Gdzieś tak w 3/4 książki twierdziłam, że to chyba dotychczas najlepsza powieść Stephena Kinga, lecz koniec zupełnie mnie rozczarował. Kiedy myślałam, że już w końcu jest THE END, Paul cały czas ją widział. Miałam wrażenie, że "Misery" nigdy się nie skończy.