Temat

Piszemy opowiadanie.

Postów na stronie:
@Wiesia
@Wiesia
678 książek 3536 postów
2020-08-20 13:47 #
Spodobała mi się myśl że jesteśmy im potrzebni i może dzięki temu nie będą dybać na nasze życie.
Podeszliśmy z wiedźminem do stołu, mapa była ogromna i nic z niej nie rozumiałem (cholera to niedobrze)
- Mamy mapę do skarbu- powiedział młodzieniec - ale nie potrafimy jej odczytać. Potrzebny jest jakiś klucz, może wy coś poradzicie.
- Klucz? Klucz!!! Ja mam klucz! - przypomniałem sobie sięgając do kieszeni.
# 2020-08-20 13:47
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-20 18:33 #
Drżącą dłonią wyciągnąłem klucz i podszedłem do stołu z mapą, mężczyźni rozstąpili się robiąc mi miejsce. Mapa faktycznie była ogromna. Jakby trójwymiarowa, wyryta w kamieniu, poznaczona rowkami niczym strumieniami, jednak nie było widać akwenu do którego by spływały.
- połóż klucz na środku mapy - usłyszałem za sobą głos fircyka i tak też zrobiłem.
W samym centrum tej nietypowej makiety znajdowało się wgłębienie, jakby specjalnie wyprofilowanie pod przedmiot który miałem na nim położyć.
Gdy zbliżyłem klucz do tego miejsca lekko zawibrowal i nagle jakaś potężna siła przyciągania wyrwała mi go z ręki i umieściła we właściwym miejscu. Cała mapa zaczęła dygotać , jakby przedstawiona na niej nieznaną krainę nawiedziło trzęsienie ziemi ...
# 2020-08-20 18:33
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
537 książek 4809 postów
2020-08-20 19:27 #
Podobnie zaczęło dziać się pod naszymi stopami. Najpierw podłoga lekko zadygotała, ściany zaczęły pękać a na nasze głowy sypał się tynk z sufitu.
Młodzik z białymi zębami zapiszczał przestraszony, kiedy i podłoga pękła wpół niczym dorodny owoc soczystej papierówki.
Klucz siał spustoszenie, ale mnie coś mówiło, że to co znajduje się w szczelinie podłogi jest moją szansą...
# 2020-08-20 19:27
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
678 książek 3536 postów
2020-08-20 19:54 #
Mężczyźni cofnęli się kilka kroków, ja natomiast stałem w miejscu jak wmurowany. Wibracje się nasiliły i wydawało mi się że drga nawet posadzka komnaty. Patrzyłem jak klucz robi się czerwony jakoby świecił wewnętrznym ogniem.
Nagle wszystko ucichło, ale ta cisza była tylko chwilowa, bo wszystko zatrzęsło się ze zdwojoną siłą. Instynktownie podparłem się o mapę rękami, a moje dłonie przeszył ból który wniknął do samego mózgu. Ponownie zaległa cisza, ale mapy już nie było, rozpadła się w pył.
- Znowu będzie na mnie - pomyślałem. Jakby w odpowiedzi na moje myśli, młody paniczyk jęknął - Rozwaliłeś mapę, wszystko przepadło.
Wiedźmin odsunął się ode mnie strategicznie. A ja ledwo trzymałem się na nogach.
Raptem, chcąc potrzeć obolałe dłonie, spojrzałem na nie i wyjąkałem - zzobaaaczcie mmam na dłoniach jakieś wypalone wzory. Ttto chyba wskazóka albo mapa. -
Mężczyźni patrzyli na mnie bez zrozumienia, a pode mną ugięły się nogi i najzwyczajniej w świecie zemdlałem.

# 2020-08-20 19:54
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-20 22:19 #
Obudziłem się na tym samym twardym łóżku, które pamiętałem sprzed dziwnej kolacji. Przez wykuszowe okno wpadały promienie słoneczne. Ile byłem nieprzytomny?
Poczułem dziwne pulsowanie w przedramionach. Spojrzałem na nie i okazało się że są dokładnie owinięte białymi bandażami, tak grubo, że moje ręce przypomniały mufki zrobione ze śniegu. Pomimo tego widziałem że prześwitują przez nie jakieś pomarańczowe, świecące esy floresy - ni żyły, ni strumyczki lawy w nich płynące. O dziwo ręce mnie nie bolały, czułem tylko to pulsowanie.
Rozejrzałem się bezradnie po pokoju. W rogu na krześle siedział Wiedźmin i przyglądał mi się w skupieniu.
- Mogło być gorzej co ? - wychrypiałem przez zaschnięte gardło - jest już ranek a my nadal żyjemy.
Czerwonooki uśmiechną się w odpowiedzi i podszedł do mojego łóżka:
- Tak przyjacielu jest ranek, a my siedzimy tu już przeszło trzy dni
Przysiadł na krawędzi łóżka, które zaskrzypiało pod jego ciężarem:
- Co więcej dostaliśmy od naszych miłych gospodarzy propozycję nie do odrzucenia.
# 2020-08-20 22:19
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
537 książek 4809 postów
2020-08-21 10:41 #
- Co to za propozycja? - spytałem. Resztki snu ustąpiły miejsca zaciekawieniu.
- Masz mapę na dłoniach. Nie można jej na powrót przenieść na papier - odpowiedział Wiedźmin - nasi gospodarze są więc więcej niż chętni, abyśmy towarzyszyli im podczas podróży po skarb. Dokładniej to ty, Młody, masz im towarzyszyć, ponieważ jak to określili "gówniarz pchał się z paluchami tam, gdzie nie trzeba, to teraz będzie wskazywał nam drogę albo łapy mu odetniemy przy samych łokciach". Koniec cytatu.
Jęknąłem. Czasu odwrócić się nie da, choć bardzo bym chciał.
- A ty, Wiedźminie? Nie zostawiaj mnie samego z nimi... - głos mi się załamał - pomóż przyjacielowi, udaj się z nami w tę podróż. Pomożesz?
# 2020-08-21 10:41
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
678 książek 3536 postów
2020-08-21 10:59 #
- Ciekawe czy ruda też pójdzie - zainteresował się Wiedźmin.
- to taki z ciebie kompan? Za babą to byś poszedł?
- Nie, nie, jasne że pójdę z tobą, tak tylko się zastanawiałem.
- no jasne - przewróciłem oczami - cały ty.
W tej chwili otwarły się drzwi komnaty...
# 2020-08-21 10:59
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-21 11:32 #
Do komnaty wszedł jasnowłosy fircyk, a za nim pięciu towarzyszy, których poznaliśmy na "kolacji".
Bez wątpienia miałem przed sobą wojskowych - nie dworskich pachołków, co to kijem obiją dłużnika jaśnie pana, czy kłusownika z lasu pogonią, ale prawdziwych, zaprawionych w bojach wojaków. Sądząc, po kosztownych szatach i porządnej broni, jaką dzierżyli przy zdobnych pasach, raczej nie mogli być na służbie naszego paniczyka, powstawało więc pytanie: kto tu tak naprawdę wydaje rozkazy?
Zapisałem w pamięci, aby potem zagadnąć wiedźmina, co o tym sądzi i zwróciłem się w stronę gości:
- Dobrze, żeś się obudził - zaczął młody - Pamiętasz co zaszło?
- Mniej więcej - podniosłem się na łokciach, podświadomie starałem się ukryć świecące przedramiona przed wzrokiem obcych - co teraz?
- Cóż - paniczyk przystawił sobie krzesło do mojego łóżka - są dwie opcje:
pierwsza, rzekłbym, pokojowa i druga hmmm... - udał, że się zamyślił, a ja straciłem do niego resztki sympatii, o ile można powiedzieć, że jakąś miałem wcześniej - drugą opcją, jest opcja siłowa - poczekał, aż jego słowa wybrzmią, wojowie w tym czasie stali jak kamienne rzeźby.
- Tak czy siak - rzucił paniczyk wstając - jutro z samego rana ruszamy i twoją sprawą jest czy wrzucimy cię na koń spętanego, czy pojedziesz jako członek wyprawy - zbieraj siły,

# 2020-08-21 11:32
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
537 książek 4809 postów
2020-08-21 11:49 #
Fircyk chciał już wyjść, nawet dał znak swoim ludziom. Przed drzwiami jednak zatrzymał się na moją prośbę.
- Pójdę dobrowolnie - powiedziałem, koniec końców skarb, do którego oni chcieli dotrzeć był przeznaczony dla mnie. To ja miałem klucz, ja jestem wybrańcem, ja jestem nosicielem losu.
- Mądra decyzja - pochwalił paniczyk - zapewne najmądrzejsza w twoim życiu - uśmiechnął się nieprzyjemnie.
Chciał już wyjść, kiedy zatrzymałem go słowami:
- Mam tylko jeden warunek...
# 2020-08-21 11:49
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-21 12:41 #
... Marusha idzie z nami - skończyłem, czekając na wybuch złości, albo miecz w trzewia. Nic z tych rzeczy nie nastąpiło. Zamiast tego paniczyk zaśmiał się gorzko i wychodząc rzucił przez ramię:
- Oczywiście, że idzie z nami, choć jeszcze pewnie tego wszyscy pożałujemy!

***
-Rozumiesz coś z tego? - zapytałem wiedźmina, gdy za ostatnim z wojów zamknęły się drzwi.
- Coraz mniej - westchnął - ale to chyba wcale nie nasz gospodarz nosi spodnie w tej chałupie.

# 2020-08-21 12:41
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
678 książek 3536 postów
2020-08-21 13:03 #
Przed wyprawą suto nas nakarmiono, co trochę mnie zdziwiło. Trucizny się nie obawiałem (bo wiedźmin próbował wszystkiego pierwszy), więc obrzarłem się okrutnie.
- mam nadzieję że dostaniemy konia - rzekłem klepiąc się po brzuchu.
- Ja też pieszo nie wydolę - sapnął wiedźmiak. Na poparcie swoich słów pierdnął tak głośno że zawstydził by tym samego pustelnika, który w tej materii był mistrzem.
- Musimy się naradzić i obmyślić plan- powiedziałem konspiracyjnym szeptem, pomny przestrogi że ściany mają uszy.
- Więc zróbmy tak...

# 2020-08-21 13:03
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-21 19:18 #
- póki co nie mamy innego wyboru, jak jutro skoro świt ruszyć razem z tą cudaczną kompanią, bo ich jest sześciu, no siedmiu jeśli liczyć dziewkę, a nas półtora chłopa - przerwał mi ruchem dłoni, gdy chciałem zaopiniować na to że to niby ja jestem tą połową i skiną głową w stronę moich rąk - nie chcę ujmować ci męskości, po prostu nie wiemy jak twoje ręce poradzą sobie w boju, dlatego lepiej póki co trzymać się naszych nowych przyjaciół. Druga sprawa - ciągnął, odchylając się na krześle - że nie wiemy jak czytać z twoich rąk, a oni chyba wiedzą.
- Nie mówią nam wszystkiego - stwierdziłem.
- O to na pewno - Wiedźmin przytaknął - dlatego ruszamy z nimi, ale musimy być czujni, zobaczymy gdzie nas poprowadzi ta droga.
- Improwizacja?
- Improwizacja
# 2020-08-21 19:18
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
537 książek 4809 postów
2020-08-21 20:58 #
Ta wyprawa powinna nosić nazwę Wielka Improwizacja, ponieważ od samego początku improwizowali wszyscy.
Dwaj ludzie Paniczyka improwizowali przy oporządzeniu koni, nie mając o tym zielonego pojęcia. Trzeci człowiek Pięknolicego improwizował z pakowaniem zapasów, ciężko było spakować żywność, przynajmniej podstawową na dziewięć osób. Czwarty improwizował z zapasem wody oraz gorzałki, jak się okazało tej musiało być pod dostatkiem, ponoć doskonale rozgrzewała w zimne noce i poranki.
Każdy w jakiś sposób improwizował. Nawet Wiedźmin uraczył nas wykwintnym pokazem improwizacji, kiedy na dziedzińcu ujrzał Marushe wraz z Paniczem ostentacyjnie odwrócił się w inną stronę.
Tymczasem ja obserwowałem, zapamietywałem i czekałem. Poznając wrogów znasz ich słabe punkty. Ja też poznam, potrzebuję tylko czasu.
Kiedy wszystko było już gotowe, czyli po około dwóch godzinach od pobudki ruszyliśmy.
Najpierw przez gęsty las świerków, potem koło rzeki, aby dotrzeć w góry na pierwszy postój...
# 2020-08-21 20:58
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
678 książek 3536 postów
2020-08-21 21:24 #
przedzieraliśmy się wąską ścieżką przez las. Miałem trochę czasu żeby pomyśleć, nie mogłem sobie przypomnieć jakie licho wpakowało mnie w tą kabałę. Po co mi to było.
Już zatęskniłem za stryjkiem i ciotką a nawet za moim nieznośnym bratem. Ciekawe czy wspomni mnie choć raz, jak nie wrócę z tej wyprawy.
- Cóż za kwaśną masz minę waćpanie - spytała ruda zrównując ze mną konia.- czyżbyś tęsknił za ukochaną?
- Nie mam ukochanej - mruknąłem
- O czyli mam szansę - zaśmiała się dziewczyna.
- Cudzego nie tykam - odparłem ostrzej niż zamierzałem.
- Jeszcze zobaczymy.- spięła konia i popędziła do przodu.
Tymczasem dotarliśmy na polanę a że zmierzchało, paniczyk zarządził przerwę.
-Tu przenocujemy - powiedział.
Jak dotąd wszystko szło gładko. Zebraliśmy wspólnie (oprócz mnie bo oszczędzałem ręce) chrust na ognisko, rozsiedliśmy się wokoło, aż nagle...
# 2020-08-21 21:24
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-21 23:46 #
Dosiadł się do mnie jeden z przybocznych panicza. Podał mi miecz zawinięty w derkę i zapytał:
- Pewno nie umiesz żelazem robić co? Chociaż staraj się nie zabić, pani kazała więc daje ... - zbierał się z powrotem do swoich gdy odpowiedziałem:
- Dziękuję panie, wiem jak się z bronią obejść.
Spojrzał na mnie zdziwiony, odpowiedziałem spojrzeniem. Był to najstarszy z przybocznych: siwy lekko zgarbiony już, ale wciąż niebezpieczny jak diabli:
- Pan nasz dbał aby chłopi jego obronić dwór potrafili w razie czego, więc przeszkolonym - nie była to do końca prawda, bo prawdzy miecz miałem w dłoni może ze dwa razy, a ćwiczenia fechtunku odbywały się przy pomocy ociosanych gałęzi.
- Zaiste dziwnego masz pana chłopie - stary usiadł na powrót - odpowiedź coś jeszcze.
- Pan Janis kazał radcy dóbr Rogerowi czytać i rachować nas uczyć i Roger nas uczył, choć raz słyszałem jak mówił Janisowi, że to niedorzeczne, że ciemnym chłopstwem łatwiej rządzić niźli światłym.
- I co dalej? - zaciekawił się - cudaczne to jakieś porządki.
- Ano dalej tak było - podjąłem wątek - że razu pewnego nieurodzaj przyszedł i pan Janis podatki nam podniósł, a że chłopstwo czytate i liczate już wtedy było, to sobie dodali dwa do dwóch i na dwór z kosami poszli, Janisa obwiesili w jego własnym dworze a rządca Roger na pasku skończył.
- Paradne! - zaśmiał się stary - i co dalej?
- Ano po Janisie brat jego przyszedł, ogniem i mieczem porządek z nami zrobił, podatek jeszcze w pomście podniósł i zamiast pióra i kałamarza bat w ruch poszedł, a ja uciekłem.
- Ładnieście się panu waszemu za dobroć odpłacili, nie ma co - nauczę żeście dostali ładną i z morałem ...
- Jakim morałem - uniosłem brwi
- Że nie każdy kto czytać potrafi, mądrym zaraz się staje - znowu się zaśmiał i poszedł na swoją stronę ogniska, a ja zostałem sam i wkrótce zasnąłem.
Nie dane było mi jednak długo pospać gdyż...


# 2020-08-21 23:46
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
537 książek 4809 postów
2020-08-22 00:03 #
Poczułem jak koło mnie coś się rusza. Ciepłe, miłe w dotyku i jeszcze na dodatek ma ręce...
Chwila! Odwróciłem się i ze zgrozą odkryłem, ze Ruda jest ze mną pod śpiworem. Moim.
Wlazła niepostrzeżenie kiedy spałem.
Uśmiechnęła się zalotnie, oblizała wargi i zatrzepotała rzęsami.
- Spałeś tak słodko - powiedziała - takim twardym snem - wyraźnie zaakcentowała słowo twardym.
- Bez znaczenia jakim spałem snem, kobieto wyjdź z mojego śpiwora. Czy wiesz co się stanie, jeśli zobaczą nas twój absztyfikant i jego banda?
- Nie zależy mi - szepneła mi do ucha- potrafię być cicho. Nikt nie musi wiedzieć.
Zanim jednak podjąłem decyzję o opuszczeniu śpiworu w bardzo bliskiej okolicy pojawił się jeden z oprychów Panicza. Zobaczył mnie i ją.
- To mam przej###- zakląłem soczyście.

# 2020-08-22 00:03
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
678 książek 3536 postów
2020-08-22 10:12 #
- zamień się w kurę bo nas pozabijają - jęknąłem, jednak próżne były moje nadzieje bo dziewczynę bawiła ta sytuacja. Nieoczekiwanie Wiedźmin przyszedł mi z pomocą i pomógł wygrzebać się z barłogu. Dobrze żem spał w ubraniu.
- czy pora uciekać?
- jeszcze nie, nie widzisz że ta ruda bestia chce nas skłócić.
Udałem więc że nic się nie stało, ale resztę nocy spędziłem pod kocami razem z Wiedźminem. Za to rano...
# 2020-08-22 10:12
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-24 08:17 #
Gdy się obudziłem, obóz był już częściowo zwinięty. Towarzysze paniczyka składali w ciszy obozowisko z niemrawością dobrze znaną każdemu podróżnemu wyciągniętemu rano z ciepłego śpiworu na poranną szarówkę. Sam paniczyk siedział z rudą przy ognisku i kończyli śniadanie.
Jakby wczoraj nic się nie wydarzyło. Z jednej strony była to dla mnie ulga, bo oznaczało to, że moja głowa jeszcze przez jakiś czas pozostanie na swoim miejscu, z drugiej, to towarzystwo coraz bardziej mnie fascynowało. Poza tym nigdzie nie mogłem wypatrzeć wiedźmina.
Rozglądając się po obozie za przyjacielem, skrzyżowałem wzrok z siwym, który widząc, że już nie śpię podszedł do mnie i zagadał:
- Wyspany? - rzucił dziarsko - mam nadzieję, że tak, bo przed nami długa droga.
- Dokąd właściwie zmierzamy panie - zapytałem podnosząc się z posłania.
- Widzisz chłopcze - powiedział - póki co musi ci wystarczyć, że zmierzamy na północ, przez wiele staj nie ma innej drogi - spojrzał w zamyśleniu na ośnieżone szczyty wyrastające na horyzoncie - albo na północ, albo na południe, albo góra albo dół.
- Zostaje jeszcze wschód i zachód - rzuciłem w roztargnieniu - zakładając miecz na plecy.
- Oczywiście, że tak - spluną na ściółkę między swoimi stopami - o ile masz ze sobą przynajmniej rotę zbrojnych, bo na wschodzie, aż do morza roi się od band maruderów, na zachodzie zaś jest pustynia, a na pustyni ...
- Potwory - wiedźmin pojawił się znikąd za plecami siwego - potwory słońce i piach, wygląda zatem, że jesteśmy na siebie skazani panie?
- Gass - siwy nie dał poznać po sobie, że nagłe pojawienie się odmieńca za jego plecami zrobiło na nim jakiekolwiek wrażenie - I żaden ze mnie pan. Jeśli jesteście gotowi, to ruszamy.
# 2020-08-24 08:17
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
678 książek 3536 postów
2020-08-24 08:54 #
Ruszyliśmy. Nikt się nie przejmował że nie jadłem śniadania. Wiedźmin chyba coś upolował bo wygrzebywał futro z między zębów.
- No co? - rzucił, widząc że na niego patrzę - trzeba sobie radzić.
Wzruszyłem tylko ramionami. Mój koń kolebał się na boki od niechcenia, tak jak ja nie wykazywał entuzjazmu drogą. Było wilgotno, a nad murawą ścieliła się mgła.
Wzdrygnąłem się mimowolnie.
- To będzie długi dzień - pomyślałem.
# 2020-08-24 08:54
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-24 10:45 #
Jechaliśmy z wiedźminem w środku grupy, bezpośrednio za nami podążał Guss, w parze z młodym wojownikiem o długich czarnych włosach. Młodzik miał świecącą nowością opończę, która nigdy jeszcze nie zaznała ni kurzu ni potu, zresztą im dłużej przyglądałem się tej niewesołej kompanii, tym wyraźniej zauważałem ich brak doświadczenia, owszem mogli wyglądać groźnie, z tymi swoimi mieczami u pasa, kolczugach na ciele i marsowymi minami na obliczach. Problem jedynie w tym, że kolczugi mieli zapięte jakoś nieporadnie, mieczy nie nosili w sposób, który by wskazywał, że jest to dla nich codzienność, a groźne miny raczej potwierdzały niepewność, niż ją maskowały.
Zbliżało się już południe gdy paniczyk zarządził przerwę na popas. Przed nami rozciągał się gęsty, mroczny las, a ja zacząłem przeczuwać, że nasza wyprawa na pewno dla kogoś źle się skończy. Miałem tylko nadzieję, że tą osobą nie będę ja.
# 2020-08-24 10:45
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
678 książek 3536 postów
2020-08-24 11:16 #
Humor mi się poprawił bo nareszcie coś zjadłem, zostałem poczęstowany chlebem i suszonym mięsem. Wiedźmin zostawił mi też swoją porcję a sam dał susa w krzaki. Już przywykłem że sam sobie organizuje jedzenie.
Zauważyłem że paniczyk z dwoma kompanami, dyskutują nad czymś zawzięcie i widać że w tej dyskusji mieli odmienne zdania. Chociaż nastawiałem uszu, nic nie mogłem zrozumieć. Jedyne słowo które wyłowiłem to było "śmierć"
Uuu niedobrze - pomyślałem.
Trzeba zasięgnąć języka.
Wstałem leniwie, niby dla rozprostowania kości, przeciągnąłem się i przysiadłem do Gussa, może od niego dowiem się czegoś ciekawego.
# 2020-08-24 11:16
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-24 12:45 #
- Panie Guss - wyszeptałem - o co tu do cholery chodzi? Dlaczego idziemy z tymi przebierańcami, przecież gołym okiem widać, że żaden z nich nie jest ...
- Zamilcz! - syknął Guss, nie spuszczając oka z dyskutantów - potem ci wszystko wyjaśnię, w każdym razie, gdy wjedziemy do lasu nie odstępuj swojego wiedźmina na krok. - ścisną moje przedramię z taką siłą, że prawie krzyknąłem - na krok rozumiesz? To może uda ci się przeżyć.
Nagle rozległ się świst. Siwowłosy zareagował błyskawiczne: padając na ziemię, pociągnął mnie za sobą.
Jeden z mężczyzn, którzy przed chwilą dyskutowali z paniczykiem leżał na wznak z bełtem z kuszy wystającym z piersi, wokół niego tworzyła się powoli kałuża gęstej krwi.
Zza pleców dobiegł nas obłąkańczy śmiech rudej.
# 2020-08-24 12:45
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
537 książek 4809 postów
2020-08-24 13:13 #
Zrozumiałem, że Ruda od początku do końca jest złą kobietą. Tylko jedno nie dawało mi spokoju, po co właziła tamtej nocy pod mój śpiwór?
Paniczyk oniemiał widząc trupa i skrył się za drzewem już wyciągając strzałę z kulbaki zza pleców. Guss i ja na ziemi obserwowaliśmy wszystko, ponieważ osłonę, choć częściową dawała nam stara, spróchniała belka.
Reszta gromady również ukryła się wśród drzew, dobywajac mieczy, nieumiejętnie co prawda, ale miecze dzierżyli w dłoniach.
- Co się dzieje, Guss? Kto szyje strzałami?
- Jej ludzie - kiwnął głową w kierunku Rudej- ona jest przekleństwem, tylko nasz Panicz w to nie wierzył. Może teraz dojdzie to do niego, zakochany cymbał, tfu!
Tymczasem z gąszczu zaczęły wylatywać kolejne dziesiątki strzał...
# 2020-08-24 13:13
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-24 13:50 #
Po chwili strzały przestały nad nami świstać. Podniosłem głowę, żeby rozejrzeć się za wiedźminem, ale nigdzie go nie widziałem, nie widziałem też jego zwłok, co podniosło mnie na duchu.
- Yungwar poddaj się to daruję ci życie! - to krzyczała Ruda. W między czasie zdążyła się przebrać i nie wyglądała już jak wiejski podlotek - gęste rude loki miała spięte z tyłu głowy rzemieniem, zamiast sukni założyła skórzana zbroję i łosiowe spodnie, na noga zaś zamiast ciżem miała wysokie buty do jazdy konnej. To irracjonalne, ale w tym momencie pożałowałem, że w nocy przegoniłem ją ze swojego śpiwora.
- Marusha! - odkrzyknął młodzik, głos mu drżał, nie wiem czy z rozpaczy, czy miłości - nie rób tego, jeszcze nie jest za późno - zapiszczał - możemy razem znaleźć skarb: ty i ja, a potem osiądziemy w zamku i będziemy żyć długo i szczęśliwie!
- Yungwar! - odkrzyknęła rozdrażniona - wyobrażasz sobie mnie jak niańczę toje zasmarkane gówniaki i piorę twoje zasrane gacie?
# 2020-08-24 13:50
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-24 14:21 #
Marusha dyskretnie skinęła głową. Na ten znak część jej ludzi zaczęło zachodzić Yungwara z lewej a część z prawej strony, jednak paniczyk ani żadnej z jego przestraszonych wojów niczego nie zauważył:
- Zabiłaś Cedrica! - krzykną zrozpaczony - jak mogłaś! kwiat rycerstwa Kozodojów!
- Ten twój Cedric to żaden kwiat Yungwarze, chwast raczej - odkrzyknęła już spokojniej, jakby zimniej - Wiesz, że on dzieci chłopstwa okolicznego zaciągał do stodoły? Po prostu wyrwałam chwasta! Zaśmiała się, doprowadzając paniczyka do furii:
- Bredzisz kobieto! - wyrzucił z siebie falsetem - Cześć i chwała bohaterowi! Koniec targów suko! Guss!, Guss gdzie jesteś, Guss do mnie !! - krzyczał paniczyk jak opętany.
- Panie Guss - powiedziała głośnio i spokojnie Ruda - Ma pan wybór: idzie pan ze mną albo ginie za tego głąba.
- Jeden warunek pani - odkrzyknął Guss
- Mów!
- Młody idzie z nami, wiedźmak tak samo włos ma im z głowy nie spaść.
- Niech tak będzie! - odpowiedziała panna.
-Guuuussss! - darł się paniczyk - będziesz wiiisiałł!
Nie widział, że wraz z kwiatem rycerstwa Kozodojów był w potrzasku.
Jednak ta bitwa nie miała zostać zapisana w żadnej kronice.
# 2020-08-24 14:21
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
678 książek 3536 postów
2020-08-24 15:34 #
Rychło zostali związani jak prosiaki, każdy przy innym drzewie. Stali ponuro i cicho, tylko Yungwar złorzeczył i przeklinał. Rzucał na rudą wszystkie klątwy jakie znał, a jak nie znał to wymyślał na poczekaniu.
- Dość! Uciszcie go.
Jeden z łuczników zakneblował paniczyka. Zrobiło się cicho.
- Posłuchajcie mnie, zostaniecie przy życiu, a my zabierzemy was w drodze powrotnej.
- Jak was wcześniej wilki nie zagryzą - dodał Guss.
Podeszliśmy do koni, wtedy z lasu wyszedł wiedźmin, poklepał się po brzuchu i głośno beknął.
- Przegapiłem coś? - spytał
# 2020-08-24 15:34
Odpowiedz
@Mackowy
@Mackowy
498 książek 2214 postów
2020-08-24 21:15 #
- Zaraz zaraz! - złapałem rudą za ramię kiedy odchodziła do swoich ludzi - zanim z tobą pójdziemy, chyba należą nam się jakieś wyjaśnienia!
Odwróciła się powoli, a ja już wiedziałem, że popełniłem błąd.
- Posłuchaj kmiotku - powiedziała spokojnie zdjemując moją dłoń z ramienia - to raczej ty powinieneś dziękować mi, po podróż z tymi oto - machnęła lekceważąco dłonią w stronę paniczyka i jego wojów - skończyłaby się zanim na dobre by się zaczęła.
- Tak? - teraz ja się wściekłem, co było dość nierozważne, zważywszy na przewagę sił rudej i jej kompanów, którzy właśnie zaczęli zbierać się wokół nas - gdyby nie ty i ten pierdzący dziad, w ogóle byśmy tu nie trafili, a ja nie miałbym na rękach tego - wyciągnąłem w jej stronę przedramiona pokryte świecącymi znakami.
Westchnęła tylko.
- Pozwól, że coś ci wyklaruję, bo jesteś głupszy, niż myślałam, to, że się spotkaliśmy to nie przypadek, przeznaczenie chadza czasem krętymi ścieżkami i tafia na kretynów, ale nie nam oceniać jego wybory - odciągnęła mnie na bok - od początku stało się to, co miało się stać a ja tylko pomagam przeznaczeniu, więc dobrze ci radzę bądź grzecznym chłopcem, albo przywiąże cię do drzewa jak tamtych jełopów.
- nadal mnie potrzebujesz!
- Och - zatroskała się - nie całego, jedynie twoich rąk, reszty nie potrzebuję.
- A wczorajsza noc nic dla ciebie nie znaczy? - zabrzmiało to bardziej rozpaczliwie niż zamierzałem.
Roześmiała się serdecznie:
- Myślałam, że szybciej skłonie Yungwara do działania jak nakryje nas razem w śpiworze, przykro mi!
Poczułem jak czerwienieję. Odwróciłem się na pięcie i poszedłem szukać wiedźmina. Czekała nas długa droga.
# 2020-08-24 21:15
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
537 książek 4809 postów
2020-08-24 21:35 #
Szliśmy od południa. Zbliżał się mrok. Za kilka chwil zatrzymamy się na nocleg.
Wiedźmin o dziwo nie odzywał się do mnie całą drogę. Podróż minęła mi na rozmowach z Gussem. Stary wojownik jednak zaklęcie milczał kiedy pytałem go o Marushe. Odpowiadał, że nie czas teraz o niej mówić bo jesteśmy w niebezpiecznej okolicy.
Rzeczywiście okolica była pusta, leśny dukt niemal całkowicie zarośnięty mchem i paprocią.
- Psia mać! - wrzasnął Guss- przeklęte komary, oby ich zaraza!
Komarów było tu pełno, zapewne przez duże jeziora dookoła.
- Jedziemy całą noc, nie stajemy na nocleg, szybko i blisko siebie - oznajmiła Ruda.
- Dlaczego? - szeptem spytałem Gussa.
- To las olbrzymów, lepiej żebyśmy ich nie spotkali. Nocą jest szansa uniknąć spotkania z nimi - Guss coraz bardziej się pocił, zdenerwowanie biło od niego.
- A co robią olbrzymi? - spytałem znów - czy są niebezpieczni?

# 2020-08-24 21:35
Odpowiedz
@Wiesia
@Wiesia
678 książek 3536 postów
2020-08-24 22:40 #
- Skąd mam wiedzieć? Nikt nie przeżył żeby o tym opowiadać.
-sza.. - syknęła dziewczyna - Życie wam niemiłe?
Zamilkliśmy wszyscy karnie, tylko nasze oczy pozostały rozbiegane, ze strachem próbowaliśmy wypatrzeć cokolwiek w ciemności. Las jednak pozostał nieprzenikniony.
Tylko wiedźmin dobrze widział w ciemności, ale jego spięta sylwetka nie napawała optymizmem.
Dziś przekonałem się że strach to bardzo zaraźliwa choroba.
# 2020-08-24 22:40
Odpowiedz
@Tanashiri
@Tanashiri
537 książek 4809 postów
2020-08-24 23:24 #
Las olbrzymów był ciemny, cichy i straszny. Jechaliśmy w ciszy, oglądając się za siebie. Atmosfera była gęsta jak śmietana. Ruda na przodzie naszej wędrówki, wiedźmin na końcu.
Wśród listowia i ściółki oraz suchych gałęzi rozległ się trzask.
Serce podskoczyło mi do gardła a ręce zapulsowały i zapiekły. Po chwili zaczęły świecić, czerwonym światłem przypominającym latarnie.
Na środku leśnej ścieżki pojawił się człowiek w zielonej kamizelce i żółtych spodniach. Skłonił się nisko i rzekł...
# 2020-08-24 23:24
Odpowiedz
Postów na stronie:
Odpowiedź
Grupa

Wasza Twórczość

Opowiadania, wiersze, miniatury...