Dean Koontz znowu to zrobił , znowu opowiedział mi historię od której nie mogłam się oderwać , a która poczęstowała mnie lodowatym dotykiem palców przeznaczenia i zawistnymi spojrzeniami przeraźliwych oczu klaunów - szaleńców . Nigdy nie lubiłam klaunów i ogólnie cyrków , nawet jako dziecko . Bardziej mnie przerażały niż bawiły ich wielkie czerwone nosy i namalowane sztuczne uśmiechy . Potem przeczytałam książkę Kinga '' To '' i znielubiłam ich jeszcze bardziej . '' Przepowiednia '' , kolejna historia o klaunach , następnego z moich ulubionych pisarzy tylko mi potwierdza że klauni , jako '' rozśmieszacze '' dzieci , są zdecydowanie przereklamowani . Koontz , naszykował dla czytelnika prawdziwą jazdę na diabelskim młynie . Mamy oto tytułową przepowiednię . Jimmy'ego Tocka czeka pięć strasznych dni . Tylko tyle wiadomo , nie wiadomo natomiast co ma się wydarzyć . Co trzeba wtedy zrobić , czy się ukryć i przeczekać , czy naszykować , na wszelkie '' gdyby '' , baseballowe kije i stanąć do walki z przeznaczeniem ? Czy w ogóle przed przeznaczeniem można się ukryć ? Co zrobi Jimmy Tock i jego rodzina ? Autor maluje grozę , nie dzięki potworom z wielkimi kłami , czy zombiakom , lecz dzięki atmosferze oczekiwania na nieuchronne . Samo przyjście na świat Jimmy'ego Tocka jest znamienne . W czasie szaleństwa natury , w czasie burzy z piorunami rodzi się Jimmy i w tym samym momencie umiera jego dziadek i po raz pierwszy pojawia się szaleniec...Ciężki klimat książki rozładowuje trochę...