychania w rozkwit.
Byłam jak zbiegły więzień, który uciekł przed harmonogramem zakładu. Nagle dostał do dyspozycji nieskończoną rzekę czasu i oto może unosić się beztrosko w jej leniwym nurcie, nie bojąc się, że ktoś go wyciągnie za kołnierz.
Przez moment mam jeszcze w sobie tę odrobinę światła, która wniknęła w ciągu tych kilku słonecznych godzin, ale potem i we mnie zalega mrok, a im dłużej siedzimy w brzuchu ciemności, tym więcej mam czarnych myśli.
Spędzaliśmy czas w tym samym pomieszczeniu, lecz nie razem, a to wielka różnica.
I nie boję się już nagłych drzemek, sennych omamów i dziwacznych wizji, ba, pragnę ich jak niczego innego! Ze świata snów i jawy wybieram sny.
Nie tylko ty tęsknisz za tym, co przeminęło - mówi w końcu. Mnie też jest ciężko. Czasem mam ochotę po prostu pójść przed siebie...
Do żołnierza, który go sprowadził, mówi najczystszą niemczyzną - nie darmo był wychowankiem Uniwersytetu Lwowskiego i Wiedeńskiego i znanym germanistą - że jest chory na tyfus, że nie chce znosić jeszcze dodatkowych męczarni. Jeżeli nie może zostać w domu, chce zginąć od razu.
(...) ile w człowieku może się pomieścić bólu i cierpienia? Czy jest granica, której przekroczyć się nie da? Czy istnieje jakaś skończoność tego wszystkiego?
Milczenie było jej jedyną bronią, dzięki której chciała się osłonić przed całym światem.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl