Avatar @farmerwiththebook

farmer_with_the_book

@farmerwiththebook
6 obserwujących. 1 obserwowanych.
Kanapowicz od 3 lat. Ostatnio tutaj 2 miesiące temu.
farmer_with_the_book
Napisz wiadomość
Obserwuj
6 obserwujących.
1 obserwowanych.
Kanapowicz od 3 lat. Ostatnio tutaj 2 miesiące temu.

Cytaty

Nawet jeśli nie to było celem Marka, to i tak winna mu byłam podziękowania. Ale na razie dziękowałam sama sobie - że się akceptowałam, mimo wielu niedoskonałości i niedociągnięć, na które pozwoliła sobie w moim przypadku matka natura.
Przez to gapienie nie mogłam pracować. Rozpraszał mnie. Naprawdę czułam się jak okaz na wybiegu, ale w tym momencie akurat mi się to podobało. Wzrok informatyka był zachłanny, wręcz pożądliwy.
Jeszcze wczoraj, gdy dostrzegłam to znamię, sądziłam, że może się mylę, że może po prostu mają podobne. Ale dziś rano postanowiłam przejrzeć naszą konwersację i natrafiłam na tę fotkę.
Za biurkiem siedział może czterdziestoletni łysy mężczyzna w białej koszuli, której dwa górne guziki były odpięte. Miał zdecydowanie kilka, jeśli nie kilkanaście kilogramów nadwagi. Nie było możliwości, żeby pod koszulą znajdował się kaloryfer, który tak dobrze zdążyłam poznać pewnej nocy.
Wzięłam telefon i napisałam do Filipa. Musiałam się jakoś wygadać. Tylko on znał aktualną sytuację, więc opowiedziałam mu o wszystkim, co się od naszej rozmowy wydarzyło, i czekałam na odpowiedź. Pocieszył mnie nieco i wsparł dobrymi słowami i w zasadzie tylko o to mi chodziło.
Zdałam sobie sprawę, że jeszcze miesiąc temu do głowy by mi nie przyszedł taki pomysł. Tymczasem po ekscesach z Markiem i ostatniej wizycie w klubie, obciągnięcie jakiemuś przypadkowemu kolesiowi, tym bardziej gdyby miało mi to pomóc utrzymać posadę, wcale nie wydawało się aż tak złe.
Na języku czułam gorzki smak rozczarowania, postanowiłam więc wyrzucić tego palanta z myśli i zrobić coś pożytecznego. Skoro Wes chciał się spotykać tylko na szybki numerek - no dobrze, może i nie był on taki szybki - a potem wracać do siebie, nie widziałam problemu.
Kiedy wybierałam to miejsce, nie wiedziałam jeszcze, że jest tak obrzydliwie idealne. FBI dało mi kilka opcji do rozważenia, a ja nie zastanawiałam się nad nimi długo. Jak zwykle po prostu zdałam się na intuicję. Wybrałam w ciemno, a potem trochę tego żałowałam.
Czułam się trochę jak nastolatka, wbrew swojej woli wyrwana przez rodziców z rodzinnego domu i środowiska, które znała,, i zmuszona do przeprowadzki na drugi koniec kraju.Tylko, że nie byłam nastolatką, nie miałam rodziców i zamierzałam wrócić do Nowego Jorku tak szybko, jak to będzie możliwe. No i w wieku dwudziestu ośmiu lat wiedziałam już, że nie ma sensu wściekanie się na coś, na co nie miałam wpływu.
Przed oczami miał Luizę. W czarnej sukience i kozakach, z rozpuszczonymi włosami i idealnym makijażem. W marynarce i spodniach, kołyszących się na wysokich szpilkach. W leginsach i bluzie, niepomalowaną i nieuczesaną, po ciężkiej zmianie w klubie. Co tu ukrywać, był zachwycony w każdej sytuacji.
Przeniosła wzrok na mężczyznę siedzącego przy barze. Przystojny, wysoki, szczupły. Typ raczej biznesmena niż sportowca, chociaż nie wiadomo, co skrywało się pod tą granatową marynarką. Piwne oczy wydawały się ciepłe i z zaciekawieniem skanowały jej ciało. Uroczy, ale nie w jej typie.
Kocham Cię tak,że to aż boli i aż się tego boję. Nie jestem... Do tego przyzwyczajony, wiesz? Do troski o drugą osobę aż do tego stopnia. Więc wybacz mi, jeśli... Jeśli zrobię coś nie tak. Po prostu nie wiem jeszcze, jak to się robi.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl