Przeczytane
Papierowe
Posiadam
Umierający świat
Magia odeszła z Noreeli. Zagrożona przez tych, którzy chcieli nią zawładnąć, pozostawiła niegdyś kwitnący kraj, porzuciła go – wydawałoby się – bezpowrotnie. I dopiero gdy odeszła, wszyscy odczuli jej brak. Noreela umiera. Więzi społeczne rozpadają się, górę bierze cwaniactwo i bezmyślne okrucieństwo, przetrwanie za wszelką cenę staje się ważniejsze od empatii, życzliwości i współczucia. W niebo sterczą okaleczone kikuty dawniej wykorzystywanych maszyn, których dziś nie tylko nikt nie potrafi uruchomić, ale nawet stwierdzić czemu służyły; w miastach króluje występek i przemoc, wsie nie są już bezpieczne, na szlakach czyhają przerażające stwory. Sama ziemia zastawia na podróżnych pułapki, pojawiające się znikąd zabójcze jamy-połykacze, niczym kosmiczne czarne dziury, pochłaniają wszystko, co znajdzie się w ich zasięgu. Ten mroczny klimat, nastrój beznadziei i upadku jest wszechobecny i przytłaczający, wydaje się, że wszystkie działania bohaterów skazane są z góry na niepowodzenie.
Ale, jak zawsze, pozostaje nadzieja. Według jednej z przepowiedni magia ma wrócić dzięki chłopcu, któremu grozi – jakże by inaczej – śmiertelne niebezpieczeństwo. To już było? Owszem, i nie tylko to, bo autor świadomie wywołuje u czytelników skojarzenia z klasyką fantasy – towarzysze i obrońcy chłopca to – wypisz, wymaluj – Drużyna Pierścienia; nazywane sokołami stworzenia o błoniastych mackach pełniących rolę skrzydeł*, służące za środek transportu sługom Magów, z powod...