Miałam "Dwanaście prac Herkulesa" jako lekturę.
Jay Porter nie jest prawnikiem, jakim zawsze pragnął być.
Otóż to jest tak: budzę się podekscytowana fajowym snem (i nie mówię o snach erotycznych, tylko "przygodowych") - gotowym tematem na powieść.
Oddany życiu towarzyskiemu - bierze udział w rozlicznych pracach społecznych.
Zamknąłem oczy, żeby przyśnić następny sen, i wtedy ktoś kopnął mnie pod kolano.
Włączasz tumiwisizm i znikasz z rzeczywistości, a panowie w białych kitlach nie przypinają cię do łóżka, taki jesteś zrelaksowany
Jak mogła zrobić mu coś takiego?