Zawsze, gdy byłam sama, nachodziły mnie takie filozoficzno-egzystencjalne pytania bez jasnej odpowiedzi.
Ilekroć tylko na Ciebie spojrzę, na bladą cerę, jasną skórę, długie, czarne włosy, przypomina mi się wieczór, kiedy po raz pierwszy Cię ujrzałem.
Przy śniadaniu znów pokłóciła się z matką, a teraz klęła sama siebie za porywczość.
No, chodź, trochę wilgoci dobrze zrobi ci na cerę. – Chcesz powiedzieć, że mam nieładną cerę?