Co do losu, że sama go sobie zgotowała... po części to prawda, ale zacytuję jej agentkę: "Ona po prostu lepiej występuje po pijanemu".
Od dawna myślałem, żeby napisać powieść inspirowaną losem społeczności żydowskiej.
Bóg, w którego ona nigdy nie wierzyła, bo nie miała czasu, by się nad nim zastanowić.
Nawet sama przed sobą lękała się przyznać do obaw, że to może tak już na zawsze, nić została zerwana, przestali być całością, a ona na zawsze pozostan...
Ale jako artystka była naprawdę genialna, wokal miała bardzo charakterystyczny i jedyne czego będę żałował to tego, że los po raz kolejny obdarzył tak...