„Z radości powstaje wiele dobrych rzeczy” – wywiad z Autorem Nieznanym

Autor: Chassefierre ·6 minut
2021-01-22 10 komentarzy 30 Polubień
„Z radości powstaje wiele dobrych rzeczy” – wywiad z Autorem Nieznanym
Zacznijmy od czegoś prostego... dlaczego Autor Nieznany.? Pisany z kropką na końcu?

W tym zestawie słów jest kilka użytecznych elementów.
Jest tajemnica, która odrobinę zwraca uwagę i anonimowość, która pasuje do opisywanych w książce czasów. No i dość łatwo tę frazę zapamiętać; dużo łatwiej niż konkretne imię i nazwisko.
Taki pseudonim wynika też z tego, że… tak naprawdę nie tylko ja jestem autorem tego, co napisałem. Ja tylko zmiksowałem zasłyszane, przeczytane, zauważone, przetrawione elementy i nadałem im formę.
A kropka na końcu miała wyróżniać mnie wśród innych autorów nieznanych. Ale muszę przyznać, że dość rzadko ktokolwiek ją zauważa.

Wielu z nas wyobraża sobie, że autor siada przed komputerem, włącza program do edycji tekstu, kładzie dłonie na klawiaturze, zaczyna pisać, a po miesiącu książka jest gotowa, i nawet nie wymaga większych poprawek. Czy mógłby Pan opowiedzieć, jak wyglądało to w przypadku „Nawiści”? Jak długo zajęło pisanie książki, a ile sam proces wydawniczy?

Chciałbym mieć umiejętności pisania jednej książki miesięcznie. Na razie trwa to dużo dłużej. Lubię porównywać pisanie do biegu, tego długodystansowego; wydłużonego jeszcze o trening. Żeby napisać książkę, muszę wybiegać sporo kilometrów. A czas tego biegu dość trudno zmierzyć. Pracując zawodowo od dziewiątej do piątej (a często do „kiedy trzeba”), na pisanie zostają wieczory, noce i weekendy. W takim trybie „Nawiść” powstawała ponad rok. Jej wydanie trwało ok. pięciu miesięcy.

Skoro byliśmy przy tworzeniu tekstu... Jakiego programu używa Pan w trakcie pisania? Jednego ze specjalistycznych, dedykowanych autorom, jak Scrivener czy starego, dobrego Worda? A może pisze Pan w jeszcze innym programie?

Korzystam z bardzo prostego programu – TextEdita, czyli takiego surowego kuzyna Worda.

Co jest dla Pana najważniejsze w trakcie tworzenia tekstu? Na czym się Pan najbardziej skupia? Czy tworząc postacie planuje je Pan na chłodno, czy empatycznie się w nie wczuwa?

Najważniejsza jest… kartka papieru. Na niej wypisuję potrzebne słowa, skojarzenia, zdarzenia, postacie, cechy – prawie w formie grafów i tabelek. Takie poukładanie bardzo mi pomaga; pewnie wynika to z mojego technicznego wykształcenia.
Jeśli mam pomysł, staram się napisać jedno zdanie – o czym będzie książka. A zaraz potem – znaleźć jedno słowo, najbardziej dla niej charakterystyczne; które będzie kręgosłupem tekstu. W „Nawiści”, co pewnie nie jest zaskakujące, tym słowem jest nienawiść.
W pisaniu ważne są też obrazy. Chciałbym, żeby sceny dobrze wyglądały plastycznie. Dlatego staram się tak pisać, by można było je zobaczyć, z wieloma szczegółami.
Jeśli chodzi o postacie – chłód jest na początku, a potem wczuwanie się. Daję bohaterowi jedną najważniejszą cechę. No i potem on musi sobie z nią radzić – działać, zachowywać się, mówić, czasem ją przełamywać. Ja mu trochę w tym pomagam.
Staram się nie wymyślać wielu postaci. W „Nawiści” tak naprawdę jest pięcioro bohaterów; większej liczby nie przyjęłaby moja tabelka; a ja bez niej bym się zgubił. Taką liczbą jestem w stanie się zaopiekować, no i dać każdemu trochę czasu w książce.


„Nawiść'' została bardzo ciepło przyjęta przez recenzentów i publikę, ostatnio zyskała też nominację w kategorii fantastyka do Złotego Kościeja''. Z pewnością to Pana cieszy, ale czy jednocześnie nie jest dla Pana źródłem pewnego onieśmielenia? W tym sensie, że debiutem zawiesił Pan wysoko poprzeczkę dla swoich kolejnych powieści?

Onieśmielenie to jest bardzo dobre słowo. Dopiero raczkuję w temacie literatury i zaczynam uczyć się tego obszaru. Uczę się reagować na to, co się dzieje – dobry i niedobry odbiór, wyróżnienie i niewyróżnienie, zainteresowanie i jego brak. Oczywiście przyjemnie jest usłyszeć kilka ciepłych słów. Ale niedobre słowo to też motywacja. Ja bardzo cieszę się z każdej reakcji. Cieszę się, że ktoś zauważa i reaguje na to, co zrobiłem. I że jest parę osób, które lubią to, co napisałem.
Pytanie o poprzeczkę jest bardzo trudne. Myślę, że niezależnie od odbioru, dalej szedłbym tą drogą i starał się to robić lepiej niż potrafię. A wysokość zawieszenia… Wydaje mi się, że to może być presja, którą czują znani pisarze. Ja jestem skromnym „przesuwaczem słów w prawo” i ciągle jestem bardzo nieznany. A „Nawiść” to mocno niszowa książka, jeśli chodzi o publiczność. Rynek, może z wyjątkiem kilkunastu osób, raczej nie wypatruje moich kolejnych powieści.

Skoro już o następnych powieściach mowa... Czy ma Pan już pomysł na kolejną książkę? A jeśli tak, to czy uchyli Pan rąbka tajemnicy i zdradzi nam Pan o czym ona będzie?

Biegnę sobie powoli w tym temacie. Będzie to baśń postapokaliptyczna pt. „Poderwać gęsią skórkę do lotu”. To opowieść o tym, że w potechnologicznym świecie tylko stary człowiek wie, jak do tego, żeby być i czuć, użyć oderwanych od ekranów dłoni. Książka wolno toczy się swoją drogą…

W Nawiści'' bardzo ważną rolę pełni przyroda. Dlatego wszystkie wyrazy z nią połączone zdecydował się Pan pisać z wielkiej litery. Czy nie obawiał się Pan, że może to czytelnikom przeszkadzać w początkowych częściach lektury, zanim się przyzwyczają?

Chciałem podkreślić znaczenie natury dla opowieści, zapisując nazwy zwierząt, roślin, zjawisk jak imiona czy nazwy własne. Niektórzy różnie to odczytywali, np. jako wpływ języka niemieckiego, w którym rzeczowniki pisane są dużą literą. Taka pisownia to po części też element kreacji jak np. puste strony czy urwane zdania w niektórych książkach. Przede wszystkim miało to zwrócić uwagę na przyrodę i postawić ją na równi z człowiekiem.
A czy obawiałem się, że może to przeszkadzać… Nawet o tym nie pomyślałem. Wydaje się, że dla czytelnika trudniejsze jest przyzwyczajenie się do krótkich, czasem nawet jednowyrazowych zdań i stylu, w którym napisana jest ta książka.
Muszę też powiedzieć, że ten motyw największą trudność sprawił… mnie. Okazało się, że użyłem sporo wyrażeń, które pochodzą ze świata przyrody, ale mają inny charakter, np. o niebo większe, stanąć okoniem… I długo zastanawiałem się, jak je zapisać.

Spośród wielu opisów przyrody jeden wskazał Pan jako szczególnie ważny – ten ze strony 309. Dlaczego?

Ze względu na długość i wagę. Zaczyna się on już na stronie 300 i, choć poprzeplatany akcją, trwa do strony 309. Tutaj dzieje się jedno z najważniejszych wydarzeń dla głównego bohatera. Perun piorunem chrzci jego miecz i to zdarzenie mocno wpływa na życie Sambora.

Czas na ulubione pytanie każdego autora – skąd wziął się pomysł na Nawiść''? Skąd czerpał Pan inspiracje?

Pomysł urodził się ze zdania, zapisanego w „Żywocie świętego Metodego”. Mówi ono o „księciu, siedzącym w Wiślech i srogo urągającym chrześcijany – Dobrze będzie dla ciebie, synu, ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem ochrzczony w niewoli na ziemi cudzej. Tak też się stało". A potem była książka Pana Janusza Roszko „Pogański Książę silny wielce”, która jest próbą zbadania elementów, związanych z tym zdarzeniem.
Ten wątek dziejowy był początkiem do wymyślenia postaci, które na jego tle miały żyć swoim życiem. Na „etapie grafu i tabelki”, z wyliczeń, wyszła trójka młodych bohaterów.

I ostatnie pytanie: debiut, i to naprawdę udany, ma Pan już za sobą. Co powiedziałby Pan początkującym autorom?

Na pewno trzeba znaleźć pomysł i mocno w niego wierzyć.
Trzeba też słuchać siebie. I nie słuchać tych, a kilku takich się znajdzie, którzy otwarcie lub między słowami powiedzą –nie dasz rady.
A potem, już w trakcie pisania, trzeba się nim cieszyć. Radość jest najważniejsza. Z radości powstaje wiele dobrych rzeczy.
Ważne też, żeby nie zadowalać się pierwszym pomysłem na scenę, wydarzenie, dialog. Trzeba pogłębić, podrążyć, znaleźć kilka rozwiązań i wybrać najlepsze.
Jeśli ktoś miałby ochotę dowiedzieć się więcej, serdecznie zapraszam na [email protected]. Z przyjemnością podzielę się moimi doświadczeniami.

Ela Birmańska
× 30 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Vernau
@Vernau · prawie 4 lata temu
@Chassefierre
Świetny wywiad i dobre pytania zadane autorowi. Przeczytać taką rozmowę z mądrymi odpowiedziami, to rzadkość w dzisiejszych mediach i prawdziwa przyjemność 👍😊
× 8
@Chassefierre
@Chassefierre · prawie 4 lata temu
Dziękuję. :)
Cieszę się, że tekst się spodobał - szczególnie, że to pierwszy wywiad, jaki miałam okazję przeprowadzić. :)

No i połowa komplementów należy się @autornieznany. bo bez jego odpowiedzi to bym sobie mogła... ;)
× 3
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
Gorące podziękowania dla Autorki :) To była przyjemność.
× 3
@Johnson
@Johnson · prawie 4 lata temu
Faktycznie same dobre recenzje, ja nie zdążyłem wyłapać z KR. Natomiast co do "Autor Nieznany kropka" to jest mocno pretensjonalne i taka udawana anonimowość. Niby chcę anonimowo, ale jednocześnie się wyróżniać. Brak w tym sensu i logiki. Już lepiej by było sieknąć jakieś lewe nazwisko niż "Autor Nieznany kropka". Autorów nieznanych czytelnicy "księgarniowi" nie wezmą, bo to niezbadany obszar, a nuż trafię na jakiegoś filozofa co to go mrozowy czytelnik nie zrozumie. Ludzie się boja anonimów, więc imo pieniędzy z księgarni nie zrobi ten "nick". Nawet nagrodzony, sukces musi mieć imię. Aczkolwiek pozostaje życzyć powodzenia wobec tak wielu pozytywnych recenzji.
× 7
@Chassefierre
@Chassefierre · prawie 4 lata temu
A mi się akurat ta kropka na końcu spodobała - jest taka charakterna, ostateczna i podkreślająca.

Zaś co do autorów nieznanych... nie zgodzę się. Jest więcej osób piszących pod takim pseudonimem (albo pod pseudonimem Anonim) i ludzie kupują ich książki. Bo gdyby ich nie kupowali, to by ich nie wydawano albo wydawca od razu powiedziałby coś w stylu: ,,Andrzej, weź się nie wygłupiaj, wymyśl sobie jakiś inny pseudonim''. :)
× 4
@Johnson
@Johnson · prawie 4 lata temu
Przeglądając listę najbogatszych, najlepiej zarabiających ewentualnie najlepiej się czytających autorów w PL, umknęło mojej uwadze umieszczenie tam "autorów nieznanych". Ale pewnie nie mieli kropki, to nie zwróciłem uwagi.
× 5
@Chassefierre
@Chassefierre · prawie 4 lata temu
Aleś Ty dzisiaj zmierzły, Johnsonie...
× 5
@OutLet
@OutLet · prawie 4 lata temu
@Johnson, to chyba mojej recenzji nie czytałeś.
× 2
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
Drogi Panie @Johnsonie,

bardzo dziękuję za opinię i formę, w jakiej Pan ją wyraził :)

Uwielbiam się uśmiechać, a przeczytanie Pana wpisów sprawiło mi dużąradość - i piszę to, naprawdę, bez najmniejszej ironii!
Taki sposób (jak nazwała go @Chassefierre) wyrażania swojego zdania należy do moich ulubionych.
No i jako ktoś nieznany, cieszę się, że ta mała kropka jest powodem do rozmowy :) Taki trochębył jej cel, zwrócić uwagę...

Co do najbogatszych i najlepiej zarabiających...
No cóż... Nie mogę obiecać efektów, ale proszę dać mi trochę czasu - na rynku literackim jestem dopiero od kilku miesięcy :)

Ukłony i serdeczne pozdrowienia!

PS Nie znam wyników sprzedaży "Tristana i Izoldy", ale wydaje mi się, że ten Autor Nieznany może być zadowolony ze słupków :)
× 10
@OutLet
@OutLet · prawie 4 lata temu
@autornieznany., czytanie wpisów kolegi Johnsona często poprawia humor. :)
× 10
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
Oczywiście, będę zaglądał częściej :)
× 4
@Johnson
@Johnson · prawie 4 lata temu
@Autornieznany. Autor "Tristana..." nie może być zadowolony, bo nie żyje, a jest na wolnych lekturach, więc zarobek tak sobie. Jak było ~800 lat temu nie wiem, ciężko dostępne są statystyki sprzedaży z tamtego okresu.

@LetMe nie czytałem, zajrzę.

P.S. Wywiad mi się podobał, oby takich więcej na kanapie, ale i dłuższych.
× 10
@jatymyoni
@jatymyoni · prawie 4 lata temu
Ciekawy wywiad i sam autor. Myślę, że sięgnę po jego książkę.
× 6
@Chassefierre
@Chassefierre · prawie 4 lata temu
Polecam! Trzeba się w nią wczytać, ale jest naprawdę, naprawdę dobra. :)
× 4
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
@jatymyoni, bardzo dziękuję :)
Mnie trudno jest zachęcać, bo nie jestem ani trochę obiektywny - podeprę się tylko zdaniem @Chassefierre...
× 3
@Tanashiri
@Tanashiri · prawie 4 lata temu
Strasznie podoba mi się ten czarny kontur postaci na tle tych czerwonych figur. To pewnie nawiązanie do pseudonimu :)
× 5
@Chassefierre
@Chassefierre · prawie 4 lata temu
Ja się zastanawiam ile kontur ma wspólnego faktycznie z sylwetką autora. :P
× 4
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
@Tanashiri, z tego co wiem, jest to jedyne istniejące zdjęcie autora nieznanego. :)
@Chassefierre, od pewnego czasu sporo biegam. Kontur - w punkt :)
× 2
@Mackowy
@Mackowy · prawie 4 lata temu
@autornieznany. tylko niech pan nie przesadza z tym bieganiem, bo z biegającymi pisarzami bywa różnie - wiem co mówię, znam dwóch, obaj na "M" i obaj bardzo popularni, chociaż znajdują się na przeciwnych literackich biegunach ;-)
× 5
@Tanashiri
@Tanashiri · prawie 4 lata temu
Bieganie, bieguny, sylwetki... rozmawiamy jeszcze o książce? ;)
Wybaczcie, każdy tu taki wysportowany, aż mi głupio, że tylko ja robie się coraz bardziej okrąglutka... 😆
@autornieznany., @Mackowy dobrze radzi, w końcu kontur po Tobie nie zostanie nawet 😉
× 5
@OutLet
@OutLet · prawie 4 lata temu
@Mackowy, wiem, o jakich pisarzach mówisz! :D
× 3
@OutLet
@OutLet · prawie 4 lata temu
@Tanashiri, dobrze, że robisz się okrąglutka. Obiecałaś! :D
× 4
@Tanashiri
@Tanashiri · prawie 4 lata temu
@LetMeRead już jestem na plusie 😁
× 4
@Mackowy
@Mackowy · prawie 4 lata temu
@Tanashiri bez dobrej formy nie ma dobrego konturu, czy też zarysu, na przykład zarysu powieści i wtedy forma koresponduje z treścią :D
@LetMeRead To jest zagadka z kategorii tych łatwych :P
× 5
@Tanashiri
@Tanashiri · prawie 4 lata temu
@Mackowy, coś mi się wydaję, że mógłbyś biegać z @autoremnieznanym. 😉
× 4
@Mackowy
@Mackowy · prawie 4 lata temu
@Tanashiri ja nie mogę z kimś, muszę sam z audiobookiem na uszach daję upust swojej "introwertyczności" :-)
× 4
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
@Mackowy, przekonał mnie pan :D Postaram się biegać mniej i zupełnie innymi drogami niż Panowie M. :)
@Tanashiri, Twój przyszły kontur to powód do wielkiej dumy!
× 3
@Vernau
@Vernau · prawie 4 lata temu
Bardzo dziękuję za wyczerpującą i cenną dla innych czytelników wypowiedź. To jednak rzadkość w dzisiejszych czasach takie podejście autora do siebie, swojej pracy i jej odbiorców. Proszę tego zmieniać, jak będzie Pan już sławny i bogaty.

Dla mnie osobiście, też jest bardzo ważne czytanie takich słów, bo one pokazują mi i innym osobom, jak ważna jest wiara w siebie i konsekwencja w realizacji swoich celów i nie ma znaczenia, czy tym celem jest napisanie książki, czy coś innego. To bywa trudne, ale Pana przykład pokazuje, że warto.
× 4
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
Bardzo dziękuję za miłe słowa :)

Postaram się jak najbardziej nie zmieniać podejścia. Też z tego powodu, że przy gwiazdorzeniu trzeba jeść dużo snickersów, a ja (choć je szanuję) za nimi nie przepadam :)

Wiara w siebie. Podstawa podstaw. Nie tylko w pisaniu książki. To jeden z elementów niewiele różniących się od innych w naszym życiu. Nie wszystko po drodze się udaje. Nie musi się udać. Nie trzeba oczekiwać stuprocentowej skuteczności. Trzeba iść do przodu. Najlepiej małymi krokami. To jak w biegu - na drugim kilometrze nie myśli się o dwudziestym piątym. Bo to za daleko, za bardzo to przytłacza. Ale na dwudziestym trzecim waży już mniej :) Jest też tak, że jeśli po drodze jest trudno, to na końcu (bo konsekwentny do niego dojdzie), satysfakcja jest ogromna.
× 5
@Vernau
@Vernau · prawie 4 lata temu
@Autornieznany.
Interesuje mnie jeszcze jedna rzecz. Jak Pan sam przyznał, Pana książka jest niszowa.
Czy były duże problemy z jej wydaniem ? Jakie są doświadczenia debiutującego autora w tym temacie ? Co zrobić, kiedy kolejne wydawnictwo odmawia wydania książki ?
Jak wyglądała informacja od Pana wydawnictwa, że chcą wydać "Nawiść" ? To był mail, telefon, byli zachwyceni, czy żądali jakiś zmian w książce ?
× 3
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
@Vernau, dziękuję za te pytania.

Zanim odpowiem, napiszę tylko, że wspomniałem, iż moja książka jest niszowa, jeśli chodzi o publiczność :) Miałem na myśli, że niewiele osób jeszcze ją czytało :) Tematyka raczej niszowa nie jest; choć język pewnie już tak :)

Doświadczenia w temacie wydania książki...
To bardzo duży temat.
Postaram się jak najbardziej konkretnie odpowiedzieć na pytania...

Wielkich problemów nie było, ale nie powiem też, że poszło lekko, szybko i przyjemnie. Bo nie poszło. Co było w porządku, bo na końcu... dało mi dużą satysfakcję. Że się powiodło.

Debiutanci nie mają łatwo. Nie mówię tylko tego z własnego doświadczenia, ale w taki sposób wypowiada się wiele osób. Książka jest jednak produktem. Musi się sprzedać - spore znaczenie ma jednak nazwisko. W legendy obrosły już odmowy wydania debiutów np. Olgi Tokarczuk czy J.K. Rowling :)
W debiutanta trzeba też zainwestować - publiczność musi się o nim dowiedzieć. To nie jest łatwe, kiedy ktoś zaczyna od zupełnego zera i np. nie publikował wcześniej opowiadań, nie pisał bloga, nie miał swojej publiczności na instagramie, nie miał doświadczenia jako scenarzysta itd.

Co zrobić, kiedy wydawnictwo milczy? Bardzo trudny i szeroki temat.
Trzeba próbować w innym, i jeszcze w innym, i jeszcze. Do skutku.
Jeśli absolutnie wszystkie (o właściwym profilu) odmówią - rozwiązaniem jest, coraz ostatnio popularniejszy, self-publishing.
Na pewno nie wolno siępoddawać! Jeśli nie uda się wydać napisanej książki, trzeba ją... odłożyć i spróbować napisać następną. Od razu pewnie pojawi się pytanie - ale jak to, tyle pracy, czasu, wysiłku, i teraz odłożyć? Czasem tak trzeba. Napisanie pierwszej książki daje ogrom zadowolenia. To jest tak jak przebiegnięcie maratonu. Człowiek czuje się wielki (ja też tak sięczułem). Ale... miliony osób przebiegło maraton i... w pierwszym podejściu raczej nie osiągnęło rewelacyjnego czasu. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie chcę powiedzieć, że książki debiutantów są słabe, a moja - skoro udało mi się ją wydać - jest akurat świetna. Nie, ani trochę. Ale autorowi po takim osiągnięciu (bo napisanie książki jest osiągnięciem) wzrasta poziom, nazwijmy to, "zadowolenia z siebie" :) Ja też tak miałem :) W ogóle trudno jest oceniać autorowi swoją pierwszą książkę. Jest tak bardzo zadowolony, że nieobiektywny. Ja też tak miałem :)
Nie wiedziałem też, że przed wysłaniem do wydawnictw, dobrze jest dać książkę do tzw. redakcji wewnętrznej. Czyli powinna ją przeczytać doświadczona osoba, np. bloger lub ktoś z doświadczeniem w prowadzeniu autorów w wydawnictwie. Jego opinia będzie bezstronna. I dla wydającego bardzo miarodajna.
To co napisałem, oczywiście, nie wyczerpuje tego tematu.

Od Wydawnictwa dostałem mejla. Z merytorycznymi informacjami, bez zachwytów :)
Zmian w książce było niewiele, polegały głównie na korekcie przecinków :)

Jeśli w moich odpowiedziach czegoś zabrakło, proszę dać znać - chętnie dopowiem...
× 6
@Chassefierre
@Chassefierre · prawie 4 lata temu
Teraz nasunęło mi się bardziej techniczne pytanie: jak wygląda taki mail do wydawnictwa? To coś na zasadzie ,,dzień dobry, nazywam się..., w załączniku znajduje się moja powieść o tytule..., która opowiada o [tu zarys fabuły]. Dziękuję i liczę na odpowiedź''?
Spotkałam się bowiem z dwiema ,,szkołami'' - jedna z nich każe wręcz załączać konspekt napisanej książki, a druga niekoniecznie, właśnie stawia na bycie lakonicznym i zwięzłym.
× 2
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
To jest bardzo dobre pytanie! I bardzo ważne. Bo taki mejl jest tym, co w języku korporacji nazywa się "zrobieniem pierwszego wrażenia".

Na pewno jest tak, że wydawnictwa mająswoje preferencje co do materiałów. Jest to w większości określone na ich stronach - w zakładkach "Informacje dla autorów". Najczęściej są to: tekst książki, streszczenie i biogram. Czasem są różnice, np. wydawnictwo oczekuje tylko stu pierwszych stron. To w największym skrócie wszystko, jeśli chodzi o załączniki; tę łatwiejszą część :)

Teraz mejl...
Może powiem jaki ja, czytając wrażenia i doświadczenia autorów, wypracowałem skład treści :)

Lakoniczność - przede wszystkim, ale dobrze jest też zawrzeć więcej informacji, które są istotne dla wydawcy.

W tytule mejla trzeba określić, czego on dotyczy, np. Propozycja wydawnicza, "Tytuł", Autor. Można, oczywiście, pisać kreatywne tytuły, ale wtedy jest ryzyko, że do osoby po drugiej stronie taka forma może "nie trafić"; wiadomo - subiektywny odbiór. Z drugiej strony takim, innym niż wszystkie, tytułem można zwrócić uwagę i jego treścią / formą wygrać zainteresowanie.

Treść mejla, to oczywiście przywitanie :)
Możliwe, że to jest banalna informacja, ale trzeba unikać słowa "witam" :) Polecam teksty, łatwe do znalezienia, dlaczego niedobrze jest używać takiego powitania.

Następnie informacja o tym - jaka to jest książka, czyli "Tytuł".
Potem - jaki to gatunek. To pozwala wydawcy od razu zidentyfikować rodzaj tekstu i przesłać do odpowiedniego redaktora.

Logline, czyli jedno zdanie o czym jest książka. To takie zapożyczenie ze świata filmu. Bardzo przydatne. Bo po przeczytaniu logline'u, wiadomo o czym jest tekst. To trudne, oczywiście, zmieścić w kilkunastu słowach całą treść. Ale warto nauczyć się pisać logline'y. Choćby ze względu na to, że jest to świetne ćwiczenie pisarskie. No i... lakoniczność :) Która jest bardzo ważna. Wydawcy otrzymują setki propozycji wydawniczych. A jak wiadomo długie teksty (pomimo, że mogą być świetne) trochę zniechęcają do czytania.

Zaraz potem rozwinięcie logline'u. Od pięciu do ośmiu zdań, które mówią nieco więcej o książce. Jego bohaterach, akcji, tle...

Zarówno logline jak i rozwinięcie to element kreacyjny w mejlu. Moim zdaniem - dwa najważniejsze fragmenty, które pozwalają złapać uwagę czytającego i zainteresować książką.

Następnie jest miejsce na elementy mniej kreacyjne, ale równie ważne.

Typ książki. Tutaj dobrze jest podać tytuły, które są z "tego samego świata". To jeszcze dokładniej pozwala określić wydawcy "tereny literatury", którymi zajął się autor.
Nie należy się bać tego, że ktoś posądzi nas o wtórność. Że napisaliśmy książkę, która jest jak "Niezwyciężony", Stanisława Lema, albo jak "Ciemno, prawie noc", Joanny Bator. W każdej książce można znaleźć podobieństwo do innych książek. A takie dopowiedzenie pomaga wydawcy dookreślić nasz tekst.

Potem - dlaczego powstała nasza książka. Jaka była motywacja do jej napisania. To ważny osobisty element. Cząstka autora, którą chce podarować czytelnikom.

Do jakiej grupy jest książka skierowana. Młodzieży, dorosłych, miłośników death metalu :)

Jakie mogą być korzyści wydawnictwa ze współpracy z autorem.
Znany autor wnosi nazwisko i to jest jego "posag".
Nieznany wnosi coś, co to nazwisko pomoże mu uczynić bardziej znanym.
To może być własna publiczność, czyli profil na fb lub instagramie. Albo otwartość na ludzi (co jest ważne podczas spotkań autorskich). Trzeba znaleźć coś w sobie, otoczeniu, swoich umiejętnościach, co pomoże książkę i nazwisko wypromować. Trzeba pamiętać - książka jest produktem i nic w tym złego, że powinna się sprzedawać.

Można też napisać coś osobistego, jakieś ważne wydarzenie z naszego życia - to pozwala przybliżyć autora. Dobrze widziane jest też zdjęcie.

Wydawnictwa lubią też, kiedy podaje się liczbę znaków w tekście. Można wtedy określić, jaka będzie objętość książki, czyli liczba arkuszy wydawniczych.

Warto jest też zawrzeć oświadczenie o posiadanych prawach do tekstu, tzn. że jesteśmy jego autorem i potrafimy to udowodnić :)

Na koniec oczywiście podziękowanie.

Piszę o tych wszystkich elementach, bo ważny jest profesjonalizm przygotowania takiego mejla. Od razu widać, czy ma się do czynienia z poważnym człowiekiem. Oczywiście nie znaczy to, że nie można pisać kreatywnych mejli. Można! Nawet trzeba! Ale rzetelność treści jest bardzo ważna. Ona buduje nasz obraz w oczach wydawcy.
× 6
@Chassefierre
@Chassefierre · prawie 4 lata temu
Bardzo dziękuję za naprawdę wyczerpującą odpowiedź! :)
× 2
@Vernau
@Vernau · prawie 4 lata temu
Bardzo dobra, rzeczowa, jasna i myślę, że dla wielu osób pomocna informacja. To, jak mentoring w biznesie, kiedy ktoś kto osiągnął sukces (a wydanie książki zaliczam do takich osiągnięć), dzieli się z innymi swoimi doświadczeniami, by mogli z tego skorzystać i jednocześnie uniknąć jego błędów.
Naprawdę trzeba mieć dużo klasy, żeby tak postępować, a nie jak zdarza często innym - nic powiem bo, dlaczego inni mają mieć lepiej ode mnie. Tym większy szacunek, za Pańskie podejście i umiejętność rozmowy z czytelnikami.
× 2
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
@Chassefierre, to była przyjemność :)
@Vernau, zawsze chętnie, zawsze z przyjemnością podzielę się moim, może jeszcze niedużymi, ale jednak doświadczeniami.
Serdeczności :)
× 2
@Mirka
@Mirka · prawie 4 lata temu
Bardzo ciekawa rozmowa! Książkę polecam :) Pozostaje w pamięci na długo. Ja nadal ją wspominam miło i z pewnością do niej wrócę, gdyż spodziewam się, że mój odbiór będzie jeszcze pełniejszy :)
Moja recenzja: https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2021/01/703-nawisc.html
× 2
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
Pani Mirosławo,
pięknie dziękuję!
Czytać Pani słowa to uczucie miłe podwójnie :)
Bo jest to opinia wyrażona przez czytelniczkę, a także znawczynię przedpiastowskiej historii Polski.
Pozdrawiam gorąco :)
× 2
@jorja
@jorja · prawie 4 lata temu
Sięgnę po książkę z ciekawości.
× 2
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
@jorja, bardzo dziękuję :)
Serdeczności :)
× 2
@tsantsara
@tsantsara · prawie 4 lata temu
Artykuł nie jest na NK połączony w żaden sposób z książką, a przecież się z nią wiąże... Dlaczego?Chciałbym przejść od wywiadu wprost na stronę tego tytułu. Może choć jakaś ikonka z okładką albo przynajmniej link?
× 1
@nieznany.
@nieznany. · prawie 4 lata temu
Bardzo proszę,
może umieszczenie linku tutaj trochę pomoże :)
https://nakanapie.pl/ksiazka/nawisc
Pozdrawiam serdecznie :)
× 2
@tsantsara
@tsantsara · prawie 4 lata temu
Dziękuję, nie o to chodzi przecież chodzi, by podawać link w komentarzach - można sobie wpisać tytuł w wyszukiwarkę. Ale byłoby to super - wydaje mi się logiczne - gdyby artykuły na NK (wszystkie!), gdy mówią o konkretnych książkach, zawierały w treści bezpośrednie linki do nich. W każdym razie ja bym to uznał za intuicyjne rozwiązanie.
× 4