Cytaty Joanna Chmielewska

Dodaj cytat
Kurza ich parszywa, nie dojona, w galaktykę kopana, z wiaderkiem węgla kolczastym
drutem przez most Poniatowskiego w te i nazad ganiana, zardzewiała morda!
Muszę ci się przyznać, że czasem się czuję bardzo zmęczony i miałbym ochotę pożyć jak normalny, przeciętny człowiek. Pracować określoną ilość godzin, potem wracać do domu i mieć czas na jakieś przyjemności, rozrywki i osobiste życie. Chciałbym mieć dużo, dużo czasu i wykorzystywać go w sposób przyjemny.
Jeżeli nie uznajesz kobiet, które nie lecą natychmiast do łóżka z każdym poznanym facetem, to się powieś.
Niektóre osoby miewają różne głupie alergie i Marlenka postanowiła coś z tym zrobić. I nie tylko z tym, właściwie postanowiła zrobić wszystko ze wszystkim.
Wpadłam w furię. Wcale nie miałam takiego zamiaru, planowałam odbycie spokojnej, rzeczowej rozmowy, bo jeszcze ciągle kołatały się we mnie resztki nadziei, że zdołam go uczłowieczyć. Idiotka. Uczłowieczyć mężczyznę!
Nie istniał dla niej taki drobiazg jak prawda, nareszcie Woźniak miał podejrzaną, która mu łgała w każdym zdaniu. Właściwie poczuł ulgę, bo było to zjawisko normalne, znane, spotykane na każdym kroku, do którego przywykł i z którym wiedział, że da sobie radę.
Odbył także rozmowę z Zelmusiem. Nagrał ją na taśmę od pierwszego do ostatniego słowa i przepisująca później tekst aspirantka zapytała nieśmiało i grzecznie, czy nie mogłaby dla odpoczynku otrzymać rozkazu obezwładnienia samodzielnie sześciu zuchwałych złoczyńców, posiadając wyłącznie pistolet na wodę i może być nawet nienabity. Przepisała wszystko rzetelnie i straciła pewność, że zna w ogóle jakiś ludzki język.
- W ogóle uważam, że porządna furia bywa bardzo użyteczna - stwierdziłam kategorycznie (...).
Wstrząsnęła nią natomiast męska sylwetka, z całego serca brzydziła się gołych facetów, jeszcze młody chłopak na plaży, coś takiego da się wytrzymać,normalka, ale wielki, goły wapniak w środku miasta?Żeby chociaż gładki, ale nie owłosiony! No dobrze, nie bardzo, trochę, ogólnie nawet kształtny, bez sadła, Fidiaszowi za model mógłby służyć. To nie się nim Fidiasz zachwyca, dla Ewy to było po prostu wstrętne cielsko. Baba zresztą też niezła, widać figurę mimo foliowej osłony, pasuje do niego.
- W efekcie go zabiłam.
- W czym...? - wyrwało się Woźniakowi.
- W efekcie. Mówią, że w efekcie to sąd mniej daje. Bezmyślnie. W nerwach mi się machło. Żadnej premendyntacji nie było.
Żaden chłop nie pojmie wnętrza baby.
Zastanawiali się usilnie, w rezultacie czerwona morda połączyła ich węzłem znacznie silniejszym niż samotna głowa, kościotrup w inspekcie, a nawet urodziny.
Wściekłość. On też był wściekły, tak jak i ja, te dwie wściekłości się zderzyły tak jakby były materialne, wiem, że to głupie, ale co ja poradzę...
- (...) Nie wiem, czy jest sens o tym mówić, bo to nie ma nic do rzeczy, ale stanowi przykład, który zapamiętałam...
- Proszę, proszę - zachęcił Woźniak gorliwie. - Tu nic nie ma sensu, więc to bez różnicy.
Dokonał odkrycia. Oni się kompletnie nie boją policji! Ależ mu się przytrafiło, co za ludzie...
I taką śmiertelną powagą był zawsze wypchany, podobno powaga jest tarczą głupców, możliwe, z poczucia humoru był wyjałowiony.
Udziału własnego w przedsięwzięciu nie proponowałam, talent do porządkowania papierów zawsze miałam tak wielki, że cokolwiek wzięłam do ręki, natychmiast ginęło.
Pomagano jej tak, że wszelką pomoc zaczęła już uważać za ciężki dopust boży.
Wolę kłopotliwą prawdę, niż najbezpieczniejsze kłamstwo. Z kłopotami jakoś sobie dam radę, a ile wysiłków przysparzają te wiarygodne kłamstwa, nawet pan sobie wyobrazić nie potrafi.
Wszyscy wiedzą, że istnieje coś takiego, jak złośliwość przedmiotów martwych. Ale może istnieje także uczynność przedmiotów martwych...?
[...] łopata się zbiesiła, ucięła łeb właścicielowi i miotnęła tym łbem za ogrodzenie. Za wiele od niej wymagał?
Czujność Woźniaka zaczęła wydawać owoce. Na razie niedojrzałe.
- Ale sam powiedział, że ja mu przynoszę szczęście i muszę zostać jego żoną, bo inaczej rzuca pracę i angażuje się do naprawy wałów przeciwpowodziowych. - Bardzo użyteczne zajęcie - pochwaliłam nalewając herbatę. - Dosyć szybko wam poszło. Ty bez niego też do tych wałów?
Uparta młoda wiedźma, rozczochrana, zaczerwieniona, do obrzydliwości pracowita i tak nietaktownie ładna. Oburzające.
Zamiast jawnych poszukiwań błąkają się tutaj jakieś tajemnice.
Wyrażnie czuła woń tajemnicy.
Wtrącanie się musi mieć jakiś sens.
Wszystko, cokolwiek zdarzyło się potem, było wynikiem uczuć, jakie miotały mną przez cały wieczór. Byłam wściekła. Byłam nieszczęśliwa. Byłam śmiertelnie obrażona i śmiertelnie zakochana. Na zmianę wpadałam w czarna rozpacz albo w radosna nadzieje, ale radosna nadzieja błyskawicznie gasła, a czarna rozpacz trwała.
Każdemu złodziejowi na widok mojego mieszkania odejdzie ochota do popełniania przestępstw. Tu doprawdy nie ma co ukraść, nawet mój zegarek źle chodzi.
Człowiek powinien się uczyć na cudzych błędach, bo sam wszystkich popełnić nie zdoła.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl