Cytaty James Dashner

Dodaj cytat
Nie był martwy. Chyba że życie pozagrobowe miało polegać na tym, że człowiek siedzi w fujowej nieoświetlonej klitce.
,,Kos leciał na skos i zjadł mi nos''.
Obrócił się, spoglądając wstecz w samą porę, by ujrzeć, jak na zewnątrz zaczyna podać deszcz, zupełnie jakby burza postanowiła zapłakać, targana wyrzutami sumienia za to, co im zrobiła.
Jutro przydarzy ci się coś strasznego. Okropna, okropna rzecz. Będzie cię bolało i będziesz przerażony. Ale musisz mi zaufać. Bez względu na to, co się wydarzy, co zobaczysz, bez względu na to, co usłyszysz, bez względu na to, co będziesz myślał. Musisz mi ufać.
Cholera, wygląda na to, że znaleźliśmy się w piekle. Zawsze przypuszczałem, że to ty tam trafisz, Minho, ale nie sądziłem, że ja też.
- Cieszę się jak cholera, że nie zginąłeś, Tommy. Naprawdę, naprawdę się cieszę.
- Ja też się cieszę, że cię widzę żywego. - Thomas z przedziwną obojętnością uświadomił sobie, jak teraz wygląda jego życie. Tak witało się teraz ludzi po jednym czy dwóch dniach rozłąki.
Przypominali postacie z ucieleśnionego koszmaru, brakowało im tylko aktu zgonu, aby można było ich oficjalnie uznać za zombie.
Jeśli będę się darł jak niemowlak, ruszcie mi na ratunek.
Śmiało, umieraj razem z Thomasem. Ja wolę uciec po kryjomu i żyć później z wyrzutami sumienia.
Hej to Thomas - ryknął Patelniak -Żywy i równie brzydki, jak zawsze!
Jeśli mogę wam coś dzisiaj doradzić, to żebyście nigdy, przenigdy nie wierzyli własnym oczom.
Widzisz - powiedział Mniho. - Jesteś tak samo bez serca jak ja. I słusznie.
-Jak wyglądam?
-Jak najbrzydsza sztamaczka, jaką kiedykolwiek widziałem-(...)-Dziękuj bogom, że urodziłeś się facetem".
Fałszywa nadzieja - odparła. - Cóż, przypuszczam, że to lepsze niż brak nadziei.
To naprawdę coś. Mój nos. Zjadł mi go kos, co leciał na skos.
Tak. To znaczy, nie. To znaczy... tak, odpowiedź na oba pytania brzmi nie.
-Po prostu wylaksuj i słuchaj-odrzekł Newt.-Może okaże się, że to już koniec wszystkich kłopotów.
-Taa, jasne - odparł Minho. A Patelniak dochowa się dzieciaczków, Winston pozbędzie się tych masakrycznych krost na pysku, zaś obecny tu Thomas po raz pierwszy się w życiu uśmiechnie. Thomas odwrócił się do Minho i posłał mu przerysowany, teatralny uśmiech.
-Masz, zadowolony?
-Stary-odparł tamten -brzydki jesteś jak fuj.
-Zawrzyjcie te cholerne japy-szepną Newt.-Zdaje się, że już czas.
Jedyne, co wam powiem, to że czasem to, co widzicie nie jest prawdziwe, a czasem prawdziwe jest to czego nie widzicie.
- A można to zrobić? - spytał Thomas.
- Że co?
- Zabić kogoś trzy razy.
- Wynalazłbym jakiś sposób, nie martw się.
- Może umrzeć.
- Gorzej. Może to przeżyć.
- Nazywamy te paskudy Bie-gacie. Będzie ci w nich... uhm... miło i wygodnie.
- Miło i wygodnie?
- No tak, wiesz o czym mówię. Twój...
- Jasne, załapałem.
Nie dziwię ci się chłopie. Miałem, cholera, tak samo. Pewnie masz mnie teraz za niezłego krótasa, że każę ci spinać poślady po wczorajszych wydarzeniach.
Zbierało mu się na płacz, jednak jego oczy pozostawały suche; mógł jedynie siedzieć samotnie w ciemności i czekać.
- Jak to zamykają?
- Sam się przekonasz za jakąś minutę. Zwiadowcy niedługo wrócą, wtedy te wielkie mury zaczną się przesuwać, zamykając szczeliny.
- Chyba cię łosoś pokąsał - wymamrotał Thomas.
- Gally, uspokój się. - wtrącił Newt. - Jeżeli masz zamiar mielić jęzorem za każdym razem, gdy mówię, to lepiej się stąd zwijaj, bo nie jestem dziś, twojamać w humorze.
Wtedy Thomas ujrzał prawdopodobnie najbardziej zatrważającą rzecz, odkąd przybył do Strefy. Chuck nic nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął. Uśmiechnął się, pomimo okoliczności, pomimo tej sytuacji, pomimo złowieszczego dźwięku swoich słów.
Powstał, rozpoczynając nowe życie, otoczony przeszywającą ciemnością i stęchłym, zakurzonym powietrzem.
Jednak szczęście wyrwano im z serc. Miłość wyrwano z ich życia.
No to teraz jesteśmy upurwieni na dobre.
Coś mi się wydaje, że robisz mnie w fuja.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl