Ostatnio pisałam artykuł o tym, jak wygląda rynek książki w czasach koronowirusa. Utyskiwałam trochę nad losem małych księgarni, powspominałam z łezką w oku klimatyczne (a obecnie zamknięte) antykwariaty i ostatecznie bezradnie rozłożyłam ręce. Jeden z czytelników w komentarzu (ha! Widzicie! Naprawdę je czytam!) wspomniał o ciekawej akcji, której celem jest wspieranie małych sprzedawców książek. Brzmi nieźle, prawda? Postanowiłam bliżej przyjrzeć się inicjatywie.
Jak, gdzie i za ile?
Cała akcja odbywa się za pośrednictwem strony internetowej Książka na telefon, a jej organizatorem jest dystrybutor książek OSDW Azymut (znany między innymi z przeprowadzania ogólnokrajowej akcji Noc Księgarń).
Jaki jest cel wydarzenia? Oczywiście wspieranie stacjonarnych księgarni i antykwariatów, które w obliczu pandemii zmuszone zostały zamknąć swoje lokale. Strona z pełną stanowczością przekonuje nas o tym, jak wyjątkowe są to miejsca i że takie zakupy będą nie tylko sposobem na powiększenie swojej biblioteczki, ale też szczytnym uczynkiem. W wielu miastach takie punkty to coś więcej, niż tylko sklepy, to centrum życia towarzyskiego, spotkań autorskich i warsztatów. Niestety według ankiety organizatora aż 40% księgarni uważa, że grozi im bankructwo.
Kto się może zgłosić? Wymagania nie są duże, w projekcie mogą wziąć udział wszystkie stacjonarne księgarnie i antykwariaty. Wystarczy jedynie wypełnić formularz zgłoszeniowy. Co więcej, udział w akcji jest całkowicie bezpłatny.
Z punktu widzenia czytelnika
Przejdźmy jednak do konkretów, jak to wygląda z perspektywy osoby szukającej książkę? Na stronie głównej znajdziemy spis księgarń uszeregowany według miast. Po rozwinięciu wybranego miejsca zobaczymy kluczowe informacje, tj.: adres, ogólny opis asortymentu, kontakt oraz odnośnik (do strony internetowej lub konta na FB). Teraz wystarczy chwycić za telefon i zadzwonić/napisać z zapytaniem, czy tytuł, którego szukamy, jest dostępny w danej księgarni. Reszta przebiega już standardowo, płatność, pakowanie (z zachowaniem podwyższonych zasad bezpieczeństwa) i wysyłka.
Początki zawsze są trudne
Pomysł jest naprawdę szczytny i już za sam ten fakt należy się kilka słów pochwały. Kocham książki i jeśli przy okazji ich kupowania mogłabym pomóc małej firmie, to czemu nie. Jednak ta akcja to naprawdę świeża sprawa, FP dla wydarzenia powstał 23 marca, nic więc dziwnego, że wciąż kilka rzeczy można poprawić.
Przede wszystkim zgłoszonych księgarń nie jest zbyt dużo, w mojej rodzinnej Łodzi raptem dwie. Jednak w tym miejscu warto podkreślić, że wysyłka odbywa się na terytorium całego kraju. Teoretycznie mamy więc nieograniczony wybór, ale kupowanie nie do końca jest „łatwe, szybkie i przyjemne”. Da się zauważyć brak szablonu, według którego powstawały opisy księgarni. Podczas gdy niektóre miejsca mają wszystkie informacje, inne ledwie… numer telefonu. Inną sprawą jest też brak oferty, strona odsyła nas albo do innych witryn (sklepu lub profilu na mediach społecznościowych) albo do kontaktu mailowego czy telefonicznego. Cóż, nazwa akcji mówi sama za siebie. Mimo wszystko trudno mi jest wyobrazić sobie, że teraz wydzwaniam po całej Polsce w poszukiwaniu określonego tytułu, gdy w tym czasie wystarczyłoby po prostu wpisać go w okno przeglądarki i zamówić. Zniechęcające mogą być też ceny dostawy. Podczas gdy rynkowi potentaci oferują wysyłkę za kilka złotych, w stacjonarnych księgarniach dominuje kwota z przedziału 10-15 zł. Oczywiście z opisów wynika, że i tutaj znajdziemy parę promocji, ale sama witryna nie tylko nie pomaga w ich poszukiwaniu, ale też w porównywaniu.
Liczą się chęci
Trudne czasy wymagają niełatwych decyzji. Nie ma co ukrywać, książki nie są towarem pierwszej potrzeby, a wielu z nas musi teraz liczyć się z każdym groszem.
Sama akcja ma więc przede wszystkim „pomocowy” wydźwięk, daleki jednak od jakiegokolwiek nacisku. Jeśli w tym ciężkim momencie możecie sobie pozwolić na gest solidarności, to świetnie, ale sytuacja każdego z nas wygląda inaczej i nie wszyscy chcą lub mogą brać w tym udział. W obecnym stanie akcja trafi więc przede wszystkim do miłośników konkretnych lokali. Gdyby moja ukochana księgarnia była na liście, czułabym się o wiele bardziej zachęcona do zakupów.
Cel inicjatywy jest jak najbardziej szczytny i wart promowania. Jak na pomysł, który działa od około tygodnia, całość nie wygląda źle. Mimo wszystko nie obejdzie się bez większych poprawek czy dodatkowych usprawnień. Jednak czy organizator zamierza pracować nad swoim projektem? Mam nadzieję, że tak. Ja z pewnością będę obserwować akcję! A co WY myślicie o tej niecodziennej inicjatywie?