Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "zajec mi w", znaleziono 43

Zabawka dla zajęcy dostała się w łapy żółwi.
Lepiej jest przeżyć jeden dzień jak lew, niż całe życie jak zając.
Dziś już nie staję na palcach po awansie. Znudziło mi się. Robota nie zając, zawsze cię znajdzie.
Miała tylko nadzieję, że ten pies gończy, wysłany przez myśliwego, skupiony na zającu, nie zwęszy cenniejszego łupu.
Będziesz mogła dziś też wyszorować garnki i talerze. A zaplanowałem naprawdę skomplikowany posiłek. Zając faszerowany figami... Wykałaczka poderwała się nagle, wybałuszając oczy. -Chcesz wepchnąć moje majtki do zająca? -Figami, ty idiotko! Gotowanymi. To takie owoce. Widziałem ich trochę w worku z prowiantem. Do tego sos z rubinowych jagód, słodkowodne ostrygi. Żołnierka usiadła z jękiem. -To ja już wolę majtki
Pamiętaj, wszystko jest po coś, nic nie dzieje się bez powodu… Każdy ma swoje przeznaczenie, którego nic nie zmieni.
O dorosłości nie świadcz wiek, ale nasze zachowanie i czyny.
Zmarli żyją dalej poprzez nasze wspomnienia o nich.
(...) zmarłym nie można pomóc, tutaj... Liczą się ci, którzy zostali z nami. Na przeszłość wpływu nie mamy, ale na to, co będzie tak.
Zawsze rób to, co podpowiada ci serce. Tak jest łatwiej w życiu.
Czasami warto poświęcić coś swojego, aby pomóc innym. Może oni mają jeszcze gorzej niż my. Nawet jeśli przez to będziemy mieć później trochę problemów. Bliscy nie zawsze muszą rozumieć nasze decyzje. Ważne, aby były one słuszne i abyśmy sami byli z nich dumni. Wiedz, kochanie, że dobre uczynki, prędzej czy później, ale jednak, zawsze powracają.
(...) pamiętaj, wszystkie bolesne sprawy lepiej rozwiązywać od razu. Im dłużej się czeka, tym trudniej to przychodzi.
Nie wiemy, jak wiele jesteśmy w stanie wytrzymać i zrobić, dopóki los nas nie zmusi do konkretnych działań.
Nie należy ulegać złości i emocjom, to źli doradcy.
To, co w naszym mniemaniu powinno być najważniejsze i jedyne, czasem przytrafia się więcej, a nie tylko jeden raz. I chyba słusznie, bo każdy następny z tych „razów” jest doskonalszy i bardziej świadomy.
Często tego, co przychodzi nam zbyt łatwo, nie doceniamy właściwie.
Bliscy ludzie są pełni jak bułki, zwykłe bułki przekrojone rano na dwie części, posmarowani dużą ilością nierozmarzniętego masła, które wyrywa w nich miękkie dziury, zalani pachnącym miodem, skapującym z noża i lepiącym się do palców podczas jedzenia. Bliscy ludzie są ciepli i smaczni.
Nagle uświadomiła sobie, że najprawdopodobniej leży w grobie, dlatego jest tak ciemno i cicho… Ale czy to możliwe? Jeśli była w trumnie i żyła, to powinna przynajmniej coś czuć, choćby ból… Nie czuła kompletnie nic, nie słyszała bicia swojego serca, nie oddychała. Chyba nie… Ale jeśli nie żyła, to czy jej dusza nie powinna opuścić jej ciała? Zawsze myślała, że dusza opuszcza ciało w chwili śmierci. A może to jest miejsce, w którym dusze pokutują za grzechy popełnione za życia? Ale czy ona była aż tak zła, że tak długo tu jest, i ile jeszcze tu będzie? Zawsze sądziła, że jest dobrym człowiekiem. Zaraz zwariuje.
Patrzyła na niego i tak bardzo pragnęła cofnąć wskazówki zegara. Oddałaby wszystko, aby spędzić z nim więcej czasu. Bezsensownie zmarnowali go tak wiele. Przez te lata mogła zdobyć tyle pięknych wspomnień, do których później mogłaby wracać. A tak… Żal, smutek, rozpacz i te przytłaczające wyrzuty sumienia, niczym nie dało się ich zagłuszyć.
W tym czasie równie dużo rozmyślała o sobie. O tym, co mogło ją spotkać, a co ją bezpowrotnie ominęło. Uświadomiła sobie, że nie można bać się śmierci. Z nią każdy z nas sobie poradzi. Bać się należy raczej bezsensownego życia. Lat spędzonych w lęku przed zrobieniem czegoś dla siebie, wiecznego zastanawiania się, co inni powiedzą. To destrukcyjne trwanie w przeszłości, rozpamiętywanie, żałowanie, zastanawianie się, co by było, gdyby… To chyba straszniejsza śmierć, bo już za życia… Gdy dusza i serce pragną czegoś innego niż to, co się z nimi dzieje za sprawą rozumu i ciała.
Do wielu z nas szczęście idzie małymi kroczkami. To, czego pragniemy, może znaleźć nas samo, nawet gdy stracimy już resztki nadziei.
Bliscy nie zawsze muszą rozumieć nasze decyzje. Ważne, aby były one słuszne i abyśmy sami byli z nich dumni.
Chcę czuć głód alkoholowy, chcę, żeby chciało mi się pić, żeby mnie ciągnęło, szarpało, darło do chlania, tylko w ten sposób może uda mi się dziś nie napić. Proszę Cię, Boże, jakkolwiek Cię rozumiem, ześlij na mnie łaskę świadomego przeżywania głodu alkoholowego, żebym o nim nigdy nie zapomniał. Ten jeden raz pozwól mi wobec Ciebie powtórzyć słowo "nigdy". Spraw, bym nigdy nie zapomniał, jak trudno jest przestać pić, i by to "nigdy" nigdy nie pozwoliło mi zacząć pić od nowa.
Kanclerz Angela Merkel bardzo ceniła Władysława Bartoszewskiego. I chodziło nie tylko o jego wojenną biografię czy zaangażowanie w polsko-niemieckie pojednanie. W grę wchodził tez fakt, że Merkel to polityczna wychowanka Helmuta Kohla, którego z Profesorem łączyło wieloletnie zaufanie i przyjaźń.
Od czasów młodzieńczych Profesor słynął z tego, że szybko mówił. Mało powiedziane; wyrzucał z siebie słowa w tempie błyskawicznym - co dziwniejsze, nigdy nie gubiąc wątku i sensu.
- Bo, widzi pan, nie wiem, czy chce pan zapytać, czego oczekuję, czy może raczej czego się spodziewam. Bo na przykład oczekuję, że wszyscy Polacy będą uczciwi, ale w ogóle się tego nie spodziewam.
Pewnego razu Profesor czytał gazetę i głośno pomstował z powodu międzynarodowego skandalu, który sprokurowali nasi, mówiąc oględnie, niezbyt lotni politycy.
- Panie profesorze, przecież tych ludzi łączy jeden specyficzny światopogląd - zauważyłem zgryźliwie.
Ale Profesor miał inne zdanie:
- Jaki tam światopogląd, panie Marku...
Kasopogląd, kasopogląd!
Czy zawsze można zaradzić złu?
- Nie zawsze - odpowiadał Władysław Bartoszewski. - Ale zawsze można złagodzić jego skutki. Sprawić, żeby mniej bolało. Nigdy nie wolno załamywać rąk.
Bartoszewski mówił niezwykle ciekawie, tylko tak prędko, ze trzeba było ogromnego skupienia, aby podążać za nim myślami.
Rozmowa z Profesorem zawsze była dla jego współpracowników niespodzianką.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl