Selfpublishing oczami autora, czyli wywiad z Dawidem Przybyszem.

Autor: Katarzyna Załęska ·4 minuty
2024-06-14 9 komentarzy 15 Polubień
Selfpublishing oczami autora, czyli wywiad z Dawidem Przybyszem.

Całkiem niedawno miała miejsce premiera drugiej części dylogii pt. ,,Intymne życie Adama P.’’, a teraz w czerwcu ukazała się kolejna książka ,,Thomas staje się wilkiem’’.  Z tego co pamiętam z naszego poprzedniego wywiadu, pracuje Pan na co dzień w szkole. Skąd Pan bierze na to wszystko czas?

 

Ha ha ha! Tak naprawdę ‘’Thomas staje się wilkiem’’ został napisany z 3 lata temu. W tym roku tylko go wydałem. Rzeczywiście w trakcie roku szkolnego ciężko jest  pisać. Z utęsknieniem, podobnie jak uczniowie, czekam na wakacje.

 

To już druga książka wydana bez wydawcy drogą selfpublishing. Czy mógłby nam Pan zdradzić, skąd ta decyzja?

 

Selfpublishing jest znany i ceniony zwłaszcza za granicami naszego kraju. Ubolewam nad tym, że w Polsce wielu ludzi uważa, że jak coś zostało wydane przez selfpublishing, to na pewno jest to kiepska powieść. Nic bardziej mylnego! W moich książkach wydanych metodą tradycyjną – przez wydawnictwo – znajdzie się więcej błędów niż w selfpublishing. Książki wydawane metodą self również przechodzą wszystkie etapy, tak jak w tradycyjnym wydawnictwie.

 

Zdecydowałem się na selfpublishing, ponieważ tradycyjny wydawca nie dbał o moją promocję. Do tego dochodził brak kontaktu z wydawcą. Skoro i tak cała promocja spoczywała na mnie, to po co mi wydawca? Dziś udostępnić książkę może każdy. Nawet w druk nie trzeba inwestować pieniędzy, ponieważ istnieją platformy, które oferują sprzedaż i drukują egzemplarz dopiero w momencie, gdy ktoś zakupi książkę.

 

Oczywiście moje powieści drukuję, ponieważ jest wielu zwolenników tzw. papieru, a przecież na e-booku nie postawię autografu :)

 

 

 

Wspomniał Pan o drodze jaką książka musi przejść, by ukazała się drukiem. Opowie nam Pan o tym?

 

Oczywiście! W pierwszej kolejności należy napisać książkę. Po jej ukończeniu warto ją odłożyć na jakiś czas, by po kilku miesiącach do niej wrócić i spojrzeć jeszcze raz, nazywam to redakcją autorską. Później wysyłam taką surową książkę beta-czytelnikom, którzy po przeczytaniu, odsyłają mi informację zwrotną. Ich zadanie polega na wyłapywaniu nieścisłości fabularnych, lub jakiś nudnych/niepotrzebnych fragmentów. Dopiero po tym nanoszę ostatnie zmiany i wysyłam do profesjonalnej redakcji.

 

W międzyczasie grafik, według moich wskazówek, ale i tez upodobań czytelników, tworzy okładkę do książki. W zależności na jaką się zdecydujemy. Na przykładzie ‘’Thomasa’’ był to projekt frontu, tyłu, grzbietu oraz barwionych brzegów. Wszystko oczywiście musi być zrobione według wytycznych drukarni.

 

Wracając do redakcji… Redaktor kreśli, wywala, dopisuje, każe coś zmienić i tak kilka razy. W momencie, gdy książka przejdzie już ten trudny proces, zaczynamy korektę. Znów profesjonalny korektor wyłapuje wszystkie błędy, literówki, powtórzenia. Następnie książka przechodzi korektę autorską. W momencie, gdy nie ma już błędów, przesyłam książkę do profesjonalnego składu.

 

Tekst jest składany i łamany – czyli przygotowywany do druku. Taki gotowy plik PDF przychodzi do autora i korektora. Ponownie szukamy błędów, ponieważ podczas składania powstają różne błędy np. tzw. lustra. Zaznaczymy w pliku ostatnie poprawki i ponownie przesyłamy do składu. Wtedy, w tym finalnym momencie, składaczka dodaje strony od grafika, a plik trafia do drukarni. W międzyczasie składaczka robi pliki pod czytniki Epub, Mobi, PDF.

 

Jak widać jest to żmudna i pracochłonna praca wielu ludzi. Nad książką nie pracuje nigdy jedna osoba, nawet wydawana metodą self.

 

 

Czyli mamy gotową książkę, wszystkie formaty. Teraz wystarczy ją tylko opublikować?

 

Tak, publikacja e-booka nie sprawia większych problemów. Jednakże to tak naprawdę początek przygody!

 

Początek…?

 

Tak, ponieważ prawdziwym wyzwaniem jest promocja i sprzedaż… W samej Polsce powstaje kilka/kilkadziesiąt tysięcy nowych książek w jednym roku! Jak się wybić? Oto jest pytanie… Sam jeszcze nie rozwikłałem tej zagadki, próbuję różnymi metodami. Niestety, nawet bardzo dobra książka, a taką została okrzyknięta dylogia ‘’Intymne życie Moniki i Adama P.’’ na portalu lubimyczytać osiągając średnią ocen 8.5, a w nakanapie.pl nawet ponad 9, nie sprzeda się sama. Promocja, marketing, uderzanie do różnych mediów, blogerów, itd. pochłania ogromną ilość czasu.

 

Pisanie to tak naprawdę 30%, resztę autorom zajmuje marketing.

 

Czy w takim razie nigdy nie wróci Pan do tradycyjnego wydawcy?

 

Nie mówię nie, tym bardziej, że pewne projekty, którymi zajmę się po wakacjach, będą opierały się na współpracy z innym autorem. Podjęliśmy wspólną decyzję, że wydamy to w oparciu o tradycyjny model. Jednak o tym, na razie nie wolno mi mówić… :)

 

Na koniec proszę nam jeszcze powiedzieć, jakie są koszta wydania książki metodą selfpublishing?

 

Tu nie ma jednoznacznej odpowiedzi, naprawdę. Są różne ceny za grafika, redakcję, korektę, a nawet finalny druk. Wszystko zależy od tego, jak ma wyglądać nasza książka. Jeśli np. wymyślimy sporo uszlachetnień, koszt druku może wynieść nawet 15 zł (lub więcej!) za sztukę. Dużo też zależy od nakładu – im mniejszy tym większa cena za 1 egzemplarz. Powiem tak, bez kilku tysięcy złotych, które można przeznaczyć na wydanie, nie ma co zabierać się za self, lepiej próbować u tradycyjnego wydawcy. Liczmy się jednak wtedy z tym, że w zasadzie nie mamy nad naszą książką kontroli – to wydawca wymyśli nam okładkę, to wydawca zadecyduje o cenie, dystrybucji, itd. A przede wszystkim zaproponuje nam tak niski procent ze sprzedaży, że nawet przy sprzedaży dwóch-trzech tysięcy sztuk rocznie, nasze konto dalej będzie świeciło pustkami…

 

 

× 15 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Elwira
@Elwira · 5 miesięcy temu
Przeczytałam na szybko kilkanaście stron Intymnego życia Adama P. i podtrzymuję swoją opinię, że nie każdy musi być pisarzem, a jeśli żadne wydawnictwo nie chce nas wydać to trzeba wybrać inną ścieżkę kariery. Pan Przybysz pisze tak infantylnym, prostym i nieładnym językiem, że aż przypomniały mi się moje wypracowania z podstawówki.
Polski rynek zalewa rocznie kilkadziesiąt tysięcy nowych tytułów, inaczej makulatury, a to wszystko przez to, że nie ma teraz nic prostszego niż wydanie swojej pisaniny. Niech ludzie z aspiracjami bycia drugim Mrozem zastanowią się pięć razy, czy ich wypociny rzeczywiście są warte tego, żeby marnować na nie surowce.
× 11
DA
@dawid0przybysz · 5 miesięcy temu
Rzeczywiście po kilkunastu stronach można rzetelnie ocenić całą twórczość autora. Zwłaszcza gdy sięgamy po drugą część dylogii, nie znając pierwszej. Opinie czytelników pod ''Intymnym życiem Moniki i Adama'' mówią jednak co innego, niż to, co Pani pisze. Cóż... Hejt jest nieunikniony i nie da się dogodzić wszystkim.
@Elwira
@Elwira · 5 miesięcy temu
Czy stwierdzenie faktu, że w Czystym złu. Potędze Nieumarłychjest wiele błędów językowy, że dialogi w tej książce są słabe i zbyt ekspozycyjne, a autor nie wie, jak poprawnie używać imiesłowów, też jest hejtem? Nie mówię o rozwiązaniach fabularnych ani o kreacji bohaterów, a jedynie o warstwie językowej, co jak najbardziej można ocenić po kilkunastu stronach, zwłaszcza jeśli jest ona tak słaba, że czytanie staje się niemałym wysiłkiem.
× 4
DA
@dawid0przybysz · 5 miesięcy temu
Wcześniej pisała Pani o Adamie, nie o moim debiucie ,,Czyste zło...''. Debiuty nie zawsze są udane i wielu autorów najchętniej by o nich zapomniało. Owszem, to nie była książka, która przeszła porządną redakcję i był to projekt sprzed wielu lat. Pozostawia wiele do życzenia, o czym doskonale wiem. W dalszym ciągu nie rozumiem jednak zarzutu do Adama. Proszę wybaczyć, ale pracę magisterską stricte naukowym językiem już napisałem i ile osób ją przeczytało? Może dwie. Jeżeli ktoś szuka poezji, to powinien sięgnąć po klasyków. Moje książki są dla przeciętnego czytelnika, który nie ma połamać sobie języka. Tyle w temacie.
× 1
@nsapritonow
@nsapritonow · 5 miesięcy temu
Zastanawiam się jak można oceniać książkę po przeczytaniu "na szybko" kilkunastu stron?
Szybkie ocenianie książki po kilkunastu stronach jest niewłaściwe i może prowadzić do niesprawiedliwych wniosków. Dla pełniejszej i bardziej uczciwej oceny warto przeczytać większą część książki, jeśli nie całą, aby móc właściwie ocenić zarówno fabułę, jak i styl oraz głębię przedstawionych tematów. Jednak w przypadku historii Moniki i Adama, warto przeczytać całą dylogię, aby móc w pełni docenić jej wartość. Samodzielne publikowanie (selfpublishing) czy wydawnictwo – to drugorzędne, jeśli chodzi o jakość opowieści. Najważniejsze jest, aby dać książce szansę rozwinięcia skrzydeł i wciągnięcia w świat, który autor stworzył.
"INTYMNE ŻYCIE Adama P" to książka, która nie tylko dostarcza emocji i wzruszeń, ale również skłania do głębszych przemyśleń. Dawid Przybysz stworzył historię, która jest pełna życia, emocji i prawdy. To lektura, która pozostanie w mojej pamięci na długo..
× 1
@ela_r22
@ela_r22 · 5 miesięcy temu
Tak zgadzam się, nie każdy musi być malarzem, lekarzem, czy pisarzem, tyle tylko, że Dawid Przybysz jest pisarzem.
To nie egzamin maturalny, a czytelnik to nie nauczyciel, który musi trzymać się zasady oceniania rozwiązań zadań egzaminu. Dla miłośnika książek najważniejsza jest oryginalna historia miłosna, która poza wątkiem romansowym, porusza szereg ważnych kwestii życiowych. Biorąc książkę do ręki, nie zastanawiam się nad częściami mowy, czy to na pewno jest imiesłów przymiotnikowy. Czy została zastosowana nieosobowa forma czasownika, czy odmienia się przez przypadki, liczby i rodzaje?

Gdyby zaczęła Pani, zgodnie z sugestiami czytelników, od części pierwszej, to zrozumiałaby Pani, że jest to opowieść o nieprzewidywalności naszego życia, o kruchej ludzkiej psychice i kryjącej się w niej sile. Biorąc książkę do ręki, czytelnik oczekuje emocji i niebanalnej historii, a ta taka jest. Pozdrawiam.

× 1
@Elwira
@Elwira · 5 miesięcy temu
Ja akurat oczekuję przede wszystkim poprawnej polszczyzny, taka jestem dziwna.
× 7
@ela_r22
@ela_r22 · 5 miesięcy temu
To proszę omijać obyczajówki, pozostają tylko słowniki, encyklopedie i Jan Miodek.
@Elwira
@Elwira · 5 miesięcy temu
Nie chciałabym się w dawać w pyskówki, ale właśnie takie osoby psują rynek wydawniczy. Jeśli uważasz, że powieści z masą błędów są czymś normalnym, polecam poczytać trochę poważnej literatury od poważnych wydawnictw. Gwarantuję, że nie znajdziesz tam ani jednego błędu językowego, nawet jeśli historie w nich opisane nie są najwybitniejsze.
× 5
@ela_r22
@ela_r22 · 5 miesięcy temu
Oczywiście nie warto się wdawać w dyskusje. ,, ....... dla załagodzenia sporu-nie upiera się, by postawić na swoim''
- w dawać czy wdawać,
- „pyskowanie” to słowo należące do języka potocznego
Dziękuję , miłego wieczoru.
@AnnaKatarzyna
@AnnaKatarzyna · 5 miesięcy temu
Opowieść jest ważna i to, co autor chce nią przekazać. Ale nie można bagatelizować takiej kwestii jak poprawność językowa. Powiedzmy sobie szczerze: czytanie książek niesie z sobą nie tylko fajną przygodę, ale także naukę — między innymi poprawnego posługiwania się językiem.
× 3
@Mackowy
@Mackowy · 5 miesięcy temu
Po kilkunastu stronach można z grubsza stwierdzić czy książka ci leży i jest dobrze napisana. Nie mówię o tej konkretnej pozycji, bo to nie moja bajka, ale jak się swoje przeczytało, to pewne kwestie rzucają się w oczy właściwie po kilku - kilkunastu zdaniach nawet.
Być może komentarz Elwiry jest zbyt ostry (nie zgadzam się np. co do rynku książki, bo przeczytałem wiele gówien wydanych przez "prawdziwe" wydawnictwa, więc co za różnica kto je wydaje) ale odnoszę wrażenie, że wiele osób, które dały tej książce oceny 10/10 nie do końca jest obiektywna.
× 7
@Johnson
@Johnson · 4 miesiące temu
Autor dostał krytykę i się spłakał w komentarzu. Znamy. Nazwać hejtem, wyborne. Chyba poszukam do recenzji. Ostatnio same dobre czytam. Już za dużo. Trzeba się wziąć za robotę recenzencką.
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Kwiatek do ogródka, który otworzyła @Elwira. Fragment „Intymnego życia Moniki P.” dostępny na popularnej platformie. Osiem błędów tylko w pierwszym akapicie. Jeśli autor zapłacił za korektę, to wyrzucił pieniądze w błoto. Jak widzę takie totalne olewanie czytelnika, to po tym pierwszym akapicie przestaję czytać.

× 10
@Lorian
@Lorian · 5 miesięcy temu
Widziałem w recenzjach pozytywnych cytaty z masą podobnych błędów.
Sądzę, że to wina druku. Wydawnictwo by do tego nie dopuściło. Sam miałem problemy z formatowaniem podczas wydawania w Empiku.
Na Amazonie też PDF łączył słowa, czasami w niezrozumiały ciąg. Dlatego zdjąłem moją książkę z Amazon. Nie dało sie tego dostosować. Czekam teraz na profesjonalny formating.
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Dziwne. Inni nie mają takich problemów.
× 3
@Lorian
@Lorian · 5 miesięcy temu
Zależy gdzie i jak się robi selfpublishing. Autor na przykład twierdzi, że trzeba posiadać parę tysięcy, żeby wydać książkę. Ja nie wydałem ani złotówki.
Jednak ja nie puściłbym do sprzedaży książki z takimi błędami.
× 2
@OutLet
@OutLet · 5 miesięcy temu
@Lorian, bo Ty masz wrodzoną wrażliwość na słowo.
× 4
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
@ Lorian, to jeszcze trzeba widzieć te błędy. Tu są głupie literówki, a nikt tego nie zauważył. Jeśli przy transkrypcji formatów powstają błędy, od tego jest korekta, żeby to sprawdzić. Ale takie rzeczy, to w równoległej rzeczywistości.
× 2
@Lorian
@Lorian · 5 miesięcy temu
Od razu wyjaśnię, że nie bronię tych książek - powinny przejść korektę.
Po prostu zastanawiam się, jak mógł powstać błąd spacji.
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · 5 miesięcy temu
Zapytaj programistów. Mnie, czytelnika, nie interesuje skąd się to wzięło, tylko że w ogóle jest.
× 4
@Klosterkeller
@Klosterkeller · 5 miesięcy temu
A kiedy już mamy w rękach naszą książkę, a raczej ze 300 jej egzemplarzy, co stanowi namacalny dowód na to, że za swoje pieniądze staliśmy się Pisarzami (albo tak nam się wydaje), pojawia się zupełnie nowy problem - jak i komu to wszystko sprzedać?
Siła wydawców profesjonalnych polega na dostępie do aparatu dystrybucyjnego. To umowy i układy z liczącymi się sieciami księgarskimi. To coś, czego nie ma żaden self. Oczywiście może powierzyć dystrybucję swego wiekopomnego dzieła jakiejś firmie, ale wtedy natychmiast traci nad nim kontrolę, a dochody spadają poniżej kosztów poniesionych przez autora.
× 6
@kuszla
@kuszla · 5 miesięcy temu
Czytałam i dylogię, i „Thomasa”. Nie mogę zgodzić się z opinią, w której autorka zarzuca Panu Przybyszowi infantylny język.

Kiedy sięgniemy po dylogię w odpowiedniej kolejności, to z łatwością dostrzeżemy, skąd taka różnica w narracji. Nie jest wynikiem przypadku, tylko dostosowaniem się do charakteru głównego bohatera.

Lekkość przekazu natomiast świadczy o własnym stylu. W najnowszej powieści bardzo dobrze Autor dostosował się do odbiorcy. Mało tego – nasycił książkę wieloma wartościowymi wątkami.

Jeśli i w tej książce znajdują się infantylne treści czy problemy z imiesłowem, to z chęcią je zobaczę. Czytałam tę powieść kilka razy i nie dostrzegam przytaczanych przez Panią Elwirę miejsc, więc z chęcią się czegoś nauczę.
× 2
@Elwira
@Elwira · 5 miesięcy temu
Thomas P. już mnie znudził, dlatego weźmiemy na tapet tę książkę o wilkach, bo w niej też jest kilka językowych niezręczności.

Znam cię, Thomas, i ewidentnie nie wierzę, że to twoja wina

Słowo "ewidentnie" ewidentnie (hehe) tutaj nie pasuje.

Zapadła cisza, która wydawała się trwać w nieskończoność. Sara również była przerażona, jeśli bowiem sprawa wyjdzie na jaw i to, o czym mówił Tom, okaże się prawdą, ona również ucierpi. Kiedy zabiorą ten świat, jej życie straci sens.

Pan autor postanowił z jakiegoś powodu zmienić sobie czas w tym fragmencie. "Zapadła cisza, która wydawała się trwać w nieskończoność. Sara również była przerażona, jeśli bowiem sprawa wyszłaby na jaw i to, o czym mówił Tom, okazałoby się prawdą, ona również by ucierpiała. Gdyby zabraliby ten świat, jej życie straciłoby sens" - tak to powinno mniej więcej brzmieć.

Ubóstwiał smoki, gobliny, krasnoludy i inne humanoidalne rasy.

Smoki nie są humanoidalne.

- No właśnie... Nie chcę być w twojej skórze. Rita nie puści ci tego płazem - mruknęła uszczypliwie, zostawiając go samego.

Z tego zdania wynika, że matka najpierw zostawiła go samego, a dopiero później mruknęła uszczypliwie, co teoretycznie dałoby się wybronić, ale nie wydaje mi się, żeby panu autorowi chodziło o to, że ten komentarz został rzucony w eter, a nie do syna.

Thomas westchnął ostentacyjnie i zwlekł się z łóżka.

Thomas był sam w pokoju, więc nie mógł zrobić niczego ostentacyjnie, czyli tak, żeby zwrócić na siebie uwagę.

Rita wybałuszyła oczy, zaskoczona ostrym tonem siostry. Nie pamiętała, by Eva kiedykolwiek wybuchła złością z tak błahego powodu.

Rozmawiali o mężu alkoholiku, który przynosił do domu pieniądze tylko wtedy, kiedy chciał mieć na flaszkę. Błahy temat to to na pewno nie był.

Wyjątkowo wysoki chłopak wstał nieśmiało i skierował się do biurka. Stanął przed rówieśnikami i zerknął na nagle atrakcyjnie wyglądające buty.

Te drugie zdanie jest napisane w taki sposób, że potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć, o co panu autorowi chodziło.


Tyle błędów i niezręczności znajdowało się na kilku pierwszych stronach. Zgaduję, że dalej wcale nie jest lepiej. Książka podobno miała jakąś redakcję i korektę, ale trudno w to uwierzyć, jeśli ma się przed sobą taki tekst.
× 10
@OutLet
@OutLet · 5 miesięcy temu
@kuszla - redagowała Pani te książki?
× 4
KA
@kamil.hajduk2 · 5 miesięcy temu
Przytoczone cytaty/fragmenty przez @Elwiraniestety, ale świadczą o słabym warsztacie autora.
× 3
@Johnson
@Johnson · 4 miesiące temu
Aż sobie przeczytam te dzieło.
× 2
@violla05
@violla05 · 5 miesięcy temu
"Intymne życie Moniki P" oraz "Intymne życie Adama P" to książki lekkie, wciągające i pełne emocji. Ja jestem nimi zauroczona. Książka nie musi być skomplikowana, przepełniona akcją i oprawiona w ogrom słów by znaleźć grono fanów i te dwie są tego idealnym dowodem.
× 2
@marcinekmirela
@marcinekmirela · 5 miesięcy temu
Intymne życie Adama P i Intymne życie Moniki P. , uważam że to książki, które są pewną świeżością wśród pozycji książkowych, mnie wciągnęły i zaintrygowały swoją historią, wywołując ogromny wachlarz emocji.
× 2
@iwklim
@iwklim · 5 miesięcy temu
To niesamowite, że opinie takie jak @Elwira wciąż są obecne. Naprawdę uważa Pani, że wydawnictwa to wyrocznie z monopolem na odkrycie dobrej książki? Nie znam twórczości p. Przybysza, nie wiem, czy jest dobrym pisarzem, sądzę, że @Elwira też tego nie wie po kilkunastu stronach (notabene, tak chyba właśnie czytają redaktorzy w wydawnictwach). Znam selfów, którzy po prostu wybrali taką drogę, nie zgadzając się na oddanie praw autorskich za 10 procent ceny okładkowej i utratę wpływu na los własnego dzieła. Naprawdę w wydawnictwach ukazują się same dobre książki? Naprawdę twórczość Mroza to dla Pani wyznacznik dobrego pisarstwa? Żeby było jasne - nie uważam self-publishingu za lepszą drogę wydawniczą, to droga inna. Własna, najczęściej trudniejsza i bardziej ryzykowna. Dziękuję nakanapie.pl za tę rozmowę. Może to mały kroczek do tego, by nie patrzeć na selfów, jak na kosmitów czy grafomanów. Panie Dawidzie, trzymam kciuki.
× 1
@Elwira
@Elwira · 5 miesięcy temu
No właśnie, proszę o tym pomyśleć. Skoro żyjemy w czasach, w których wydaje się Mroza, porno z Wattpada i powieści z nurtu Auschwitz Disneyland, trzeba pisać naprawdę źle, nawet podług dzisiejszych standardów, żeby żadne wydawnictwo nie chciało wziąć naszej pisaniny. I przepraszam, ale nigdy nie uwierzę, że ktoś rzeczywiście z własnej woli wybierze nie profesjonalnego wydawcę, ale samodzielne wyłożenie od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, żeby nadrukować coś, co nie będzie miało ani poprawnej korekty, ani redakcji, ani dystrybucji, ani promocji.

I tutaj jeszcze zaskoczenie, bo po tej burzliwej dyskusji tu w komentarzach, która natchnęła mnie na wyjście z mojej strefy komfortu, przeczytałam trzy książki Pana Autora Przybysza. To grafomaństwo w najczystszej postaci, niestety.
× 8
@OutLet
@OutLet · 5 miesięcy temu
Autor poleca na swoim fb usługi poradni redakcyjnej. W świetle fragmentów jego książek przytoczonych tu w komentarzach wypada stwierdzić, że chyba sam z tych usług nie skorzystał.
× 9
@Ive.Vivrebien
@Ive.Vivrebien · około 2 miesiące temu
@Elwira zaintrygował mnie Pani komentarz... Przeczytałam kilka książek w których język był prosty- wręcz infantylny. Było to jednak pewnego rodzaju wartością dodaną. Dzięki temu bohaterowie byli zwykłymi ludźmi. A historia jakby bliższa codzienności. Dziękuję. Teraz na pewno sięgnę po tę pozycję i sprawdzę Pani zarzuty. A nuż historia wciągnie mnie bez reszty..? ;)
@book.book.pl
@book.book.pl · 5 miesięcy temu
Kiedyś uważałam, że jeśli ktoś sam wydaje książkę to jest to książka, której nie chciało wydać żadne wydawnictwo, ale teraz wiem, że tak nie jest. Przeczytałam kilka takich książek i są całkiem dobre :D