- zawodził coraz głośniej – Mamo, krew mi z niej leci!
Chwila by uspokoić oddech. 18:00 Próbował zjeść kawałek zimnego już spaghetti ale niedawne wydarzenia nie dawały mu spokoju.
Jej złote włosy wymykają się spod babcinej chusty, wypadają na wysokie i dostojne czoło, pieszczą elegancką brew, sięgając do niebieskiego oka.
Powietrze przesycone tu było zapachem krwi, pierza i końskiego łajna, które zalegało w rynsztokach.
W danej chwili posiadał wewnętrzną potrzebę udowodnienia ojcu, że jest mężczyzną z krwi i kości.
Najważniejsze to nie zwlekać ze ślubem – chce jeszcze zobaczyć wnuki, aby umierać w spokoju.