- Kiedyś wezmę psa - zapewniali - albo wykastrowaną tchórzofretkę, żeby nie pryskała po kuchennych meblach. I jeszcze kota syjamskiego, najlepiej z azylu. - Milkli wzruszeni własna dobrocią. - Ale teraz muszę się skupić na rozwoju własnym - przypominali całemu światu, wracając do rzeźbienia pośladków.
Został dodany przez: @MLB@MLB
Pochodzi z książki:
Azyl
Azyl
Izabela Sowa
6.1/10

Pewne decyzje wymagają czasu. Wiktoria bez słowa wyjaśnienia zostawiła męża, spakowała walizkę i pojechała w miejsce, które miało jej pomóc poskładać wszystko na nowo. Idealne byłyby pewnie Indie lub ...

Komentarze