Od mola książkowego do zbieracza

Autor: dominika.nawidelcu ·4 minuty
2020-07-23 19 komentarzy 26 Polubień
Od mola książkowego do zbieracza
Przychodzi taki moment w życiu (prawie) każdego książkoholika, kiedy musi sobie spojrzeć prosto w oczy i zdecydowanym głosem powiedzieć: jestem z… (nie! Nie „zwycięzcą”) zbieraczem!
A potem z twardym postanowieniem niekupowania więcej książek przez „przypadek” wpaść na promocje i wyjść z księgarni z kilkoma niesamowicie przecenionymi perełkami. Też tak macie? Nie? Każdy ma prawo się oszukiwać, ale tym się jeszcze zajmiemy. Tymczasem przejdźmy do diagnozy!

Moje pierwsze książki

„Książki były w moim życiu od zawsze. Miała je moja babcia, mama, były dostępne na wyciągnięcie ręki. Z perspektywy czasu myślę, że z taką rodziną nie miałam szans nie wpaść w uzależnienie” wspomina nasza anonimowa respondentka o tajemniczych inicjałach D.R-G. Z moich obserwacji wynika, że miłość do literatury (bardzo często) „dziedziczy” się po innych członkach rodziny. Jednak kiedyś własny, prywatny i niepożyczony na wieczne nieoddanie egzemplarz to był prawdziwy skarb. Dostawało się go na urodziny, czy inne specjalne okazje. Eh… pamiętam, jak po tańsze powieści musiałam latać do antykwariatu! To były piękne czasy, gdy Fabryka Słów była dla mnie wyznacznikiem jakości! A teraz? Wydaje mi się, że jest nie tylko łatwiej, ale i taniej.

Kup więcej!

Wyprzedaże, promocje, darmowa wysyłka czy książka za dyszkę! I to nie jakaś staroć, a tytuł z tego roku, który miałam przeczytać, ale jakoś nie było nam po drodze. No po prostu nie potrafię się powtrzymać. Kiedyś za taką cenę mogłam dorwać jakieś PRL-owe kryminały z bibliotecznych wyprzedaży (ah! Pamiętam to karcące spojrzenie mamy i uwagi, że jej do domu znoszę pożółkłą makulaturę!). Więc teraz pakuję wirtualny koszyk i czekam na kuriera… żeby to wszystko ułożyć na półce i kiedyś (chyba) to wszystko przeczytać.

Książka na stole, pod łóżkiem i… w lodówce?

Wspominałam o półce? Żartowałam. Te pokończyły mi się rok temu (tak, ledwie kilka miesięcy po tym jak dostałam parę regałów od podłogi do sufitu i twierdziłam, że no way! Nie ma opcji, żeby je zapełnić). Teraz książki trzymam wszędzie! Dosłownie. Już widzę siebie za parę lat, gdy do drzwi przedzieram się przez korytarze zbudowane z książek. Nie dzwońcie po śmieciarkę, serio!

Wow! Ty przeczytałaś wszystkie te książki?

Co? Ee… nie. To tylko mój stosik do przeczytania. Tak, w formie 5 regałów. Czy ludzie też wam zadają takie pytania? No przecież, że to plany! Ja już przeszłam wewnętrzną walkę i to co przeczytam wymieniam/sprzedaję/oddaję. A że nie wpływa to na zmniejszenie księgozbioru? No nie wiem, może się w nocy jakoś mnożą?

Ale po co Ci tyle książek?

Gdy słyszysz te słowa od co drugiej osoby to wiedz, że coś się dzieje. Mnie nikt ostatnio nie stawia w tak komfortowej sytuacji, ale to już chyba kwestia tego, że moi znajomi zwyczajnie uznali, że nie ma co strzępić języka, tudzież rzucać grochem o biblioteczkę. Mi się zwyczajnie wyłącza wtedy słuch. Widocznie to jakaś nieodkryta jeszcze choroba. Też tak macie? :D

Always look on the bright side of life

“Szklanka jest zawsze do połowy pełna” mówili, a potem dodawali, ze trzeba myśleć pozytywnie. Właśnie to robię! Zakładam, że każda nowa książka to potencjalna perełka! A skoro już wychodzę z tak radosnym podejściem, to przecież MUSZĘ ją mieć. To, że kolejna „oryginalna” powieść okazuje się następną zrzynką z Harrego, a nie, jak zapewniała okładka, nową Rowling (sic!) to już nie moja wina. Trzeba było być szczerym i napisać „szału nie będzie”. Chociaż nie gwarantuję, że nawet to by mnie powstrzymało.

Są rzeczy ważne i ważniejsze

Kolejny poziom wtajemniczenia osiągnęła ostatnio moja mama, gdy na pytanie czemu nie nosi parasola odpowiedziała, że jest za ciężki. Potem jej koleżanka dodała, że oczywiście dźwiga za to książkę, na to co moja rodzicielka potwierdziła nie widząc między tymi faktami żadnych sprzeczności. Coś w tym jest! Prawdziwy mol książkowy ma przy sobie chociaż jeden tytuł. No dobrze, może nie przyda się do samoobrony (mogłaby się przecież zniszczyć!), ale jeśli „zaatakuje” nas znienacka jakaś kolejka… to będzie jak znalazł!

Podsumowując…

Jeśli „wciągasz” książki od dziecka i masz ich więcej niż pięciolatek Pokemonów, jeśli zastanawiasz się, gdzie upchnąć ubrania, bo szafę zajmują Ci powieści, a zamiast parasola wolisz mieć przy sobie książkę to… witaj w grupie książkowych zbieraczy! Jest tu miło, sympatycznie i z pewnością mamy co czytać! Spodziewałeś się, że każę Ci się opanować? Wolę nie ryzykować! Jeszcze ktoś wolałby sprawdzić, czy sama trzymam się ograniczeń!

Jeśli jednak uparcie szukasz sposobu na odzyskanie trochę przestrzeni do życia, a nie potrafisz powstrzymać się przed nowymi powieściami, to pewnym rozwiązaniem jest czytnik. Polecam, czytnik pomaga… trochę.

Jestem ciekawa, jak wiele zbierackich skłonności macie wy. Nowe książki kupujecie dopiero, gdy wszystkie inne macie przeczytane? A może szalejecie na wyprzedażach, jakby ograniczenia na karcie nie było? Co ja pytam! Przecież możecie to sprawdzić w naszym QUIZIE! Tak, mamy i taką opcję! Koniecznie dajcie mi znać, jakie wyniki wam wyszły!

Dominika Róg-Górecka
× 26 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Almaranth
@Almaranth · ponad 4 lata temu
Quiz mówi, że mam wszystko pod kontrolą i jestem przykładnym molem książkowym :D
Książki, które nie za bardzo mi się spodobały oddaję do szpitala na półkę bookcrossingową. Aktualnie zbieram taką kupkę do oddania, czekam na info z działu epidemiologii, czy można już książki zostawiać. Oddaję też znajomym, ale tylko tym, którym książka mogłaby się spodobać. Mam jeden regał, który dzielę z synkiem, lat 4, a który miłość do czytania wyssał z moim mlekiem :P Także muszę ograniczać ilość książek. Zwykle używam czytnika, no chyba, że jakaś pozycja spodoba mi się tak bardzo, że re-read za jakiś czas jest niemal pewny - wtedy kupuję. Kupuję też powieści ulubionych autorów, albo te książki, które mnie mocno kuszą, a których nie ma na Legimi.
× 7
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Już Cię lubię. Podzielam Twoje zdanie odnośnie posiadania książek. Kocham je miłością wielką, ale takie, które nie będą czytane więcej można oddać. Trzeba zachować umiar w posiadaniu.
× 3
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
W moim domu rodzinnym na książki patrzono dziwnie, a czas poświęcony na ich czytanie uważano za zmarnowany, który by można przeznaczyć na coś pożytecznego.
Odkąd mam własny dom i w dodatku męża, który też jest miłośnikiem czytania, mogę je gromadzić i kupować ich tyle, na ile mnie stać - i nie myśleć, że robię coś złego. Od niedawna mają nawet swój pokój, ale i tak rozłażą się po całym mieszkaniu. :)
× 7
@Wiesia
@Wiesia · ponad 4 lata temu
Niejednokrotnie słyszałam zdanie "po co ci te wszystkie książki".
Nie wysilam się na odpowiedź, choć kiedyś odpowiadałam - "Bo lubię" lub " bo mnie stać" ( w zależności od pytającego)
Przecież ktoś kto zadaje takie pytanie i tak nie zrozumie odpowiedzi, jaka by ona nie była.
× 8
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
Tak. Tylko to szczególnie przykre, gdy takie pytanie zadają najbliżsi.
× 2
@Wiesia
@Wiesia · ponad 4 lata temu
No u mnie też, siostry.

× 1
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad 4 lata temu
Ja się nauczyłem takie pytania olewać. Przykre, ale to jedyne rozwiązanie.
× 2
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Oj tak. Pamiętam jak strzygłam uszami na to co powie wtedy narzeczony (wiem, archaiczne słowo, ale piękne) na pytanie mojej rodziny 'co zrobimy z JEJ książkami. Mąż szanuje moje hobby i przytargał mi na nie regał. Ja nie mówię, że książki mają przytłoczyć wszystko w domu, bo trzeba znać miarę, a nie każdą przeczytaną książkę trzeba posiadać. SERIO. NIE TRZEBA. Broniewski miał tyle książkek, że w kampanii wrześniowej zrobiono z nich barykadę, ale nie potrzebujemy barykad. Ale biblioteczki domowe są fajne. Poza tym, trzeba mieć hobby.
× 1
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
Moja mama do dziś nie rozumie, dlaczego tyle czytam. Jedyne słuszne hobby - to jej hobby. Inne są głupie.
× 1
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
A jakie? U nas dziadek czytał aż do śmietci. Był nieuleczalnym molem, a rodzice kiedyś czytali. Potem przestali. Natomiast ciepło wspominam wspólne oglądanie programów historycznych z tatą. Powinno się szanować hobby, chociaż jak się komuś książki wylewają oknami, to się nie dziwię, że rodzina się burzy. Ale w granicach normy to tak. A i z tym różnie bywa. Kiedyś pewien młodzianin oświadczy£, że moje 2 półki książek to ilość, jakiej w życiu nie widział. Natomiast czasem spotykam się z niespodziewaną symmpatią, gdy to siostra męża okazała zainteresowanie książkami. Hobby zbliża.
× 2
@Wiesia
@Wiesia · ponad 4 lata temu
Jeśli ktoś zbiera np. Różne guziki, albo szklane aniołki czy tym podobne to potrafię to uszanować i powiedzieć WOW ale masz pasję!, choć sama bym w życiu nie chciała mieć np. kolekcji koszmarnych klaunów, czy zegarów czy czegokolwiek innego w dużych ilościach. Chce mieć cały dom zastawiony zegarami to niech ma, jego dom i jego sprawa. Nigdy nie spytała bym takiej osoby "po co ci to?" lub " nie zbieraj guzików, zbieraj książki". Szanując drugiego człowieka, szanujemy jego zainteresowania.
Nie można też mylić pasji ze zbieractwem, ale inteligentny człowiek to rozrużnia, a inni niech spadają.
× 3
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
Szanuję, że ktoś ma inne hobby niż ja. Bywa to trudne, ale jest postawą właściwą. Np. mój mąż lubi grać w gry komputerowe i chociaż ja tej pasji nie rozumiem, to przyjęłam, że taką ma i nie wyrzuciłam mu konsoli przez okno (a mam na to nieustającą ochotę). I ma rację Wiesia, pisząc, że nie można mylić pasji ze zbieractwem albo uzależnieniem (gdyby mój mąż nic innego w życiu nie robił, tylko grał, to byłaby choroba, nie pasja).
Nie szanuję natomiast ludzi, którzy mi mówią lub okazują, że ich hobby jest lepsze od mojego.

× 1
@Justyna_K
@Justyna_K · ponad 4 lata temu


× 6
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
"Olaboga, Nie oszukujmy się, ktoś tu ma za dużo książek i ten sam ktoś nie ma zamiaru nic z tym robić... Pamiętaj, czasem jeśli kogoś kochasz, musisz zwrócić mu wolność!"

Zastosowałem się do quizowej porady i zwróciłem wolność: żonie, dzieciakom i kotu
× 6
@kazal_ka
@kazal_ka · ponad 4 lata temu
Rozumiem potrzebę miejsca na książki, ale kotu??? ;)
× 1
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
@kazal_ka Kociamber uwielbiał kłaść się na wszystkim co akurat czytałem i dopraszać się drapania oraz głaskania. Nie miał sierściuch szacunku dla książek papierowych czy elektronicznych... wyrwałem chwasta ;)
× 4
· ponad 4 lata temu
Wcale nie, kot żyje, on kocha sierściucha tylko tak mówi.
Zresztą dzieci tak długo o niego błagały, że wydaje mi się, że prędzej pozbyto by się ojca niż kota. Ty się im już opatrzyłeś i znudziłeś. Kot to dość jeszcze świeża sprawa, więc na kota ręki ani książki nie podnoś, bo ci uschnie.
Moja już mnie boli, bo mały czarny dostał po dupie za uprawianie wspinaczki wysokogórskiej na moich zasłonach. Zdjęłam go spod karnisza.
× 3
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
@MAD_ABOUT_YOU WYKRAKAŁAŚ!
Wychodząc z pracy zamówiłem sobie dostawę meksykańskiego koryta (nadziewane serem papryczki jalapenio i fajitas de pello (marynowane kawałki mięsa, smażone z kolorową papryką i cebulą. Podawane na gorącej patelni - z trzema pszennymi tortillami i sosami: nRanchera i Crema Blanca) . Do tego miałem w lodówce wspaniale schłodzone Desperados Tequila.
Siadłem spokojnie w domu, zjadłem i popijając drugiego browarka zabrałem się za czytanie. Gdy byłem zaczytany kociamber odkrył w sobie zamiłowanie do ryzyka, wsadził mordkę do kufla i opił się jak bąk. Gdy się zorientowałem było już za późno. Nawalony jak stodoła kociamber "zeskoczył" ze stołu i miaucząc poszedł "tropem węża" w kierunku swojej miski.
Od 2h śpi jak zabity rozsiewając dookoła zapach piwa a ja spokojnie mogę poczytać. Niestety cisza się skończy gdymoja Pani wróci do domu i poczuje od kociambra alkohol - na wszelki wypadek spakowane torby stoją w korytarzu.
× 3
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Upiłeś kota? A jak zacznie śpiewać kołysanki?
× 1
@Wiesia
@Wiesia · ponad 4 lata temu
Pieski lubią piwo ale że koty...?
Hym chyba to sprawdzę :D
Ja póki co testuję jedzenie na kocie
-"tej szynki nie jedz, bo kot nie ruszył"
I spokojnie, nie karmię go "ludzkim" jedzeniem. Malutkie kawałeczki testowe. Zwykle powącha i odchodzi :)
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
@Renax @Wiesia Pijanym kociambrem odbiegłem bardzo daleko od tematu, co podchodzi dość mocno pod spamowanie.
× 1
@Airain
@Airain · ponad 4 lata temu
Dlaczego, koty pasują do książek. Nawet pijane. ;)
× 2
· ponad 4 lata temu
Sargento_Garcia - czy kot się obudził...?
× 1
@Airain
@Airain · ponad 4 lata temu
Pewnie z kacem, przeklinając pod nosem. ;)
× 2
@Sargento_Garcia
@Sargento_Garcia · ponad 4 lata temu
@Harey Obudził nas nad ranem drąc mordeczkę pod drzwiami sypialni. Plusem całego zamieszania jest to że teraz kociamber trzyma się z daleka od piwa ;)
× 2
@JMG
@JMG · ponad 4 lata temu
Miałam czas, że kupowałam na wszelakich promocjach książki, bo 5-7 złotych to przecież nie wydatek. A teraz... teraz omijam promocje szerokim łukiem i kupuję tylko to, co potrzebuję/ chcę, bo w domu książkoholików trudno jest znaleźć miejsce. Ostatnie prawie siedem miesięcy to kupowanie głównie klasyków plus kolejnych tomów ukochanych serii (ale jeśli się jest od dobrych kilku lat fanem C. Clare lub Riordana, to trochę się i tak tego nazbiera...), także maksymalnie od początku roku z dwadzieścia, w tym już większość przeczytanych. Oczywiście, zapewne z wakacji wrócę z kilkoma, ale już i tak jest coraz lepiej z ograniczaniem się
× 5
@frodo
@frodo · ponad 4 lata temu
Mój księgozbiór to około 3k książek i komiksów. Teraz jednak nie kupuje tak dużo nowych pozycji w fomie papierowej. Legimi i czytnik górą. Kilku ulubionych autorów i pięknie wydane komiksowe albumy z moich ulubionych serii to moje nabytki. Z bibliotek korzystam rzadko.
× 5
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Komiksy to nie są tanie rzeczy...
@kazal_ka
@kazal_ka · ponad 4 lata temu
3k??? Twoje książki i komiksy mają osobne mieszkanie? ;)
@Airain
@Airain · ponad 4 lata temu
@kazal_ka: I zapewne własną służbę. :D
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Hurra!!! Panuję nad tym. Przyznaję się, kiedyś byłam zbieraczem, kompletowałam autorów i książki. Teraz staram się tego nie robić i pozbywać się książek przeczytanych (głównie beletrystyki). Staram się kupować te książki, któych nie ma w bibliotece i okazuje się, że tam są spore braki w literaturze, która mnie interesuje. Jednak z drugiej strony, pojechać do np. Krakowa i wrócić bez książek, tego sobie nie wyobrażam. Albo nie przejrzeć w bibliotece stosiku książek do zabrania za darmo i czegoś nie wybrać, też tego sobie nie wyobrażam. Wczoraj poszłam do biblioteki z założeniem oddaję przeczytane, resztę przedłużam i na tym koniec. Wróciłam z trzema książkami. Dzisiaj poszłam do drugiej biblioteki z takim samym zadaniem. Jednak tam był regał z książkami do zabrania sobie. Wróciłam z trzema. Pocieszam się, że przeczytam i dam przyjaciółce, gdyż to fantasy, ze smokiem na okładce, a ona takie kocha. Już się dowiedziałam, że nie ma i chyba nie czytała, więc jestem usprawiedliwiona. Mam tylko problem, czy czytać starsze i ich się pozbywać (bez przeczytania, nie pozbędę się), czy nowsze do których bardziej mnie ciągnie. Oprócz tego mam pretekst, dopóki nie wprowadzę do mojej biblioteczki mniej więcej wszystkich książek, które przeczytałam, to nie mogę się pozbywać tych z domu, gdyż może nie być tej książki w serwisie i będę musiała ją wprowadzać. Każdy pretekst jest ponoć dobry. Ale jak otworzą czytelnię w mojej bibliotece to wyniosę całego Wańkowicza, wcześniej sprawdzając, że tytuły są tutaj. Tylko nie wiadomo, kiedy otworzą.
× 4
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Panujesz? Chociaż masz skarby, więc spoko.
× 1
@lalkabloguje
@lalkabloguje · ponad 4 lata temu
Dokładnie. Z książkoholizmu sie nie da wyleczyć i chyba nie chce. Ale przychodzi taki moment, że z żalem trzeba sie "pozbyć" części kolekcji i zrobić miejsce na nowe ksiażki.
× 4
MA
@marakub · około 4 lata temu
Koniecznie! Książkom trzeba dawać drugie życie :)

@z_glowawksiazkach
@z_glowawksiazkach · ponad 4 lata temu
Ze mnie przykładny mol książkowy 🙂 jednak jeśli chodzi o biblioteki....to mam karty nawet w tych w okolicznych miastach 😂
× 4
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad 4 lata temu
Mol, wszystko w normie... jeszcze ;)
× 3
@Airain
@Airain · ponad 4 lata temu
Nie kupuję czytadeł: romansów, kryminałów, itd. No chyba że uznam jakieś za arcydzieło. Ale i tak książki rozpełzają się coraz bardziej po domu. Nie, w lodówce jeszcze ich nie ma. Jeszcze.
× 2
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Tak jak ja, nie kupuję czytadeł. Ale jak chcę coś przeczytać i nie ma w bibliotece to się skuszę, albo jak stoją za darmo i można je zabrać.
× 1
@nataliarecenzuje
@nataliarecenzuje · ponad 4 lata temu
Ja jestem zbieraczem. Książki lubię mieć, posiadać... Wiem to od zawsze. Ale nie zamierzam z tym walczyć... Choć czasami naprawdę już nie wiem gdzie upchnąć kolejne tomiszcza.
× 1
MA
@marakub · około 4 lata temu
W moim domu rodzinnym nie czytało się książek w ogóle. Prawdę mówiąc nie wiem skąd u mnie się wzięła miłość do książek. W dzieciństwie wypożyczałam masowo książki z biblioteki, raz że nie było miejsca na składowanie książek, a dwa mojej rodziny nie było stać na książki ( skoro im są niepotrzebne, to mnie też). Już jako dorosła osoba zaczęłam sama kupować książki, bardzo często dostaję je też na prezent (co jest zawsze miłe). Wychodzę z założenia, że sama w domu trzymam tylko te książki, które szczególnie mi się spodobały, nauczyły mnie czegoś, lub mają wartość sentymentalną. Resztę staram się wydawać po chętnych znajomych i rodzinie, niech mają drugie życie.
@Agotter
@Agotter · ponad 4 lata temu
W moim domu nikt nie czyta, więc raczej nie zawsze jest to dziedziczne. Sama zaczęłam przygodę z książkami uwaga, uwaga przez film! Byłam łasa na dalsze dzieje filmowej historii. A więc, po czasie mojego uzależnienia, za każdym razem w księgarni przesiaduje godziny nad czytaniem, a z samego sklepu wychodzę z nowiuśkimi tomami oraz z....wkurzoną mamą, bo znowu nie posłuchałam jej zakazów co do kupowania książek ;) Rzetelny artykuł z codziennością u książkoholików. Świetny!
@Anna_Natanna
@Anna_Natanna · ponad 4 lata temu
Niestety ja już jestem od szeregu lat kolekcjonerką książek....do wielu świecą mi się oczy i chciałabym je mieć chociaż mam świadomość, że tam gdzie pójdę, chociaż nie wiadomo do końca kiedy, ani jednej nie zabiorę. A wyczytanie nawet tych co mam już sprawia problem...więc zaczynam rozdawanie....ale co rozdam to następne przybywają....
@Kurtho
@Kurtho · ponad 4 lata temu
Chyba nie całkiem rozumiem. :( Książkoholik to ktoś, kto chciałby za wszelką cenę wyzwolić się z nałogowego, obsesyjnego kupowania i czytania książek, ale nijak nie potrafi. I co, nagle ktoś tak uzależniony, nałogowiec, zmienia się w... zbieracza?
@ksiazkiagi
@ksiazkiagi · ponad 4 lata temu
Ja jestem zbieraczem książkowym, ale bywam też bardzo oszczędna, wręcz skąpa, więc nie jest to obsesyjne zbieractwo, tylko raczej takie racjonalne. Chociaż mam sporo stosików wstydu, to nie rosną one w zastraszającym tempie, raczej powoli ;)