Spójrzmy prawdzie w oczy Spójrzmy prawdzie w oczy: w nieobecne oczy potrąconego przypadkowo przechodnia z podniesionym kołnierzem; w stężałe oczy w...
Idąc ulicą spotkałem siebie Stanąłem jak wryty.
W progu stanęła Marika z osmalonym, dymiącym czajnikiem w ręku.
Pragnienie to okazało się silniejsze niż strach – Lysandra wyszła z ciemności lochów, by stanąć w jaskrawym świetle areny.
W szary i ponury dzień na nic nie miałam ochoty.