Anna Ficner-Ogonowska „Alibi na szczęście” Wydawnictwo ZNAK „Alibi na szczęście” jest debiutancką powieścią warszawskiej nauczycielki Anny Ficner-Ogonowskiej. Książka ta była pisana wyłącznie „do szuflady” a do tysięcy czytelniczek pochłaniających ją z wypiekami na twarzy trafiła dzięki mężowi pani Ani, który potajemnie wysłał ją do wydawnictwa. Główną bohaterką powieści jest Hania Lerska, młoda nauczycielka języka polskiego w warszawskim Liceum. Piękna, inteligentna kobieta, która w życiu zawodowym radzi sobie doskonale. Niestety w życiu prywatnym została ciężko doświadczona przez los. Nie umie otrząsnąć się z tragicznych wydarzeń z przeszłości, które wciąż rzutują na jej postrzeganie świata i podejście do ludzi. Hania ma tylko starszą o rok, „przyszywaną” siostrę, przyjaciółkę Dominikę. Zwariowana, bezpośrednia, o gorącym temperamencie pani stomatolog jest jej całkowitym przeciwieństwem. Kobiety łączy prawdziwie siostrzana więź i przyjaźń, której naprawdę można pozazdrościć. Niespodziewanie na drodze obydwu dziewczyn w tym samym czasie stają dwaj przyjaciele Przemek i Mikołaj a wraz z nimi do życia przyjaciółek wkrada się miłość. Dominika przyjmuje uczucie do Przemka całą sobą i czerpie szczęście pełnymi garściami. Hanka natomiast broni się jak może przed zakochanym w niej bez pamięci Mikołajem. Często powtarza sobie, że jest nienormalna i nie jest w stanie się zaangażować w żaden związek. Mikołaj natomiast jest mężczyzną idealnym. Wielokrotnie całkiem niespodziewanie przychodzi Hance z pomocą w jej najdziwniejszych problemach, jest cierpliwy i zdecydowany walczyć o tę miłość za nich oboje. Poza wątkami głównych bohaterów pojawia się wiele interesujących postaci tj.: serdeczna, obdarzona niezwykłą mądrością życiową pani Irenka, mówiąca wierszem Aldonka, zakochany w swojej pani profesor Mateusz (przy okazji brat Mikołaja). Wszyscy bohaterowie przedstawieni są niezwykle wyraziście, są bardzo prawdziwi i na pewno wiele czytelniczek z łatwością utożsami ich ze swoimi znajomymi. Głównym tematem powieści jest miłość, która ciągnie się nieprzerwanie przez całe 650 stron książki i nie jest wcale nudna, ani mdła czy przesłodzona. Może jest to miłość zbyt przerysowana, bohaterowie (zwłaszcza mężczyźni) zbyt wyidealizowani ale każda z nas drogie panie marzy właśnie o tym.. o takiej miłości i o takim Mikołaju. Powieść mimo jej obszerności czyta się jednym tchem, i z każdą stroną chce się więcej i więcej. Każde spotkanie Hanki z Mikołajem naszpikowane jest emocjami, powoduje szybsze bicie serca i wypieki na twarzy. A poczucie humoru szalonej Dominiki wywołuje uśmiech, czasem nawet radosny śmiech i zapomnienie o codziennych smutkach. Naprawdę cieplutka powieść, idealna na jesienno-zimowe wieczory z kubkiem gorącej czekolady w ręce. Książka stała się jedną z moich ulubionych pozycji i już nie mogę doczekać się momentu kiedy dostanę drugą jej część pod tytułem „Krok do szczęścia”. Jestem pewna, że jeszcze wielokrotnie będę po nią sięgała by poprawić sobie humor i naładować się pozytywnymi emocjami.