To prawda z tymi lekturami szkolnymi.
Gdzieś w tym szaleństwie tkwiła metoda – pozorny bałagan zawierał w sobie bardzo precyzyjny plan, co, kto, kiedy i czym będzie sprzątał.
Przypatrywał mi się ze złośliwym uśmiechem. – Jesteś trochę z siebie zadowolony, prawda?
Zbierając myśli, pofolgowała ciału, chociaż zazwyczaj przypominała napiętą strunę; za czasów jej młodości panny nie zakuwano w gorsety, majestatycznej...