Adrian Bednarek – to nazwisko kojarzy się bardzo silnie z kryminałami i takie też książki możemy znaleźć w Pana dorobku, ale nie tylko. „Pensjonat pod świerkiem”, „Zakochane Trójmiasto” czy najnowsza powieść „Ona” to wejście z inne gatunki. Jak się Pan czuje poza typowym kryminałem?
We wspomnianych przez Panią opowiadaniach nie uciekałem od swojego gatunku thriller/sensacja. Przeciwnie, dodałem mroczne akcenty do tych antologii. „Ona” jest połączeniem thrillera i erotyku, choć nadal uważam, że główną rolę odgrywa thriller. Pisząc czułem się dobrze, jak zawsze kiedy wkręcę się w powieść a bohaterowie ożyją w mojej głowie. Natomiast teraz dominującym uczuciem jest ciekawość. Nie mogę się doczekać, aż czytelnicy zweryfikują mój kolejny książkowy pomysł.
Czy ma Pan w planach próbę swoich sił również w innych gatunkach?
Na dziś nie planuję. Mam kilka pomysłów na powieści, w klimatach w których piszę na co dzień i będę się starał wszystkie zrealizować.
Postacie, które Pan tworzy, szczególnie „czarne charaktery”, są skomplikowane, pogłębione, mają w sobie mocną historię. Jak wygląda proces ich powstawania? Gdzie szuka Pan inspiracji?
Postacie tworzą się naturalnie. Zwykle jest jakiś zalążek pomysłu, który rozwija się najpierw w głowie a potem z każdą napisaną stroną. Bohaterowie nabierają charakteru, podejmują swoje decyzje, stają się dla mnie realni. Ja bardzo lubię wymyślać „tych złych”, poznawać ich motywacje, dowiadywać się co ich ukształtowało, odkrywać czasy ich dzieciństwa kiedy jeszcze nie byli źli. Inspiracje to trochę niewdzięczny temat, ciężki do opisania. Pomysły można znaleźć dosłownie wszędzie i w każdej chwili.
Którego ze stworzonych przez siebie bohaterów („dobrych” i „złych”) lubi Pan najbardziej? Z którym chętnie spotkałby się Pan na kawę?
Trudne pytanie, ponieważ wielu już tych bohaterów stworzyłem, każdy kojarzy mi się z inną przygodą, każdy powstawał na innym etapie mojego życia, z każdym coś mnie łączy. Gdybym miał wybrać jednego, postawiłbym na Kubę Sobańskiego z serii o Diable. Kuba jest moim „pierworodnym”, od niego zaczęła się cała przygoda z pisaniem. Znając jego charakter raczej nie umówilibyśmy się na kawę tylko na coś o wiele mocniejszego :)
Wróćmy do najnowszej książki – „Ona”. Na swoim facebooku napisał Pan, że jest to jedno z Pana największych pisarskich wyzwań. Proszę nam trochę opowiedzieć o historii powstania tego pomysłu i samej książki.
Książkę pisałem w lecie 2019 roku, więc troszkę sobie dojrzewała na twardym dysku laptopa. Pomysł miałem od dawna, wiedziałem mniej więcej kim będą głowni bohaterowie „Ona”. Ciągle jednak zbierałem się w sobie do następnego wyzwania. Zmotywował mnie Redaktor Naczelny, kiedy powiedział mi, żebym „przestał gadać o napisaniu thrillera erotycznego tylko w końcu go napisał”. To wystarczyło, żeby wpłynąć mi na ambicję. Reszta odbywała się w sposób klasyczny. Ożywienie postaci, które same zaczynają prowadzić mnie przez powieść, kilka trudnych zakrętów, główkowanie i w końcu doprowadzenie powieści do ostatniej strony.
Co było największym wyzwaniem podczas pisania tej historii?
Myślę, że research do aspektów thrillera i zgłębienie psychiki głównego bohatera tak, żeby nadać mu realizm, a potem poprawki... Tą powieść dopieszczałem kilkakrotnie, musiałem trochę pozmieniać, doprowadzić do punktu, w którym będę mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że wyciągnąłem z niej maksimum.
Premiera już lada dzień, a co za tym idzie – pierwsze recenzje. Czy czyta Pan recenzje swoich książek?
Staram się czytać. Nie zawsze, ale bardzo często. Recenzje są ważne, stanowią odpowiedź czytelników na książkę, czasami pomagają wyciągać wnioski, czasami poprawiają humor, a innym razem motywują do jeszcze cięższej pracy. Piszę dla ludzi, nie dla siebie więc zależy mi żeby wiedzieć czy moje książki zapewniają czytelnikom rozrywkę na odpowiednim poziomie.
Na koniec nie mogę nie zapytać – co dalej? Jakie kolejne niespodzianki szykuje Pan dla swoich czytelników?
Szykuję jeszcze kilka niespodzianek, ale nie mogę na razie zdradzać szczegółów. Mogę tylko obiecać, że szykują się kolejne mroczne przygody.
Katarzyna Załęska