To szczyny nie piwo!
Siedziałem na grzbiecie betonowego gada, smakowałem piwo i smakowałem bezruch.
Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"?
Ojciec, popijając piwo, ciągle patrzył w okna przez które wpadały do pokoju promienie słoneczne, uwyraźniające swawolnie unoszące kłęby dymu.