Nawet na naszym podwórku mamy Sapkowskiego, który to pisze rzeczy z prawdziwym, ludzkim przesłaniem.
A u Tolkiena mamy dobro/zło i po skończeniu książki tak naprawdę nie wiemy co autor chciał powiedzieć. Że dobro zawsze zwycięża? Że trzeba się poświęcić dla idei? Że przyjaźń jest ważna?