Groza rozwija się, a jakże, wespół z fantastyką a to duże osiągnięcie na polskim rynku, gdzie jeszcze kilkanaście lat temu były, przysłowiowe, puchy.
Nasi mogliby dać radę pod warunkiem, że chcieliby pokazać sedno, czyli: ból, cierpienie, emocje, a nie tylko same efekty specjalne.
Z perspektywy czasu widzę, że napisanie przeze mnie tego rodzaju opowieści było po prostu logicznym następstwem zagłębiania się w grozę, czy literacką...
Upiorną, gotycką wieżyczką rodem z kiepskich filmów grozy.