Cytaty Brandon Sanderson

Dodaj cytat
Jeśli odwaga to wiatr, który sprawia, że szybujemy jak latawce, strach jest sznurkiem powstrzymującym nas przed odfrunięciem zbyt daleko. Potrzebujemy go, ale cała kwestia w tym, że nasze dziedzictwo nauczyło nas czasami bać się niewłaściwych rzeczy.
Wszyscy tworzymy nasze własne tradycje, nasze własne legendy, każdego dnia. Nasze wspomnienia są naszymi balladami, a jeśli z każdym wstępem odrobinę je poprawimy.. cóż to w imię dramatyzmu. Przeszłość i tak jest nudna. Zawsze udajemy, że ideały i kultura przeszłości dojrzewają jak wino, ale w rzeczywistości idee przeszłości zwykle starzeją się jak ciastka. Po prostu robią się czerstwe.
Nawet niewielkie działania mają konsekwencje, i choć często możemy zdecydować jakie działania podejmiemy, rzadko mamy szansę zdecydować o konsekwencjach.
Cieszcie się wspomnieniami, owszem, ale nie bądźcie niewolnikami tego, kim pragnęliście być kiedyś. Te wspomnienia nie są żywe. Wy jesteście.
Cóż, rodzice są zobowiązani do mówienia takich rzeczy. Wymaga się od nich, by widzieli w swoich dzieciach, wszystko, co najlepsze, bo inaczej życie z tymi małymi socjopatami doprowadziłoby ich do szaleństwa.
Wspomnienie być może nie jest sercem tego, co czyni nas ludźmi, ale jest co najmniej jednym z kluczowych organów. Tym niemniej musimy uważać i nie pozwolić, by radość chwili obecnej zblakła w porównaniu z rzekomo lepszymi dniami. Jesteśmy szczęśliwi, jasne, ale czy wtedy byliśmy bardziej szczęśliwi? Jeśli pozwolimy, wspomnienie może zmienić teraźniejszość w cienie, bo nic nie może się równać z umocnionymi legendami naszej przeszłości.
Całe jego życie było jałową próbą powstrzymania burzy poprzez wrzeszczenie na nią. Burza się nie przejmowała.
Wiem, co czujesz. Mrok, jakby na świecie nigdy nie było światła. Jakby wszystko wewnątrz ciebie było pustką, a ty chciałbyś po prostu coś poczuć. Cokolwiek. Ból świadczyłby przynajmniej, że żyjesz. A ty nie czujesz nic. I zastanawiasz się, jak można oddychać, ale już nie żyć.
Wojna jest ostatnią szansą dla państwa, które zawiodło. (...) Ale to lepsze niż brak szans.
Żaden człowiek nie może sądzić serca ani problemów drugiego, bo żaden człowiek nie może ich tak na prawdę poznać.
- A to już jest dziwaczne.
- I jakimś sposobem jednocześnie normalne.
- Jak ty?
Spojrzała na niego i dostrzegła jego uśmiech. Odkryła, że odpowiada mu tym samym.
- Jak każdy człowiek, tak sądzę. Wszyscy jesteśmy dziwnie normalni. Albo normalnie dziwni.
Może, choć wydaje się to niewiarygodne, istnieją więcej niż dwa wybory w życiu. Nie jestem tobą, ale to nie znaczy, że jestem Taravangianem. Może mylę się na swój własny sposób.
- Jestem Odchyleniem. Ale to nie ja zabiłem swojego partnera. Jestem lepszym człowiekiem niż ten, którego trzymacie w areszcie, ale to mnie zabijecie.
Czy było nieuniknione, że zawiódł wcześniej, w realu? On był odchyleniem czy może Chaz? Czy to miało znaczenie?
Mogę zacząć od początku, pomyślał. Żyć od nowa. Umawiać się z innymi kobietami. Ale jeśli pociągnę za ten spust, nigdy tego nie zrobię. Nie będę mógł ze sobą żyć, jeśli go zabiję.
Oto jesteśmy. muszę to zrobić szybko. Davis otarł czoło, jego ręka była pewna.
I wtedy.. wtedy pomyślał o drugich szansach. Ładnych uśmiechach i swoim synu.
Jeszcze niedawno myślałeś, że powinieneś zapomnieć o Molly, szepnął głos w głębi jego duszy. Jeśli pozwolisz , by cię do tego zmusiła, kim właściwie jesteś?
- Pewność siebie. -Chaz wyglądał przez okno - Tutaj... po prostu mogę robić różne rzeczy, Nie przejmuję się aż tak bardzo, Chciałbym móc zabrać to ze sobą na zewnątrz, czaisz? Albo zostać tutaj i pozwolić, by mijały dni, zamiast wszystko wyłączać
Ale ten numer... był pułapką. Nie mógł zadzwonić do kobiety i okłamać jej, udając, że spotkał ją w prawdziwym życiu. To była proteza. Musiał po prostu zmienić swoje życie.
Davis uśmiechnął się, stanął na skraju drogi i pławił się w odgłosach śmiechu. Dzieci biegających, krzyczących, bawiących się. Kiedy ostatnio po prostu cieszył się życiem? Utracił tę umiejętność, która u dzieci wydawała się tak naturalna. Nie musiały się starać, żeby dobrze się bawić.
- Agresja - odparł Davis.
Chaz spojrzał na niego i zaczął się śmiać. Choć formalnie rzecz biorąc, Davis powiedział prawdę - jego problemem była agresja. A dokładnie jej brak.
Szli przez jakiś czas, Davis macał karteczkę w kieszeni. Był wstrząśnięty, nawet zażenowany, swoim zadowoleniem. Tym jak ciepło na sercu mu się zrobiło. Nawet jeśli nie zamierzał do niej zadzwonić, nawet jeśli nie była prawdziwa. A niech to. Ostatni raz czuł się tak przed wielu laty, zanim jeszcze poznał Molly.
Nie rozumiałam tego. Jak mogłam być dwiema osobami jednocześnie? Jak mogłam chcieć zapobiec walce, a zarazem mieć nadzieję, że oni wszyscy wzajemnie się unicestwią?
Jasno, jakby tysiąc wschodów słońca oglądanych jednocześnie? Ciemno, jak w mroku jaskini, która nigdy nie widziała słońca?
Jak zawsze mówiła Święta: „Uważaj na mądrali. Zwykle są głupi”.
Wszyscy jesteśmy tylko dziećmi, choć niektóre mają starsze ciała.
Jesteśmy pokonani. Tak. - powiedziała Megan - Ale to nie klęska Jonathanie. Klęską jest odmowa walki. Klęska to siedzieć cicho i mieć nadzieje, że ktoś inny rozwiąże problem.
Czasem nie wiesz, czego potrzebujesz, dopóki się o to nie potkniesz.
-David?-głos Megan.
-Rozmawiam z ciasteczkami.
-Roz...co takiego?
-Zaraz ci wyjaśnię.
If there was a universal law regarding mankind, it was that they’d find a way to ferment anything, given time.
Czasami zapominam, jak bardzo on jest ludzki. Mimo wszystko, jest tylko człowiekiem. Człowiekiem pełnym uczuć, które czasem nie mają sensu. Wszyscy tacy jesteśmy.
Chcemy tego, czego nie możemy mieć, nawet jeśli nie mamy prawa, żeby tego żądać.
Jeśli istnieje jakieś uniwersalne prawo dotyczące ludzkości, to jest ono takie, że z czasem ludzie znajdą sposób na sfermentowanie wszystkiego.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl