Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ze na melka", znaleziono 47

Kurde melek, to było już jej własne alter ego, to, które zwykle jej dokuczało. Tym razem zabrakło jadu, głosik ociekał raczej niedowierzaniem.
(...) Melka kochała Mateusza, a Mateusz kochał Melkę, wizja tego związku spędzała sen z powiek rodzicom i rodzinom obojga, bo połączenie genów tych dwojga w ewentualnym potomstwie mogłoby zagrozić trwania świata.
Bo od umysłu Krystiana wiedza odbijała się jak piłeczka kauczukowa od ściany. Cóż, pozostawało jej tylko się modlić, żeby inteligencję córka odziedziczyła po niej. Wygląd mogła mieć po tatusiu.
Nie pamiętała już, jak to jest czuć się zaopiekowaną, otoczoną miłością... W tej chwili równie dobrze mogłaby mieć na drugie imię "sama", tak bardzo przyzwyczaiła się do tej samodzielności.
Krystian rozwalił się na kanapie jak żaba na liściu, eksponując jedno jajko, które postanowiło zrobić sobie krótką wycieczkę przez dziurę w jego szarych bokserkach.
Była wykończona. Nie pamiętała już, kiedy ostatnio przespała więcej niż godzinę naraz, bo co chwilę wybudzało ja rozpaczliwe zawodzenie głodomorka.
Klaudia zawsze chciała być mamą. Marzyła o gromadce dzieci, o wyplataniu wianków dla córeczek i o graniu w piłkę z synami.
Przecież dzieciak to nie bryła soli, a macica to nie kopalnia w Wieliczce, żeby twój syn obchodził wydobyciny.
Paulina nie do końca wiedziała, co o tym myśleć. Słyszała o depresji poporodowej, ale nie sądziła, że mógł to być jej przypadek. Przecież codziennie się śmiała, wstawała z łóżka, zajmowała się sobą i dzieckiem. Po prostu odkąd wyszła ze szpitala, czuła się nieco przygaszona.
Kasa miała ogromne znaczenie, bo zawsze jej u nas brakowało. Dlatego kiedy tylko poczułam, jak żyje się na wyższym poziomie, zamknęłam oczy na wszystko inne. Cóż, okazało się, że rozkład małżeństwa daje nieznośny fetor, którego nie rozwieje nawet najwyższa sterta pieniędzy.
Krystianek jak to Krystianek - był prosty i ograniczony jak dziesięciocentymetrowa linijka, ale był dobrym człowiekiem i starał się odgrywać rolę ojca, a to już było coś.
Opłakała ten związek już dawno temu... Przebyła żałobę na długo przed tym, zanim do niej dotarło, że tego trupa to nawet doktor Frankenstein by nie ożywił.
Biorąc pod uwagę, że Krystian nie potrafił nawet poprawnie wymówić słowa "biznes", można było się spodziewać, że cokolwiek robił, nie było to nic mądrego.
Rozpaczliwie potrzebowała prysznica, a mieszkanie wyglądało, jakby na środku wybuchła bomba. Poza tym kończyły im się czyste ciuchy.
Życie to splot zbiegów okoliczności, dziwnych przypadków i zrządzeń losu. Na niewiele rzeczy mamy wpływ, ale jeśli fortuna jest dla nas łaskawa, rozda nam w swojej grze takie karty, które odpowiednio rozegrane zaprowadzą nas tam, gdzie powinniśmy się znaleźć.
Jak to mawiają, co chatka to zagadka.
Odkąd zaczęły się pierwsze mdłości, i nie opuszczały posterunku nawet wtedy, gdy Luiza z uporem maniaczki nacierała skórę niebotycznie drogim kremem ze śluzu "z dupy ślimaka" - jak nazwała ekskluzywne specyfiki jej mama. Najwyraźniej nawet moc ślimaka ślimaczej dupy ma swoje ograniczenia.
Nie był zbyt bystry, za to kochankiem był niesamowitym, i choć na pierwszy rzut oka nadawał się na ojca jak świnia na astronautę, Lala uznała, że warto spróbować.
Niby pogoda dopisywała, ale wiał chłodny wiatr, a przecież wszyscy wiedzieli, że wiatr jest najgorszy, bo jak jest ciepło i wieje, to jest zimno. Proste i logiczne.
Moja matka zawsze powtarza, że kiedy zaszła w ciążę ze mną, to była taka impreza, że powinnam się cieszyć, że nie szczekam.
By zabić czas, który niczym perfidny, złośliwy dziad wlókł się w nieskończoność, udała się do kuchni.
Nie, po prostu tego nie powiem. Nie dam ci nade mną władzy. Nie pozwolę ci znowu zbliżyć się do mnie, żeby potem odrzucić mnie jak niepotrzebny śmieć. Po tym, jak mnie potraktowałeś, oczekujesz wyznań i deklaracji? Nie dam się nabrać i lepiej będzie, jeśli w tym momencie wyjdziesz.
Ja cię straszę? To ty wpadłeś znienacka i zacząłeś rzucać się po korytarzu jak pchła na uwięzi. (...) Całkiem ciekawy performance, ale nadal nie usłyszałam wyjaśnień, a nie ukrywam, że jestem zaintrygowana.
Po prostu lubię dobre historie. Lubię czuć ciekawość, fascynację. Chcę rozrywki, a ty wydajesz się wystarczająco interesujący, by mi ją dać.
Myślałem, że znowu uciekłaś, i zamierzałem cię gonić, a potem przywlec tu z powrotem twoje uciekinierskie dupsko, żeby zjeść z tobą śniadanie.
Mów do mnie, wywal z siebie ten syf i skończmy to pasmo rozpaczania za człowiekiem, który nie zasługuje na ani jedną twoją łzę.
Co to znaczy, że was już tu nie będzie? Przecież to tak, jakby wyrwać serce i zabrać rozum temu miejscu.
Ja muszę przestać nieustannie się bać, że cie stracę, a ty musisz przestać uciekać. Musimy nauczyć się siebie i bycia ze sobą w taki sposób, by nie czuć zagrożenia.
Mamy dziecko, kochamy sie i chcemy dać sobie jak najlepsze szanse. Byłoby miło nie bać się przez cały czas, że znikniesz jak kamfora, kiedy coś cię zaalarmuje.
W lesie nocą wcale nie było cicho. Lelki i sowy wykrzykiwały swoje przedziwne solówki, a moje buty chrzęściły na kamiennej ścieżce.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl