Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "zabranie go na", znaleziono 374

Wszystko na tym świecie jest oszustwem, wymyślonym przez sprytnych ludzi, na które niemądrzy ludzie dają się nabrać.
Dlaczego ludzie zawsze zakładają, że wystarczy podnieść głos, aby ich słowa nabrały sensu?
Zawsze powtarzam, że miasto nie jest miastem, jeśli nie ma w nim księgarni. Może nazywać się miastem, ale bez księgarni nikogo nie nabierze.
Do pewnych spraw trzeba nabrać odpowiedniego dystansu, a aby mówić mądrze potrzebne jest doświadczenie.
Wyszedł z komendy o czwartej. Ptaki starały się wszystkich przekonać, że już jest rano, ale nikt nie dawał się nabrać.
Jeśli w młodości nie byłeś rewolucjonistą, brak ci serca; jeśli na starość nie zostałeś konserwatystą, nie nabrałeś rozumu.
- Wyglądasz pięknie. To chyba przez słońce. Nabrałam trochę koloru. - To ta wyspa, działa na ludzi jak magiczny eliksir.
Przez pierwsze dwa, a właściwie trzy dni działo się niewiele.
Wszystko musi nabrać swego życiowego pędu.
I oczywiście guzik dla biedaków, bo tym będą zawsze tak dokopywać, że w dniu, kiedy g.no nabierze wartości, biedacy urodzą się bez dy.
Powtórzone słowa nabrały takiej siły, że Irena dostrzegła je w sobie napisane dużymi literami: Wielki Powrót.
Był pewny, że ten Żyd nie dał się nabrać... Najgorsze z nimi jest to, że w sprawach pieniężnych wszystko wiedzą i nie da się wywieść ich w pole!
W pierwszej chwili uznałam, że to musi być jakiś żart, jakaś mistyfikacja, zabawa. Ktoś chciał kogoś nabrać.
- Nabrał pan zdrowego koloru, pułkowniku - komentuje wesoło. - To pewnie od tego afrykańskiego słońca!
- A pan pewnie od koniaku.
Sąd Ostateczny Bachor siedział na ławce w kościele Mariackim i wywijał nogami z wrażenia, a zarazem przerażenia. W kaplicy rozlegał się miarowy łomot. Od godziny wpatrywał się w obraz Memlinga „Sąd Ostateczny”. Bał się. Bardzo się bał. Przez tę długą godzinę (jakieś dwa odcinki „M jak Miłość”), podczas której tu siedział, przypomniał sobie wszystkie dokonane złe uczynki. Oczywiście namawianie hackera do włamywania się do skrzynki pocztowej jego taty zaliczane było przez specyficzne sumienie Bachora do kategorii uczynków dobrych. W sumie afera z eliksirem też była pozytywna. Jego wzrok uciekał w prawą stronę, gdzie postacie z okrzykiem spadały w ogień piekielny. Oj, Zuzanna słyszała ten krzyk! Co chwila zamykała oczy i otwierała je ponownie z przerażeniem. Była ciekawa, co ci ludzie takiego narobili, że znaleźli się w tym ogniu. Pewnie też bawili się we wróżkę. I zabierali pieniądze za stawianie kart, i w nie grali. I pewnie też podrabiali podpisy… Jacek doszedł do wniosku, że trzeba koniecznie pokazać córce obraz Memlinga, w momencie, gdy przyłapał ją właśnie na podrabianiu jego podpisu pod uwagą o następującej treści: „Zuzanna Wolicka poiła kolegę świństwem. Kolega zwymiotował na tornister koleżanki”. – Zuza, co ty robisz? – zapytał, zabierając jej dzienniczek. Przeczytał w spokoju uwagę i zmartwiony usiadł obok córki na tapczanie. Rozejrzał się po pokoju dziecka. Przed oczami mignął mu plakat Harry’ego Pottera i zaczął się zastanawiać, czy Zuza do tej książki nie jest jeszcze za mała. Tym bardziej do filmu. Wziął do ręki czapkę czarodzieja i zapytał – o co chodzi z tym świństwem? – Bo wiesz, tata, ja eliksir robiłam. Czarodziejski – wydukała Zuza ze spuszczoną głową. – Miłosny eliksir. I chciałam wypróbować. No i Kacper się nawinął… – podniosła szybko głowę. – Tata, naprawdę to nie jest moja wina, że on się porzygał! – kiwała głową przecząco. – Zrobił to zaraz po tym, jak mu powiedziałam, z czego to zrobiłam… – Z czego? – zapytał Jacek. Nieco bał się odpowiedzi, ale postanowił sobie, że będzie dzielny. – „Włosy kota, woda z kranu, odrobina marcepanu, włos staruszki, cztery zęby, co wypadły komuś z gęby, trochę piasku z piaskownicy i paznokieć od dziewicy” – wyrecytowała Zuza jednym tchem. Jacek walczył mocno z odruchem wymiotnym. – Dziecko, i ty mu dałaś to wypić? – zapytał skrzywiony. – Tak, ale przecedziłam – powiedział niewinnie Bachor. – Było napisane, żeby przecedzić, to przecedziłam, przez skarpetkę – Jackowi było jeszcze gorzej. – Czystą, tata! – krzyknął Bachor, widząc minę Jacka. – Ale, Zuza, dlaczego? – w dalszym ciągu nie rozumiał. – Skąd ty ten przepis wzięłaś? I na co on miał pomóc? – Tata, z Internetu, a miał pomóc na miłość, no… – zniecierpliwiła się Zuza. – Dzisiaj rano dałam polizać Parysowi. Zaraz zwiał pod piętnastkę. Położył się na wycieraczce i skomlał. Wiesz, tam ta sznaucerka mieszka. Wył do niej, zatem myślę, że się zakochał – uśmiechnęła się i kontynuowała. – Pomyślałam sobie, że jak na Parysa działa, to muszę na ludziach wypróbować. A ten idiota się porzygał na tornister Karoliny – wzruszyła ramionami i zrobiła smutną minę. – Zuza! – krzyknął tata. – No, naprawdę – Bachor kiwał głową – prawie wszystko wyrzygał. Zmarnował eliksir. – Zuzanko, ale po co ci było, żeby Kacper się w tobie zakochał? – rozmowy tego typu wykańczały Jacka. Zdecydowanie nie rozumiał kobiet, nawet tych zupełnie małych. – Tata, tu nie chodziło o mnie! – krzyknęła Zuza – ani o Kacpra! To było na próbę! – mówiła dalej podniesionym głosem. – To chodziło o ciebie, tato! Jacka zatkało. Przez chwilę nie mógł z siebie wydobyć słowa. Jego córka skorzystała z okazji i ciągnęła dalej. – Bo nie idzie ci z tymi dziewczynami, tato, co jedna to gorsza – powiedziała z miną znawcy. – I pomyślałam sobie, że jak znajdę kogoś odpowiedniego, to dam eliksir i już. I ty się zakochasz, i ona. No, niestety, jeszcze nie spotkałam, ale przecież ty mi zawsze mówisz, że trzeba być przygotowanym na wszystko. Jacek nie wiedział, co ma powiedzieć. Z jednej strony wiedział, że powinien ukarać córkę za takie zachowanie, a z drugiej strony czuł, że to jego wina. Że coś zaniedbał. Westchnął głęboko i stwierdził, że jadą do Mariackiego zobaczyć „Sąd Ostateczny” Memlinga. Może córka popatrzy i przemyśli pewne sprawy. Wierzył w jej inteligencję. A potem obiecał sobie, że zabierze Zuzę na duże lody. I frytki. I cokolwiek będzie chciała. Cokolwiek.
Czas nie został zniesiony, po prostu nabrał głębi. Stał się miękkim przyjacielem, który nie wymaga niczego, oprócz bycia.
Nie było tu profesjonalnego ochroniarza. Co najwyżej starszy, schorowany pan w koszulce z napisem "Ochrona", którą nosił tylko po to, by nabrać pewności siebie.
Niektórzy ukrywają swoje prawdziwe oblicza... Czasem można poznać, że noszą maski, ale nie zawsze. Nawet ludzie o silnej intuicji mogą dać się nabrać.
A przecież powinnam wiedzieć, jak to jest, kiedy ludzie zawodzą i czujesz tylko rozczarowanie i złość na samą siebie, że ponownie dałaś się nabrać.
- Panie Baker, chyba nie za dobrze rozpoczęliśmy tę znajomością.
- To znaczy, że w pani towarzystwie nie zawsze jest tak miło jak teraz? Prawie mnie pani nabrała.
Serce mi pękło, ale się zrosło i zmężniało. Nabrało krzepy. I to jest chyba cel cierpienia i bólu. Trzeba to przeżyć, żeby zakosztować czegoś lepszego
Dziś nic nie jest radykalnie białe ani czarne, białe to czasem czarne, które dało się nabrać, a czarne to czasem białe co się ukrywa.
Istnieje coś takiego jak marzenia. Nie możesz ich ani sam stworzyć, ani sprawić, żeby nabrały innego kształtu. Możesz jedynie zadecydować, czy być im wiernym, czy je porzucić.
Specjalnie się nie kryjąc, wyszliśmy na dwór. Było ciepło, słońce skryło się już za kamienicami, a niebo nabrało barwy zgniłej pomarańczy.
Każda cnota staje się dla nas mniej groźna z chwilą, gdy człowiek nabierze przekonania, że ja posiada, a w odniesieniu do pokory jest to szczególnie prawdziwe.
Każda cnota staje się dla nas mniej groźna z chwilą, gdy człowiek nabierze przekonania, że ja posiada, a w odniesieniu do pokory jest to szczególnie prawdziwe.
Tak właśnie postępują psychopaci. Graja i manipulują. Wzbudzają w tobie poczucie winy i wmawiają ci, że to wszystko przez ciebie. A ty dajesz się na to nabrać.
Tak właśnie postępują psychopaci. Graja i manipulują. Wzbudzają w tobie poczucie winy i wmawiają ci, że to wszystko przez ciebie. A ty dajesz się na to nabrać.
- To drzewo wiele przeszło - zauważył Mały Smok.
- Tak - zgodziła się Wielka Panda. - A jednak wciąż jest tutaj, nabrało siły i wypiękniało.
Plotki, gdy tylko się pojawią, przybierają na sile, zamieniając się w potężne, nieposkromione bestie - a te związane z Lindauerami nabrały wyjątkowych rozmiarów i rozmachu.
Tak właśnie postępują psychopaci. Grają i manipulują. Wzbudzają w tobie poczucie winy i wmawiają ci, że to wszystko przez ciebie. A ty dajesz się na to nabrać.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl