Ciekawym pomysłem była sugestia wezwania na pomoc gwardii narodowej, na szczęście obyło się bez wprowadzania niepotrzebnych bohaterów.
Wychodząc z sali pobrań czując jak rośnie mi pod skórą w miejscu ukłucia guz po prostu zemdlałem.
Dopiero wezwany na pomoc syn sąsiada zdołał przerzucić dźwignię ze wstecznego na luz, a w tym czasie etui z okularami przeciwsłonecznymi, nieodzownymi...