"Dziś wystarczy kilkadziesiąt milionów dolarów i odpowiedni ludzie znajdą dla pana człowieka, którego wnętrzności będą lepiej pasowały do pana niż pana własne."
To bardzo amerykańska książka i to nie tylko dlatego, że cała historia dzieje się w USA i również nie tylko dlatego, że bohaterowie noszą nazwiska ulubionych pisarzy autora, ale też dlatego, że jest ona medialna bardzo po amerykańsku. Sceny jak z amerykańskich filmów sensacyjnych, czy policyjno-gangsterskich.
Te pościgi. Wielokilometrowy piękny pościg za ciemnowłosą kobietą, która za nic sobie ma znaki drogowe i nawoływania policji, by się zatrzymała. Jest też pościg po tych osławionych przez właśnie, amerykańskie filmy, schodach przeciwpożarowych. Właśnie po nich wchodzą i uciekają najczęściej wszelkiej maści mordercy i złodzieje. Po nich też ścigają ich policjanci i inni prywatni detektywi z całą ekwilibrystyką balansowania na tychże. Na pewno je kojarzycie? Tak więc nasz rodzimy Arnold R. Płaczek, czerpał z amerykańskiej X Muzy, pełnymi garściami.
Nie jest też żadną nowością główny temat tej powieści, czyli kasa, chciwość i jedno życie kosztem drugiego. Mimo że to wszystko już było i autor nie pokazał mi w swojej książce niczego nowego, czy zaskakującego, to jednak czytało mi się zaskakująco dobrze. Może jechałam na kredycie zaufania, jaki dostał ode mnie Thomas Arnold za świetne "Mauzoleum", które przeczytałam wcześniej.
W każdym razie ja z panem farmaceutą i jego literacką...